Site icon Portal informacyjny STRAJK

Ambasador Polski w Niemczech broni Międlara

Ksiądz Jacek Międlar podczas jednego ze swoich seansów nienawiści / twitter.com

Niemiecka gazeta napisała to, co widzieli wszyscy, którzy nie maja problemów ze wzrokiem i słuchem: że Marszem Niepodległości manifestowany jest antysemityzm. Polski ambasador zażądał sprostowania.

Redaktor naczelny popularnej niemieckiej gazety „Welst am Sonntag” napisał, że marsze, które odbywają się w Polsce podczas święta Niepodległości, są okazją do demonstrowania antysemityzmu w Polsce, a także, że w Polsce 11 listopada zbierają się skrajnie prawicowe organizacje z całego świata.

Ambasador Andrzej Przyłębski zażądał sprostowania od gazety. Wystosował pismo do redakcji, w którym pisze m. in.: „ W tekście redaktora naczelnego Welt am Sonntag, Johannesa Boie, „Europa jest chora. Poprawy nie widać” (…), zamieszczonym na portalu internetowym Die Welt w dniu 17.11.2019 r. znalazło się skandaliczne stwierdzenie, z którego wynika, iż marsze z okazji święta niepodległości organizowane corocznie 11 listopada w Polsce są okazją do manifestowania antysemityzmu. Twierdzenia takie nie maja najmniejszego związku z prawdą. Marsze te są manifestacją miłości do ojczyzny i spotkaniem wszystkich, dla których Polska jest wartością”.

We Wrocławiu, podczas rozwiązanego po 200 metrach pochodu Marszu Niepodległości, którego jednym z organizatorów był znany antysemita i nacjonalista Jacek Międlar, padło z jego ust m.in. następujące stwierdzenie: „(…) Jan Mosdorf, ideowy ojciec narodowych radykałów, zamordowany w niemieckim obozie koncentracyjnym w Auschwitz za pomoc niewdzięcznym i tchórzliwym Żydom nienawidzącym organizacji, z której się wywodził”. Za to sformułowanie właśnie organizatorzy otrzymali od władz miasta, które słusznie zakwalifikowały je jako antysemickie, pierwsze ostrzeżenie.

Jeżeli zdaniem Przyłębskiego tego typu zdania nie noszą charakteru antysemickiego, to należy uznać, że jego ślepota na fakty jest dość wybiórcza. Nie byłoby to niczym zaskakującym, bo w Polsce jest wielu polityków, twierdzących, że nie ma tutaj problemu antysemityzmu, ale ambasadorska ranga urzędnika, który demonstruje takie poglądy, każą spojrzeć się na to ze szczególna uwagą i zapytać, czy tego typu aktywność ambasadora obiektywnie nie przynosi szkody wizerunkowi kraju, który Przyłębski reprezentuje.

Exit mobile version