Site icon Portal informacyjny STRAJK

Andrzej Duda pozostanie prezydentem. Co teraz zrobi lewica? Parlamentarzyści chcą budować wspólnotę

YOUTUBE.COM

Prezydentem Polski przez następne pięć lat będzie Andrzej Duda. Wyniki exit poll pokazywały minimalną różnicę, ale te z 99,97 proc. obwodowych komisji raczej nie pozostawiają już wątpliwości: 51,21 proc. wyborców chce kontynuowania „dobrej zmiany”. Rafała Trzaskowskiego poparło 48,79 proc. głosujących.

Obie strony włożyły ogromne środki i siły w mobilizację swoich elektoratów – swoich, bo przekonywać niezdecydowanych czy przeciągać na swoją stronę mniej pewnych wyborców konkurenta już w zasadzie nie próbowano. Obóz PiS okazał się minimalnie skuteczniejszy.

Urzędujący prezydent wygrał w sześciu województwach: podlaskim, świętokrzyskim, podkarpackim, lubelskim, małopolskim i łódzkim. W pozostałych zwyciężył Rafał Trzaskowski. Kandydata Koalicji Obywatelskiej w pałacu chcieli widzieć przede wszystkim mieszkańcy miast – zdobył wyraźnie wyższe niż konkurent poparcie w dużych ośrodkach (wygrał zarówno w miastach liczących od 200 do 500 tys. mieszkańców, jak i w największych, tych powyżej 500 tys.), równie wyraźnie natomiast przegrał na wsi i w miastach małych. Trzaskowski przejął większość elektoratu pozostałych, przegranych w I turze kandydatów sytuujących się w obozie tzw. demokratycznej opozycji: 85,5 proc. głosujących na Szymona Hołownię, 84,2 proc. zwolenników Roberta Biedronia i 76,7 proc. wyborców Władysława Kosiniaka-Kamysza. Jak natomiast zachowali się zwolennicy Krzysztofa Bosaka, o których najzacieklej walczono na ostatniej prostej kampanii? Podzielili się: 51,5 proc. z tej grupy poparła Dudę, 48,5 proc. – Trzaskowskiego.

Cieniem na tych wyborach położą się nieprawidłowości związane z głosowaniem Polaków za granicą: emigranci z kilkunastu krajów opisywali w ostatnich dniach przed głosowaniem problemy z otrzymaniem na czas zamówionego pakietu wyborczego, a następnie z jego odesłaniem tak, by dotarł w przewidzianym prawem terminie.

Jak swoje zadania w obecnej sytuacji widzi lewica? – Kolejne lata musimy wykorzystać na budowę alternatywy i zasypywanie przepaści, ale nie agendą nacjonalistyczną Konfederacji, tylko budowaniem wspólnoty, w której każdy może się odnaleźć, niezależnie od tego, czy mieszka w małym mieście czy metropolii – powiedziała Agnieszka Dziemianowicz-Bąk, posłanka Lewicy i jedna z kierujących kampanią Roberta Biedronia o zadaniach swojej formacji na najbliższe lata. O zasypywaniu podziałów pisał również na Facebooku jeszcze przed II turą Adrian Zandberg. – Niezależnie od tego, kto wygra, to nadal będzie nasz wspólny kraj. Kraj, w którym dobrze byłoby umieć nie tylko ze sobą walczyć, ale i przekonywać się nawzajem. Na to w polskiej polityce zrobiło się w ostatnich latach bardzo mało miejsca. Bez gotowości, żeby uznać racje tych, którzy myślą inaczej niż my, demokratyczna polityka nie ma sensu. Jad strachu i pogardy, na którym od lat jedzie polska polityka, niszczy wszystkich. Walkę, której zasadą jest zniszczenie i upokorzenie „tych drugich”, przegrają wszyscy – przekonywał polityk Lewicy Razem.

Włodzimierz Czarzasty zaprzeczył, jakoby socjaldemokraci mieli zamiar na dłuższą metę podporządkować się opozycji liberalnej. – Lewica głosowała na Trzaskowskiego, bo uznała, że to jest wojna cywilizacyjna, a Duda będzie marnym prezydentem. Zejdźmy na ziemię. Opozycja nie zjednoczy się na pewno wokół Platformy Obywatelskiej – cytuje go Gazeta Wyborcza.

Z kolei polityk Wiosny, poseł Maciej Gdula pokusił się o szybką diagnozę przyczyn porażki Rafała Trzaskowskiego. Parlamentarzysta i socjolog jest zdania, że Rafał Trzaskowski nie był w stanie stać się kandydatem obywatelskim (pozostał człowiekiem PO), za bardzo szukał poparcia Konfederacji, a do tego wysyłał swoim wyborcom sygnał: zrezygnujcie ze swoich marzeń, jeśli chcecie wygrać (dla odmiany Andrzej Duda mówił to, co chcieli usłyszeć).

– Lewica musi natomiast szykować swój program i przekaz w taki sposób, by zacząć odbierać elektorat PiS. Znaczna część społeczeństwa nie posiada trwałych poglądów, tylko interesy. I dobrze! Liberałowie nie zdobędą wsparcia ludzi, którzy chcą silnego, opiekuńczego państwa. Ludzie pracy, mieszkańcy małych miejscowości, emeryci i renciści są natomiast do zdobycia przez lewicę – napisał z kolei na Facebooku Tymoteusz Kochan, marksistowski filozof i publicysta.

Exit mobile version