„Musimy coś zrobić, życie tutaj staje się już niemożliwe” – powiedział jeden z mieszkańców Shishmaref na Wyspie Saryczewa, administracyjnie należącej do Alaski. Społeczność tego miasteczka zadecydowała właśnie o przenosinach na kontynent. Zmusiły ich do tego zmiany wywołane globalnym ociepleniem.
– To najbardziej bolesna decyzja w moim życiu ale nie było wyjścia – mówił burmistrz Howard Weyiouanna, który podobnie jak 89 innych mieszkańców wioski głosował za zmianą jej lokalizacji. Wynik referendum pokazał nieznaczną przewagę zwolenników przeprowadzki. Przeciw było 79 osób.
“We need to relocate so our future generations can live in a community called Shishmaref.” https://t.co/inkropZzUr pic.twitter.com/LE0Cmctd7F
— CBC Day 6 (@CBCDay6) August 20, 2016
Shishmaref to największa osada na Wyspie Saryczewa położonej na Morzu Czukockim. Dotychczas było to zimne i nieprzyjazne miejsce, zamieszkałe przez ok. 600 osób, w większości Inuitów. Obecnie trudne warunki nie wynikają już głównie z niskich temperatur i wielomiesięcznej nocy polarnej, lecz pełzającej katastrofy geologicznej, będącej wynikiem postępującego w niespotykanym tempie topnienia lodów polarnych. Pierwszy sygnał ostrzegawczy pojawił się w 1997 roku, kiedy podczas burzy w głąb morza opadło 10 metrów wybrzeża, pochłaniając 14 domów. Obecnie w wyniku erozji wyspa traci rocznie ok. 3 metrów. Dla Shishmaref oznacza to nieuchronną zagładę.
Koszt przenosin jest szacowany na ok. 180 mln dolarów. Jak na razie lokalna społeczność nie otrzymała żadnej gwarancji od rządu Alaski czy też rządu federalnego, że przedsięwzięcie zostanie sfinansowane. Głosowanie miało być więc przypomnieniem o problemie, wysłanym w stronę Ancorage i Waszyngtonu. Wcześniej mieszkańcy Shishmaref upominali się o budowę barier ochronnych, które miały spowolnić osuwanie się lądu. – Przez 40 lat nie znaleźli na to pieniędzy – przyznaje w rozmowie z CNN Donna Barr, sekretarz Rady Miejskiej.
Rok temu prezydent Obama jako pierwszy w historii przywódca USA odbył podróż po amerykańskiej części koła podbiegunowego. Wycieczka miała być sygnałem, że Waszyngton poważnie traktuje problem globalnego ocieplenia. Przykład Shishmaref pokazuje, że było to wyłącznie pusty gest propagandowy.