Site icon Portal informacyjny STRAJK

Antyfaszystka z UW: czeka nas długofalowa praca

Z Gabrielą Filipowicz, studentką filozofii UW, członkinią Studenckiego Komitetu Antyfaszystowskiego rozmawia Piotr Nowak.

Czy na Uniwersytecie Warszawskim można spotkać faszystów? 

Moim zdaniem jest to problem, a warto zaznaczyć, że dopiero zaczęłam studia. I zaraz na początku natrafiłam na przejawy aktywności ze strony skrajnej prawicy. Na terenie kampusu pojawiły się ulotki propagandowe. A to, co można usłyszeć od wykładowców jest trudne do zaakceptowania.

Co takiego?

Seksistowskie teksty są na porządku dziennym.  Ale to nie wszystko. Jeden z prowadzących zajęcia w Instytucie Historii powiedział, że “to nie jest tak, że Holocaust był dobry, ale…”

Próbowaliście o tym rozmawiać z kadrą naukową?

Właśnie m.in. po to powstał Studencki Komitet Antyfaszystowski. Kontaktowaliśmy się z wykładowcami – tymi, którzy dostrzegają ten problem. Postanowiliśmy, że będziemy nagrywać filmy, na których nauczyciele akademiccy będą mówić o tym, czym jest dla nich faszyzm i przestrzegać przed tym zagrożeniem. Chodzi o edukowanie studentów w klimacie antyfaszystowskim.

Kim są ludzie, którzy założyli Komitet?

Osoby z różnych środowisk i z różną historią. Studenci wielu kierunków, w większości zaangażowani w ruch związkowy, antyfaszystowski. Ale są również osoby, dla których jest to pierwsza działalność, ja się do nich zaliczam.

Jaka była reakcja ze strony studentów o prawicowych poglądach?

Mam grupę znajomych, którzy w rozmowach z ludźmi z zewnątrz zarzekają się, że są patriotami i że problem faszyzmu w Polsce nie istnieje. I te osoby wyśmiały naszą inicjatywę. Wystarczy jednak posłuchać co mówią w prywatnych rozmowach, okazuje się, że nie mają żadnego problemu z identyfikacją. Określają się jako faszyści i powtarzają, że faszyzm nie był taki zły. Są dwie opowieści – oficjalna i realna.

Wspomniałaś o dniu, w którym ktoś rozrzucił ulotki propagujące faszyzm na terenie kampusu.

To był jeden z impulsów, który skłonił nas do założenia Komitetu. To były materiały Szturmowców, niedawno powstałej grupy, która bezpośrednio nawiązuje do tradycji faszystowskiej. W tych ulotkach próbują pisać historię na nowo, przekonują, że faszyzm nie był taki zły, a faszyści byli sojusznikami Polaków, kompletnie absurdy. Chodzi im o nadawanie zupełnie nowego kontekstu tej ideologii.

I zgłosiliście sprawę do rektora.

Tak, zadeklarował, że zajmie się problemem. Zapewnił nas, że sprawa zostanie zgłoszona do prokuratury.

Jakie były komentarze wśród studentów i nauczycieli?

Większość docenia nasze działania, ale raczej nie zamierza się angażować. Słyszę często, że to bardzo fajne, co robimy, ale dla nich ważniejsza jest nauka i sprawy bieżące. Przed nami więc bardzo dużo pracy, żeby rozbudzić pewną świadomość. Zdarzają się miłe akcenty ze strony wykładowców, profesor od lektoratu powiedziała, że jest z nas dumna.

 

Media narodowe donoszą, że powstanie Komitetu to sygnał, że lewactwo się boi. Czujesz się zagrożona przez skrajną prawicę?

Na uniwersytecie studiują ludzie, którzy są zdolni pobić za nienormatywną orientację seksualną, czy inny kolor skóry. To się dzieje bezpośrednio obok nas. Na co dzień spotykamy się z jawną nienawiścią i pochwałą przemocy, wszyscy jesteśmy w jakimś stopniu zagrożeni. Ale dlatego właśnie musimy działać.

Jakie są wasze pomysły na aktywizację w ramach działalności antyfaszystowskiej?

Jesteśmy nastawieni na długofalową edukację. W planach są już konferencje poświęcone walce ze skrajną prawicą. Będą, jak już wspomniałam, filmy z wykładowcami. Jest problem Mateusza Pławskiego, rzecznika prasowego Młodzieży Wszechpolskiej, który jest studentem UW, a który nie został pociągnięty do odpowiedzialności za swoje rasistowskie wypowiedzi. Te sprawy doczekają się naszej reakcji.

Jaka jest alternatywa? Co można zaoferować zamiast skrajnie prawicowej nienawiści?

Część ludzi o poglądach skrajnie prawicowych przejmuje poglądy w ramach swojego środowiska, robią to zupełnie bezrefleksyjnie. Warto ich konfrontować z konsekwencjami tego, co mówią. Akcentować, że słowa wymierzone w ludzi o innym kolorze skóry mogą przerodzić się w realną przemoc. Nigdy nie podejrzewałam siebie o jakieś obiektywną moralność, jednak teraz uważam, że są pewne prawa człowieka, które nie powinny być dyskusyjne.

Masz wokół siebie znajomych o poglądach prawicowych?

Przez rok spotykałam się z taką osobą. Wydawało mi się, że wszystko jest do przepracowania w ramach dyskusji i ukazania obiektywnych wartości. Nie odniosłam jednak pedagogicznego sukcesu, co odebrało mi też trochę wiary w dialog. Młodym facetom z mojego otoczenia jest bardzo trudno wybić się z tej prawicowości. Obawiają się odrzucenia ze strony kolegów, że jeśli nie będą śmiać się z rasistowskich żartów, to zostaną wykluczeni z towarzystwa. Na początku zawsze jest poczucie wspólnoty, żarty, a potem przechodzą do czynów. Otoczka ideologiczna – heroizacja, opowieść o tym, że robią to z miłości do ojczyzny pojawia się dopiero potem.

Jak komentują akty przemocy wobec obcokrajowców?

Niedawno pobity został Hiszpan za ciemną karnację, moi prawicowi koledzy stwierdzili, że to przykra sprawa, ale przecież każdy może się pomylić.

Spotkała Cię jakaś nieprzyjemna sytuacja w związku z Twoim zaangażowaniem?

Raczej zabawna. Kilka dni temu miałam na sobie koszulkę z Karolem Marksem przewracającym planszę do gry i podpisem “Never play monopoly with Marx”. Spotkałam przedstawiciela Młodzieży Wszechpolskiej, który napisał następnie na Twitterze, że w “Studenckim Komitecie Antyfaszystowskim działają jawni komuniści”. Tak właśnie zostałam bohaterką prawicowych mediów społecznościowych. Ale i zainteresowanie moją koszulką wzrosło, wiele osób pyta, gdzie można taką zakupić.

 

Exit mobile version