O jedynce dla Grodzkiej mówiono w kontekście list Zjednoczonej Lewicy. Posłanka była wskazywana jako liderka listy krakowskiej. Spekulowano, że poza nią szanse na jedynkę mieli Jan Hartman, Kazimiera Szczuka i Wanda Nowicka.
Anna Grodzka przedstawiła jednak oficjalne stanowisko, że w tych wyborach parlamentarnych nie zobaczymy jej na listach do Sejmu.
– Prawdą jest, że byłam całym sercem za porozumieniem na lewicy. Miałam nadzieję, że w wyniku tych rozmów powstanie formacja o nowej jakości politycznej, skupiająca wiele środowisk i osób zaufania publicznego – pisze w oświadczeniu posłanka. – Dlatego pozytywnie odpowiedziałam na apel OPZZ o podjęcie rozmów w tej sprawie. Dziś z przykrością muszę przyznać, że taka koalicja była tylko moim marzeniem. Jestem zawiedziona kształtem rodzącej się koalicji, która nie tworzy prawdziwej nowej lewicy społecznej, gospodarczej i światopoglądowej – tłumaczy swoją decyzję.
Tym samym przecięła spekulacje dotyczące jej startu z list Zjednoczonej Lewicy. Wcześniejsze doniesienia medialne komentowała krótko „A ja wciąż się przyglądam…”. W końcu postanowiła zareagować.
– Jeżeli okazuje się, że ta koalicja to nie jest szerokie porozumienie lewicy, tylko koalicja dwóch ugrupowań z dwoma przyczepkami, to nie jest reprezentacja całej lewicy. Oni proponują mi miejsce, ale nie zamierzam się w ten sposób definiować politycznie – tłumaczy w rozmowie ze strajk.eu Anna Grodzka.