Samoloty bojowe USA przypuściły wczoraj atak na bazę armii irackiej niedaleko Al-Kaim przy granicy z Syrią, zabijając co najmniej 25 żołnierzy i wielu raniąc. Miała to być riposta na niedawne ostrzelanie jednej z baz amerykańskich na północy kraju i inne antyamerykańskie incydenty w Iraku, od trzech miesięcy objętym społecznym buntem. Władze irackie, jak i manifestanci, chcą teraz, by Amerykanie sobie poszli.

Manifestanci w Bagdadzie depczą amerykańską flagę. twitter

Wojsko amerykańskie zrobiło jatkę swoim niedawnym sojusznikom, z którymi razem zdobywało Mosul, by wyrwać miasto spod panowania Państwa Islamskiego (PI). Chodzi o szyickie oddziały ochotnicze Haszd al-Szaabi, wcielone potem do armii irackiej. Bombardował je w tym roku również Izrael, gdyż uważa je za siłę proirańską, odmianę libańskiego Hezbollahu, sojusznika raczej Syrii, niż USA. Walka Haszd al-Szaabi przeciw dżihadystom nie spodobała się Amerykanom, gdyż na wschodzie Syrii wojsko USA wykorzystuje dawnych bojowników PI do pomocy w pilnowaniu pól naftowych, których nie chce oddać Syryjczykom.

Tak, czy inaczej, Amerykanie napadli na irackie wojsko, teoretycznie sojusznicze. To USA ustaliły system władzy w Iraku po inwazji z 2003 r., system strukturalnie korupcyjny, nakręcający biedę, kwestionowany dziś przez wielkie manifestacje i obywatelskie nieposłuszeństwo. Pod ich naciskiem premier podał się do dymisji wcześniej, więc po amerykańskim ataku odezwał się wojskowy rzecznik rządu, mówiąc o „pogwałceniu irackiej suwerenności”. Nawet opozycyjne partie opłacane przez Amerykanów przyjęły podobne stanowisko i niemal wszyscy deputowani mówią o obaleniu układu z USA.

Chodzi o umowę zawartą z władzami irackimi po wycofaniu większości amerykańskich wojsk okupacyjnych, na podstawie której w kraju pozostały na stałe wojskowe bazy amerykańskie, lotnicze i inne (służą w nich też Polacy). Tysiące Amerykanów „stanowi zagrożenie” i „trzeba ich legalnie usunąć” – mówią iraccy posłowie, by przypodobać się wątpiącemu w nich narodowi. Iran ogłosił, że USA tradycyjnie „popierają terroryzm” dżihadystów. Inni twierdzą, że Irak stał się polem bitwy między USA/Izraelem a Iranem, co może doprowadzić nawet do otwartej wojny.

Redakcja nie zgadza się na żadne komentarze zawierające nienawistne treści. Jeśli zauważysz takie treści, powiadom nas o tym.

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz także

Putin: jesteśmy gotowi do wojny jądrowej

Prezydent Rosji udzielił wywiadu dyrektorowi rosyjskiego holdingu medialnego „Rossija Sego…