Amerykańska plutokracja jednoczy się wokół Joe Bidena. Według informacji podanych w poniedziałek (9. marca) przez serwis Axios – medium założone przez byłych dziennikarzy Politico, gabinet Bidena po jego ewentualnym zwycięstwie w wyborach prezydenckich w USA ma oprzeć się na dwóch miliarderach-grandziarzach, którzy odegrali kluczową rolę na okoliczność zapaści finansowej i gospodarczej w 2008 r. Eestablishment Partii Demokratycznej stwierdził, że to fake news, za którego rozsyłanie obwinia – a jakże! – Rosję.
Według amerykańskiego medium, które powołuje się na źródła wśród doradców Bidena, w jego administracji mają się znaleźć m. in. Mike Bloomberg oraz prezes JP Morgan Jamie Dimon. Obaj odegrali niechlubną rolę w kryzysie finansowym sprzed 12 lat, wspierając miliardowe dofinansowania z budżetu państwa dla Wall Street, podczas gdy 5 mln Amerykanów straciło swoje domy. Bank kierowany przez Dimona otrzymał wtedy 416 mld dolarów. Jednocześnie on sam został ukarany 13 mld dolarów grzywny za oszustwa hipoteczne.
Wśród potencjalnych kandydatów na sekretarza skarbu rozważana jest m. in. Anne Finucane, wiceprezes Bank of America.
Sam Biden wielokrotnie podkreślał w trakcie kampanii wyborczej, że podczas jego prezydentury „zasadniczo nic się nie zmieni”. Ulubieniec establishmentu Partii Demokratycznej, przeciwnik reform systemu proponowanych przez jego najważniejszego kontrkandydata w prawyborach Berniego Sandersa, wielokrotnie okazywał swoją podległość wobec Wall Street, głosując zgodnie z oczekiwaniami banksterów.
W sieci zawrzało.
„Joe Biden rozważa powołanie miliarderów Jamiego Dimona i Mike’a Bloomberga do swojego gabinetu. Głosowanie na tego człowieka to głosowanie za kartelem i oligarchią. Mówiąc prościej: administracja Joe Bidena zamierza celowo zabijać ludzi za pieniądze.” – napisał znany amerykański dziennikarz Aren R. LeBrun na Twitterze.
„Jestem wystarczająco dorosły, by pamiętać, że Jamie Dimon eksmitował miliony ze swoich domów, a potem poprosił o pomoc. Powinien być w więzieniu, a nie u władzy.” – napisał Adam Christensen.
„Jest jeszcze gorzej, niż sobie wyobrażałem.” – tweetował Shaun King, znany w USA pisarz i aktywista na rzecz ruchu Black Lives Matter.
„Nie powinno to nikogo dziwić. Taka jest właśnie Partia Demokratyczna” – dodał Gleen Greenwald, dziennkarz The Intercept.
Lewicowi zwolennicy Partii Demokratycznej po raz kolejny wzniecili falę krytyki koncepcji „Vote Blue No Matter Who” (w wolnym tłumaczeniu – „głosuj na kolor niebieski, nieważne kto to jest”), którą forsują zwolennicy Bidena. Niebieski to kolor partyjny Demokratów, a sama idea oznacza popieranie w wyborach jakiegokolwiek kandydata, którego wystawi ta partia, bez względu na to, jakie poglądy prezentuje.
Nie wszyscy jednak dali wiarę rewelacjom Axios uznawszy, że Joe Biden nie może być tak głupi, by w ogóle rozważać współpracę z dwoma skompromitowanymi politykami. ich zdaniem to fake news rozpowszechniany przez Rosję.
Julia Davis z Atlantic oskarżyła RT o promowanie teorii spiskowych dotyczących Joe Bidena. Dlaczego rosyjskie medium miałoby szkodzić Bidenowi? Zdaniem dziennikarki dzieje się tak dlatego, że Rosjanie najbardziej lubią Donalda Trumpa. W ostatnich tygodniach „okazało się” jednak, że lubią też Berniego Sandersa, ponieważ ten rzekomo nie ma szans w starciu z obecnym prezydentem USA, w przeciwieństwie do Joe Bidena, którego Rosjanie z jakichś powodów nie lubią.
Takie stanowisko prezentują nawet ci politycy Demokratów (jak choćby Julian Castro czy Cory Booker), którzy jeszcze niedawno kwestionowali zdolności umysłowe Bidena, w tym sugerowali, że cierpi na demencję. Dziś sami wykazują jednak problemy z pamięcią, bo wszak nie pomną, co mówili jeszcze kilka miesięcy temu, prześcigając się teraz w zapewnieniach, że Biden to świetny kandydat na prezydenta.
Albo jest to szczyt hipokryzji, albo aberracja umysłowa. Albo i jedno i drugie.