Site icon Portal informacyjny STRAJK

Amerykanie dają Wenezuelczykom najwyżej miesiąc na zmianę rządu na pro-amerykański. Kłótnia z Rosjanami

Siergiej Ławrow i Mike Pompeo, 2018. waarmedia

„Prezydent Putin wcale nie ma zamiaru angażować się w Wenezueli” – mówił zadowolony prezydent USA Donald Trump po swej piątkowej rozmowie telefonicznej z przywódcą Rosji, ale wczoraj szef amerykańskiej dyplomacji Mike Pompeo ogłosił w telewizji, że „Rosjanie muszą odejść”. Oświadczył przy okazji, że trzeba będzie jeszcze poczekać „dwa-cztery tygodnie” na obalenie prezydenta Wenezueli Nicolasa Maduro. Dziś reagowali na to Rosjanie.

Po swym nieudanym zamachu stanu w Wenezueli z zeszłego wtorku, Amerykanie tracą cierpliwość. Według Pompeo, operacja nie udała się ze względu na obecność w tym kraju niepożądanych przez niego obcokrajowców: „Nasz cel jest bardzo jasny: chcemy, by Irańczycy, Rosjanie i Kubańczycy wyjechali, gdyż przeszkadzają narodowi wenezuelskiemu we wprowadzeniu demokracji”. Pompeo uważa, że w Wenezueli nie ma porządnej demokracji, jak w każdym kraju, który ma ropę, ale go nie słucha. Pytany o sprzeczność swych słów z przekonaniem Trumpa odrzekł, że „nie zna kontekstu tego zdania”.

Dzisiaj minister spraw zagranicznych Rosji Siergiej Ławrow, który ma się w tym tygodniu spotkać z Pompeo w Finlandii, potępił „bezprecedensową kampanię Stanów Zjednoczonych mającą na celu przewrócić legalne władze Wenezueli”. Wezwał Amerykanów i ich satelity do „porzucenia nieodpowiedzialnych planów i działania zgodnego z prawem międzynarodowym”. Nie omieszkał też ostrzec imperium amerykańskie przed „konsekwencjami nieprzemyślanych działań”.

Pompeo nagrał specjalną wiadomość wideo, by przekonać Wenezuelczyków, że „godzina zmiany wybiła”, co było hasłem nieudanego zamachu. Jego zdaniem „bez Kubańczyków byłoby niemożliwe, by Maduro utrzymał się u władzy”. Wenezuelczycy dobrze znają Kubańczyków, bo jeszcze za czasów poprzedniego prezydenta Hogo Chaveza przyjechało do nich blisko 20 tys. lekarzy, by leczyć bezpłatnie w biednych dzielnicach i na prowincji, wcześniej zupełnie pozbawionej służby zdrowia dla większości, którą stanowili ubodzy. Większość z nich wróciła już zresztą do siebie.

W marcu Waszyngton zakomunikował, że przybycie do Caracas stu rosyjskich specjalistów wojskowych to „prowokacja”. Przylecieli oni zgodnie z umową w współpracy wojskowej z Rosją zawartą na początku tego dziesięciolecia. Z wielkim niezadowoleniem Amerykanie przyjęli też przyjazd delegacji irańskiej, która podpisała umowę o ustanowieniu cywilnego połączenia lotniczego między Caracas a Teheranem.

 

 

Exit mobile version