Władze kurdyjskiej Autonomicznej Administracji Północnej i Wschodniej Syrii podpisały z amerykańską firmą Delta Crescent Energy LLC umowę na sprzedaż ropy i modernizację pól naftowych. Ostro zareagował na ten fakt syryjski rząd.

Większość samorządów kurdyjskich w północnej i wschodniej Syrii wyraziła zgodę na zawarcie porozumienia z amerykańskim koncernem w sprawie wydobycia ropy i modernizacji pól naftowych na obszarach Syrii kontrolowanych przez Stany Zjednoczone. Tak wynika z wypowiedzi senatora Lindsey’a Grahama i sekretarza stanu Mike’a Pompeo podczas czwartkowego przesłuchania przed Komisją Spraw Zagranicznych Senatu USA. Graham powiedział, że dostał od generała Sił Samoobrony Mazlouma Abdiego informacje o podpisaniu porozumienia. Mike Pompeo potwierdził, że administracja prezydencka popiera tę umowę. „Umowa zajęła senatorowi trochę więcej czasu, niż się spodziewaliśmy, ale teraz jesteśmy już w trakcie realizacji” – powiedział. Przy okazji rząd USA zgodził się również dostarczyć dwie rafinerie modułowe dla autonomicznej administracji.

Ministerstwo Spraw Zagranicznych Syrii poinformowało o zawarciu umowy w niedzielę i wydało w tej sprawie ostre oświadczenie. Damaszek „w najostrzejszych słowach potępia porozumienie podpisane między bojówkami al-Qasd (SDF) a amerykańskim koncernem naftowym w sprawie kradzieży syryjskiej ropy pod patronatem i wsparciem amerykańskiej administracji” – głosi dokument syryjskiego MSZ. „Niniejsza umowa jest nieważna i nie ma podstawy prawnej”.

Przed wybuchem wojny domowej w 2011 roku Syria produkowała dziennie około 380 000 baryłek ropy. Jednak podczas wojny Damaszek stracił kontrolę nad największymi polami naftowymi, najpierw na rzecz Al-Kaidy i Państwa Islamskiego. Państwo Islamskie eksportowało syryjską ropę za pośrednictwem Turcji do Europy i nawet Izraela. Później większość bogactwa naftowego Syrii, które koncentruje się na polach Rmelain i w pobliżu granic Turcji i Iraku oraz dalej na południe na polach Al-Omar, znalazła się w rękach autonomicznej administracji kurdyjskiej. Obecnie produkcja spadła do około 60 000 baryłek dziennie, z czego większość jest rafinowana w prowizorycznych rafineriach i transportowana przez nieszczelne rurociągi, powodując ogromne zanieczyszczenie środowiska. Od lat duże zainteresowanie polami naftowymi w północno-wschodniej Syrii wykazuje Donald Trump. Pomimo ogłoszenia w grudniu 2018 r. wycofania sił zbrojnych USA z regionu, prezydent USA powiedział, że około 500 żołnierzy amerykańskich „pozostanie tam, gdzie mają ropę”. Od wielu miesięcy trwają negocjacje samorządów kurdyjskich z Damaszkiem w sprawie ponownej integracji regionu z państwem. Jeszcze nie wiadomo, jak wpłynie na nie nowe porozumienie naftowe.

 

Komentarze

Redakcja nie zgadza się na żadne komentarze zawierające nienawistne treści. Jeśli zauważysz takie treści, powiadom nas o tym.

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz także

Ławrow: Zachód pod przywództwem USA jest bliski wywołania wojny nuklearnej

Trzy zachodnie potęgi nuklearne są głównymi sponsorami władz w Kijowie i głównymi organiza…