Site icon Portal informacyjny STRAJK

Ale to już było

Tę piosenkę usłyszeli zebrani na konwencji Biedronia, zanim jeszcze na trybunie pojawił się lider nowej formacji (już nie anonimowej „partii Biedronia”, tylko Wiosny) i zaczął oczarowywać, dodawać nadziei, zapowiadać odnowienie oblicza tej ziemi. Skończył się owocny czas pracy na niwie samorządowej, odnowiciel wchodzi do polityki ogólnokrajowej, tak podpowiada mu serce  – taki miał być przekaz konwencyjnego przeboju. Wybór hitu był faktycznie strzałem w dziesiątkę. Ale nie z tych względów, które przyświecały pomysłodawcom.

Co bowiem wyłania się ostatecznie z „nowości i świeżości” ruchu byłego prezydenta Słupska? Na co przełożyły się objazdy po Polsce, spotkania z ludźmi z większych i mniejszych ośrodków, całe to pisanie programu oddolnie? Oto wkroczyła na scenę polityczną jeszcze nowsza Nowoczesna z elokwentnym Robertem zamiast sadzącego gafy Ryszarda, albo rozruszany na nowo Ruch Palikota, i to nie tylko dlatego, że i logo, i nazwa profilu ugrupowania na Twitterze, Wiosna Biedronia, brzmią znajomo i wabią podobnymi kolorami oraz symbolami (obowiązkowy zestaw: flagi unijne na przemian z polskimi). Wyborcy mają odtąd do wyboru obok zmęczonych, skompromitowanych i agresywnych neoliberałów – liberałów bardziej klasycznych, tyleż wolnorynkowych, co wolnościowych obyczajowo.

Biedroń wesprze przedsiębiorców,  którym „państwo musi wreszcie zaufać”, zagwarantuje im uproszczenie przepisów i możliwość prowadzenia interesu online. Szkoły zreformuje, by były bardziej praktyczne, a mniej teoretyczne, reagowały na potrzeby rynku pracy i biznesu. Ludzi Kościoła wypędzi z przestrzeni publicznej do kościołów właśnie, a do tego opodatkuje. Konsekwentnie, jako że jest liberałem prawdziwym i wolność kocha nie tylko w kontekście biznesowym, zapewni kobietom prawo do decydowania o własnym ciele, wprowadzi związki partnerskie i wznowi program in vitro.

Słyszeliście? To pewnie znacie również, z demonstracji, protestów, ulotek różnych postępowych stowarzyszeń czy choćby z programu partii Razem postulaty likwidacji farm futerkowych, tworzenia połączeń autobusowych do każdej gminy, otwierania żłobków czy przedszkoli w wystarczającej liczbie. Pewnie pamiętacie również nie tak znowu dawne czasy, gdy te dość elementarne propozycje zmieniania codziennego życia na lepsze były wyśmiewane jako skandaliczne, lewackie marnotrawstwo i próby poprawiania nieomylnego rynku. Okraszając nimi swój program, Biedroń dał dowód wyczucia sytuacji i zrozumienia, że turboliberalizm już nie wystarczy, by walczyć o kogoś więcej niż fanów Korwina. Refleksu, by przechwycić od innych organizacji te pomysły, których najłatwiej bronić, bo są tak podstawowe. I niczego więcej, bo jeśli jego państwo ma jednak po dawnemu (tak, po dawnemu) wspierać przede wszystkim dobrych pracodawców, czyli m.in. nie ruszać praktycznie płaskiej skali podatkowej, to na te dobre pomysły po prostu nie będzie miał skąd wziąć. Kasa z opodatkowanej kościelnej tacy na wszystko nie wystarczy.

Ile zostało z Biedronia-nadziei lewicy, jak uparły się go pozycjonować niektóre media? Nie, nie liczyłam na przełom i nagły zwrot w tym zakresie, stojąc w tłumie na płycie Torwaru. Z kronikarskiego obowiązku odnotowuję: płaca minimalna w wysokości 60 proc. średniej krajowej, podwyżka do 2700 zł w 2020 r. Do tego wyższe wynagrodzenia dla nauczycieli oraz poszerzenie pakietu wsparcia dla opiekunów osób niepełnosprawnych. Kolejny dowód nie na to, że Biedroń ma jakiś kompleksowy, lewicowy pomysł na swoją „Polskę solidarną i opartą na współpracy”, jak mówił, tylko na to, że pilnie śledził wiadomości i odnotował, jakie protesty w ostatnim czasie uzyskiwały częściową choćby sympatię obywateli. Pedagodzy więc się załapali, ale pielęgniarki i ogólnie niedofinansowani pracownicy medyczni – już nie.

A nie, wracamy na początek listy postulatów. Służba zdrowia jednak się pojawiła. Gdy pacjent w ciągu 30 dni nie dostanie się do lekarza specjalisty, NFZ opłaci mu wizytę w dowolnie wybranej placówce prywatnej, obiecuje Biedroń. Co tam zwiększenie wydatków na państwową służbę zdrowia, o co zresztą od dawna apelują lekarze, wtedy jeszcze trzeba by było naprawdę wprowadzić dodatkowy próg podatkowy i szlag trafiłby państwo przyjazne przedsiębiorcom. Lepiej od razu zagwarantować, że tanie i niedofinansowane państwo zapewni prywatnym zakładom transfery gotówki.

Takiej to Wiosny i takiej „nowej” polityki doczekaliśmy – takiej samej, jak co roku, liberalnej. Kiedy w końcu przestaniemy śpiewać o tym, co już było?

Exit mobile version