Wybory w Stanach Zjednoczonych odbywają się w warunkach bezprecedensowego kryzysu społecznego, gospodarczego i politycznego. Bez względu na to co wydarzy się w najbliższych dniach i tygodniach, nie ma powrotu do status quo. Alternatywa, przed którą stoją dziś pracownicy i pracowniczki tak w Stanach, jak i na całym świecie, to wybór między rewolucją socjalistyczną lub kapitalistycznym barbarzyństwem.
Gdy wybory dobiegają końca, pandemia koronawirusa wymyka się spod kontroli. Wirus jest pochodzenia naturalnego, ale jego skutki są związane ze społeczeństwem, w którym się pojawił. Przebieg pandemii obnaża konsekwencje dziesięcioleci reakcyjnej polityki i niekończącego się lokowania zasobów w rękach rynków finansowych i przemysłu zbrojeniowego. Uwidacznia on również i samą naturę społeczeństwa kapitalistycznego, zdominowanego przez finansową oligarchię, której kontrola nie jest już zgodna z demokratycznymi formami rządów. Popycha w swej konsekwencji miliony pracowników i pracowniczek, szczególnie ludzi młodych, do walki politycznej.
Średnia liczba nowych dziennych przypadków na całym świecie zbliża się do pół miliona. Średnia dzienna liczba zgonów, zgodnie z oficjalnymi danymi, wynosi ponad 6000. Zmarło już prawie 1,2 miliona osób. Po spadku w miesiącach letnich, liczba nowych przypadków w całej Europie znajduje się na rekordowym poziomie. We Francji liczba nowych zakażeń wynosi średnio ponad 40 tys., czyli prawie dziesięć razy więcej niż w poprzednim szczycie na początku kwietnia. W Wielkiej Brytanii liczba ta wynosi ponad 20 tys. We Włoszech liczba nowych przypadków osiągnęła w piątek ponad 30 tys., czyli ponad pięć razy więcej niż pod koniec marca, kiedy to eksplozja śmierci zmusiła cały kraj do zamknięcia się w domach. Żaden kraj nie okazał się jednak bardziej niezdolny do ochrony zdrowia publicznego niż Stany Zjednoczone, gdzie żyje 4 proc. ludności świata, ale na który wypada jedna czwarta zgonów z powodu COVID-19. Do tej pory zmarło ponad 236 tys. osób, a każdego dnia do tego straszliwego żniwa dochodzi kolejny tysiąc. Liczba zakażeń zbliża się do 10 milionów, a tylko w ciągu ostatnich dwóch tygodni wzrosła o ponad 10 procent. Wirus rozprzestrzenia się bez ograniczeń na terenie całego kraju, a szpitale w Teksasie, Wisconsin i innych stanach osiągają już od dawna granice swoich możliwości.
Pandemia i reakcja klasy rządzącej na nią spowodowała w Stanach Zjednoczonych kryzys społeczny, jakiego nie było od czasów Wielkiej Depresji. Według oficjalnych danych 13 milionów ludzi w Stanach Zjednoczonych jest bezrobotnych. To siedem milionów więcej niż przed uderzeniem pandemii. Dwa i pół miliona osób pozostaje bez pracy od ponad 27 tygodni, a liczba ta rośnie w szybszym tempie niż w jakimkolwiek innym momencie w historii. Od maja liczba osób żyjących w ubóstwie wzrosła o osiem milionów, a 10 proc. dorosłej ludności twierdzi, że nie może kupić wystarczającej ilości żywności. W czasie śmiertelnej pandemii prawie jedna piąta gospodarstw domowych informuje, że nie otrzymuje opieki medycznej z powodu kosztów, a prawie połowa twierdzi, że ma trudności z pokryciem podstawowych wydatków i rachunków.
Równolegle przyśpieszają masowe zwolnienia, klasa rządząca wykorzystuje warunki pandemii do wprowadzenia daleko idących zmian mających na celu zwiększenie rentowności. Skutki gospodarcze pandemii mają trwały i niszczący wpływ na całe pokolenie młodych pracowników, zatrudnionych głównie w sektorze kultury i usług. Katastrofa ta jest wynikiem zdecydowanej polityki prowadzonej przez klasę rządzącą w ciągu ostatnich 10 miesięcy. Oligarchia finansowa prowadzi politykę masowej śmierci i dewastacji społecznej. Po pierwszym bagatelizowaniu zagrożenia wykorzystała pandemię do zorganizowania największego w historii świata transferu bogactwa do bogatych, znacznie przewyższającego nawet to, co zostało zrobione po załamaniu finansowym z 2008 roku.
Prasy drukarskie Rezerwy Federalnej skierowano na Wall Street, co skutkowało bilionami dolarów. Zyski banków wzrosły. Morgan Stanley ogłosił w zeszłym miesiącu, że jego zyski wzrosły o 25 procent w porównaniu z rokiem ubiegłym. Goldman Sachs radzi sobie jeszcze lepiej, z kwartalnymi zyskami na poziomie 3,6 miliarda dolarów, prawie dwukrotnie większymi niż rok temu. Bogactwo korporacyjnej i finansowej oligarchii wzbiło się na nowe wyżyny. Od końca lutego majątek Jeffa Bezosa zwiększył swoją wartość netto o blisko 80 miliardów dolarów.
Pandemia i kryzys amerykańskiej demokracji
Nie da się zrozumieć sytuacji politycznej w Stanach Zjednoczonych w przededniu wyborów w oderwaniu od opisanego wyżej kontekstu.
Ostatnie tygodnie kampanii wyborczej pokazały wyraźnie: Trump nie kandyduje na prezydenta, ale na Führera. Biały Dom jest centrum spisku mającego na celu zignorowanie wyników wyborów, podsycenie faszystowskiej przemocy i wykorzystanie sądów do obalenia wyników głosowania powszechnego.
Minął niespełna miesiąc od pierwszego ujawnienia faszystowskiego spisku mającego na celu porwanie i zamordowanie gubernatorów Michigan i Wirginii, spisku, do którego zachęcały i podżegały najwyższe szczeble państwa. Spiski te powstały w wyniku demonstracji przeciwko dystansowaniu społecznego w kwietniu i maju, w momencie bailoutu Wall Street, kiedy to klasa rządząca realizowała swoją kampanię back-to-work. Demonstrujących zachęcały ich wezwania Trumpa do „uwolnienia” Michigan, Minnesoty, Wirginii i innych stanów od wszelkich ograniczeń w rozprzestrzenianiu się koronawirusa. Organizacje skrajnie prawicowe są mobilizowane w celu wdrożenia i egzekwowania zabójczej polityki elit rządzących.
W ostatnich dniach wyborów, Trump robi wszystko, co w jego mocy, aby delegitymizować ich wyniki. Jeżeli wyniki nie będą znane do wieczora 3 listopada, powiedział wczoraj w Pensylwanii: „Cały kraj stanie się domem wariatów”. Potępił również dwie ostatnie decyzje Sądu Najwyższego, przynajmniej tymczasowo zezwalające na liczenie kart do głosowania korespondencyjnego, które przychodzą po dniu wyborów. Powiedział: „O co chodzi z tym przedłużeniem? Nie chciałbyś usłyszeć, 3 listopada, czy wygrywamy, czy przegrywamy?”. Tymczasem nie ma w konstytucji wymogu ogłoszenia wyniku wyborów 3 listopada. Zwycięzca wyborów jest ustalany po policzeniu wszystkich kart do głosowania.
Pensylwania, swing state, jest szczególnym celem Białego Domu. „Czy w tajemniczy sposób znajdą więcej kart do głosowania” po zamknięciu sondaży, zapytał wczoraj Trump. „Dziwne rzeczy się zdarzają, szczególnie w Filadelfii.” Oddziały Gwardii Narodowej zostały rozmieszczone właśnie w Filadelfii, gdzie pozostaną do czasu po wyborach, po wybuchu protestów w związku z ostatnim przypadkiem policyjnego zabójstwa. Cokolwiek się wydarzy w najbliższych tygodniach, Trump buduje faszystowski ruch oparty na ekstremalnym nacjonalizmie, antysocjalizmie i autorytaryzmie.
Faszystowska polityka Trumpa jest bezpośrednio związana z lansowaniem przez klasę rządzącą osiągnięcia „odporności stadnej” jako remedium na pandemię. W swoich wiecach wyborczych, którym towarzyszą hasła ku czci „Supermana”, Trump robi wszystko, co w jego mocy, aby bagatelizować zagrożenie życia milionów ludzi i zachęcać do rozprzestrzeniania się koronawirusa. W ostatnich dniach twierdził, że lekarze celowo zawyżają liczbę zgonów spowodowanych przez COVID-19, aby zarobić więcej pieniędzy. Natomiast syn Trumpa, Donald Jr., oświadczył w ostatnim wywiadzie, że zgony z powodu wirusa są „prawie niczym”, powtarzając wcześniejszy komentarz Trumpa, że koronawirus nie dotyka „praktycznie nikogo”.
Partia Demokratyczna i upadek polityki „mniejszego zła”
Podczas gdy Trump próbuje ukraść wybory, Demokraci robią wszystko, co w ich mocy, aby ukryć zagrożenie dla najbardziej podstawowych praw demokratycznych.
Podczas własnej kampanii wyborczej kandydat demokratyczny Joe Biden nie wspomina o zamachu stanu, spisku mającym na celu porwanie i zamordowanie gubernator Michigan Gretchen Whitmer i innych gubernatorów, przyjęciu Amy Coney Barrett w skład Sądu Najwyższyego, ani o niczym innym związanym z zagrożeniem praw demokratycznych. Nic dziwnego – Partia Demokratyczna odegrała główną rolę w przeforsowaniu nominacji Barrett, odmawiając podjęcia jakichkolwiek działań, aby ją powstrzymać.
Tchórzostwo Demokratów w odpowiedzi na spiski Trumpa jest całkowicie związane z ich własnym sprzeciwem wobec jakiejkolwiek polityki mającej na celu rozwiązanie szerzącej się pandemii lub niszczycielskiego kryzysu społecznego. Poza mówieniem o maseczkach, Demokraci nie mają nic do zaproponowania, ponieważ odrzucają wszelkie środki, które zagrażają interesom korporacyjnych i finansowych elit. Partia Demokratyczna jest przerażona wszystkim, co może wywołać masowe niepokoje, które mogłyby przerodzić się w ruch przeciwko nie tylko Trumpowi, ale i całemu systemowi kapitalistycznemu. Partia Demokratyczna i różne pseudolewicowe organizacje, które ją otaczają, nalegają, aby w tych wyborach cała energia robotników i młodzieży została skierowana na wybór Joe Bidena. Tylko w ten sposób, jak twierdzą, może nastąpić powrót do „normalności” i zakończenie katastrofy, która została spowodowana przez rządy Trumpa. Całkowicie brak w tych argumentach jakiejkolwiek faktycznej analizy tego, czym jest Partia Demokratyczna i reprezentowane przez nią interesy klasowe, czy też warunków społecznych i politycznych, które doprowadziły do ustanowienia prezydentury Trumpa.
Partia Demokratyczna to partia Wall Street i przemysłu zbrojeniowego. W istocie, w miarę zbliżania się wyborów, zbiórka pieniędzy Bidena w trzecim kwartale skorzystała z napływu pieniędzy z branży finansowej. Przez ostatnie cztery lata opozycja Partii Demokratycznej wobec Trumpa koncentrowała się nie na jego faszystowskiej polityce, ale na żądaniach dominujących sekcji wojska i agencji wywiadowczych dotyczących bardziej militarystycznej polityki zagranicznej wobec Rosji i Bliskiego Wschodu, co zakończyło się fiaskiem impeachmentu.
Biden ma poparcie niektórych wiodących zbrodniarzy wojennych amerykańskiego imperializmu, którzy siali spustoszenie na całym świecie: John Negroponte, były ambasador USA w Hondurasie podczas wspieranej przez USA wojny z Sandinowskim Frontem Wyzwolenia Narodowego, były ambasador w Iraku i były dyrektor wywiadu narodowego; Michael Hayden, były dyrektor CIA zamieszany w budowę ośrodków tortur w trakcie rządów Busha; Colin Powell, jeden z czołowych architektów inwazji na Irak w 2003 roku; oraz wielu, wielu innych.
Polityka demokratycznej administracji nie będzie polityką reform społecznych, jak twierdzą apologeci Bidena, ale brutalnych oszczędności. W ciągu ośmiu lat istnienia administracji Obamy, w której Biden był wiceprezydentem, po kryzysie gospodarczym i finansowym z 2008 roku nastąpił masowy transfer bogactwa do bogatych.To właśnie spuścizna Obamy, wraz z prawicowym i militarystycznym charakterem kampanii Hillary Clinton, pozwoliła Trumpowi demagogicznie przedstawić się jako przeciwnikowi status quo.
Godne uwagi jest to, że w miarę jak Trump angażuje się w tworzenie swych faszystowskich wizji, kręgi skupione wokół Partii Demokratycznej z tym większym zaangażowaniem atakują demokratyczne fundamenty Stanów Zjednoczonych, dziedzictwo rewolucji amerykańskiej oraz wojny domowej. W centrum tej kampanii znajduje się Projekt 1619 New York Timesa, dzieło historycznego fałszerstwa, które przedstawia całą historię Ameryki jako konflikt między rasami, mający na celu promowanie polityki tożsamościowej Partii Demokratycznej.
Co z Berniem Sandersem, co się stało z jego tak zwaną „rewolucją polityczną”? Głównym celem kampanii Sandersa, zarówno w roku 2016, jak i 2020, było opanowanie masowego gniewu społecznego i opozycji wobec obu partii, opanowanie jej w ramach Partii Demokratycznej oraz zapewnienie, że nie znajdzie ona prawdziwie progresywnego wyrazu. Obecnie pełni on tę rolę głównego apologety Joe Bidena. Poleganie na Partii Demokratycznej w obronie praw demokratycznych byłoby więc samobójstwem.
Społeczne i polityczne korzenie rozpadu amerykańskiej demokracji
Co więcej, nigdzie w mediach, czy też w ramach establishmentu politycznego nie dochodzi do poważnej analizy warunków społecznych i politycznych, które doprowadziły do bezprecedensowego kryzysu oraz załamania amerykańskiej demokracji. Trump jest przedstawiany jako jakiś rodzaj demona prosto z piekła. Parafrazując Trockiego piszącego o o Hitlerze, liberalni autorzy twierdzą, że gdyby nie Trump, amerykańska demokracja rozkwitłaby jak ogród. Co za godne pogardy kłamstwo! Trump jest wyrazem o wiele głębszych problemów toczących amerykańską demokrację.
Przez dziesiątki lat klasa rządząca angażowała się w pościg akumulacji bogactwa w rękach najbogatszych. Począwszy od końca lat 70. i 80. ubiegłego wieku, elity rządzące rozpoczęły ofensywę mającą na celu zniszczenie wszystkich osiągnięć ruchu robotniczego. Niekończące się zyski z kapitału zostały skierowane na rynki finansowe poprzez procesy dezindustrializacji i rozrastania się infrastruktury usługowej.
Nierówności społeczne osiągnęły poziom niespotykany od czasów Wielkiego Kryzysu. Przy zasadniczej pomocy związków zawodowych stłumiono sprzeciw klasy robotniczej wobec tej społecznej kontrrewolucji. W rezultacie udział dochodu narodowego dla dolnej połowy populacji spadł z 20 proc. w 1980 r. do 12 proc. w 2014 r., podczas gdy udział dochodu dla górnego 1 proc. wzrósł z 12 proc. do 20 proc. Bogactwo i dochody są jeszcze bardziej skoncentrowane w górnych 0,1 i 0,01 proc. populacji.
Amerykańska klasa rządząca zareagowała na rozpad ZSRR orgią militaryzmu. Ataki terrorystyczne z 11 września zostały wykorzystane do inwazji na Afganistan, a następnie na Irak. Milion ludzi zginęło w ramach „wojny z terroryzmem”. Szpiegowanie ludności przez NSA stało się natomiast centralnym elementem władzy skierowanej przeciwko prawom demokratycznym obywateli i obywatelek. Prześladowanie Juliana Assange’a, poparte przez cały establishment polityczny i zainicjowane przez Partię Demokratyczną, zostało wykorzystane jako sprawdzian kryminalizacji opozycji zwalczającej politykę ciągłej wojny i zbrojeń.
Wszystko to, wszystkie zbrodnie amerykańskiego kapitalizmu, wszystkie nierówności, cała ta przemoc – dochodzą właśnie teraz do głosu. Historycy spojrzą na wybory w 2020 roku jako na kontynuację i nowy etap przedłużającego się kryzysu amerykańskiej demokracji.
Strategia socjalistyczna na przyszłość
Istnieją różne scenariusze tego, co będzie się działo w ciągu najbliższych kilku dni, w dniu wyborów i po nich. Można jednak wykluczyć, że kryzys polityczny w Stanach Zjednoczonych zostanie rozwiązany w sposób pokojowy. Niezależnie od tego, czy Trump znajdzie się w Białym Domu w styczniu, czy też nie, mobilizacja organizacji faszystowskich jest faktem. Pandemia będzie się nadal szerzyć i nie ma frakcji klasy rządzącej, która zaproponowałaby cokolwiek, co by ją powstrzymało. To, co się dzieje, nie może być jednak oddzielone od rozwoju walki klasowej. Klasa pracująca nie będzie i nie może pozostawać biernym widzem bieżących wydarzeń. Musi ona przygotować się do reakcji poprzez własną, niezależną inicjatywę. Jakakolwiek próba zaprzeczenia przez Trumpa wynikom wyborów wbrew głosowaniu powszechnemu z pewnością spotka się z masową mobilizacją. Klasa robotnicza musi interweniować poprzez metody walki klasowej. Musi sprzeciwić się zamachowi stanu Trumpa i podżeganiu do faszystowskiej przemocy poprzez akcję strajkową, w tym przygotowanie do politycznego strajku generalnego. Sprzeciw wobec konspiracji Trumpa musi być powiązany z niezależną interwencją klasy robotniczej w oparciu o program, który reprezentuje jej własne interesy. Klasa pracująca potrzebuje perspektywy nie tylko na 3 listopada, ale również i na 4 listopada i później.
Walka z pandemią musi być prowadzona w oparciu o program masowej redystrybucji bogactwa. Zyski oligarchów muszą zostać przejęte w celu sfinansowania powszechnej opieki zdrowotnej i innej niezwykle potrzebnej infrastruktury społecznej. Produkcja nieistotna musi zostać zamknięta do czasu opanowania pandemii, a wszyscy pracownicy muszą otrzymywać pełne dochody i być chronieni przed eksmisją. Tam, gdzie produkcja ma zasadnicze znaczenie dla funkcjonowania społeczeństwa, miejsca pracy muszą być zabezpieczone, a warunki pracy muszą być nadzorowane przez samych pracowników, w porozumieniu z pracownikami służby zdrowia. Aby zorganizować społeczeństwo w oparciu o potrzeby społeczne, a nie prywatny zysk, gigantyczne banki i korporacje muszą zostać przekształcone w przedsiębiorstwa użyteczności publicznej. Gospodarka światowa musi zostać zrestrukturyzowana na podstawie naukowego i racjonalnego planu. Aby zrealizować ten program, klasa robotnicza musi wziąć władzę we własne ręce, ustanowić rząd, który będzie tworzony przez robotników i działał w ich interesie.
Tłumaczenie: Wojciech Łobodziński. Skróty pochodzą od redakcji. Pełna oryginalna wersja tekstu została opublikowana na stronie World Socialist World News.