Wychodzą na jaw kolejne szczegóły dramatu cywilów w bitwie o Mosul. Amnesty International poinformowało, iż władze irackie konsekwentnie wzywały mieszkańców miasta do pozostawania na miejscu, chociaż wiedziały, że ich życie będzie bezpośrednio zagrożone.
Po kilku miesiącach milczenia lub tylko ostrożnych sugestii, że bitwa o milionowe miasto może przynieść śmierć przypadkowych cywilów, Amnesty International wreszcie zabrało głos w sprawie operacji zdobywania Mosulu, prowadzonej przez koalicję pod amerykańskim dowództwem.
– Dowody, które zebraliśmy na miejscu pokazują alarmujący schemat uderzeń z powietrza prowadzonych przez koalicję kierowaną przez USA. Niszczyły one całe domy, z całymi rodzinami w środku – powiedziała Donatella Rovera, pracująca w AI na stanowisku starszej doradczyni ds. reagowania kryzysowego, zajmująca się w ostatnim czasie zbieraniem informacji o sytuacji w Mosulu. Mówiąc o rosnącej liczbie ofiar cywilnych kobieta oznajmiła, że „wojna koalicji (…) nie podjęły należytych środków ostrożności, by zapobiec śmierci cywilów, łamiąc w sposób rażący międzynarodowe prawo humanitarne”. Nie wykluczyła, że „nieproporcjonalne” i prowadzone na ślepo ataki z powietrza spełniają definicję zbrodni wojennych.
Pomijając już fakt, że trudno podczas bitwy o milionowe miasto wyobrazić sobie „podjęcie środków ostrożności” i że było to jasne od samego początku amerykańskiej interwencji, cieszy to, że jedna z największych organizacji broniących praw człowieka zdecydowała się jasno i wyraźnie powiedzieć, jak się sprawy mają. Tym bardziej, że sami Amerykanie, chociaż przyznali się kilkakrotnie do przeprowadzenia ataków z powietrza, które kosztowały życie cywilów, starają się jak mogą rozmyć swoją odpowiedzialność.
Amnesty International, bazując na relacjach uchodźców z Mosulu, poinformowało również, że władze irackie, poprzez komunikaty radiowe i zrzucane z samolotów ulotki wielokrotnie wzywały mieszkańców odbijanego z rąk IS miasta do pozostawania w swoich domach. Postępowano tak nawet wtedy, gdy ucieczka z miejsca, w którym miało dojść do otwartych walk, dawałaby przynajmniej trochę większe szanse na przetrwanie.
Chociaż słowa prawdy o bitwie o Mosul wreszcie padły, niewiele to zmieni w sytuacji jego mieszkańców. Amerykanie stwierdzili, że nie mają zamiaru rezygnować z uderzeń z powietrza ani znacząco modyfikować swojej taktyki w walce z Państwem Islamskim. Prezydent Trump odgrażał się nawet, że ataków będzie jeszcze więcej.