Pół miliarda martwych zwierząt, opustoszałe miasta, pomarańczowe niebo, ludzie uciekający na plaże przed ogniem – tak wyglądała Australia jeszcze kilka dni temu. Dla Scotta Morrisona, szefa tamtejszego rządu to jeszcze nie jest wystarczający powód, by ograniczać wydobycie węgla, którego jego kraj jest największym eksporterem.

Kilka dni temu media społecznościowe obiegło zdjęcie kontynentu australijskiego, na którym połączono perspektywy satelitarne NASA, tak aby widoczne były wszystkie pożary, jakie dotknęły region w ciągu ostatnich dwunastu miesięcy. Najdotkliwsze z nich miały miejsce w ostatnich kilkunastu dniach. Pożoga strawiła 60 tys. km kwadratowych Australii. To sześć razy więcej niż podczas pożaru Amazonii w 2019 r.  Chmura dymu osiągnęła średnicę o długości dystansu pomiędzy Reykjavikiem i Nikozją.

Z całego świata spływają wyrazy wsparcia, również finansowego. Udało się zebrać ponad 25 milionów dolarów na pomoc dla zwierząt i ludzi dotkniętych pożarami. Podczas gdy kraj stał w płomieniach, premier Scott Morrison (Liberalna Partia Australii) wypoczywał z rodziną na Hawajach, zaś wicepremier Michael McCormack tłumaczył, że pożary wynikają z zapłonu obornika zwierzęcego, nie zmian klimatycznych. Podobnego zdania jest zresztą też szef rządu, który nie widzi związku pomiędzy kryzysem klimatycznym, a tragedią, która dotknęła jego kraj.

Co więcej, premier odrzucił lansowany przez opozycyjną Australijską Partię Pracy (ALP) pomysł bardziej zdecydowanej redukcji emisji gazów cieplarnianych. Australia odpowiada obecnie 1,3 proc. światowej emisji dwutlenku węgla, ale pod względem wielkości emisji na obywatela jest druga po Stanach Zjednoczonych. Na jednego Australijczyka przypada prawie 17 ton CO2 rocznie. Dla porównania na jednego Chińczyka niecałe 7 ton, Amerykanina 16, Polaka 8, Kongijczyka 0,06, Sudańczyka 0,45, Nigeryjczyka 0,5, Czadyjczyka 0,05.

Związek Australijski jest obecnie największym eksporterem węgla kamiennego z roczną sprzedażą na poziomie 375 mln ton. Mimo świadomości ogromu gazów cieplarnianych, których ludzkości wyemitowała w ciągu ostatnich 30 lat więcej niż w całej swojej historii, władze w Canberze nie zamierzają zmieniać swojej polityki. Premier, już po powrocie z wakacji zapowiedział, że żadnych „nierozsądnych cięć w przemyśle węglowym nie będzie”.

Postawę australijskiego rządu skomentował Marek Józefiak z Greenpeace Polska.

„Australijska polityka, jak polska, jest powiązana z lobby paliwowym. Spory dotyczące roli paliw kopalnych są tam obecne od lat. Niejeden rząd już upadł, kiedy próbował bronić klimatu. To, że obecnie premier próbuje odwracać uwagę od źródła problemu, w ogóle mnie nie dziwi. Mam nadzieję, że jednak presja społeczna sprawi, iż rządzący się opamiętają. Koleżanki i koledzy z australijskiego Greenpeace zebrali już 100 tys. podpisów pod petycją do rządu o ograniczenie wydobycia węgla” – napisał aktywista.

„Musimy pamiętać, że najbliższa dekada jest kluczowa. Potem może być już zbyt późno. Potwierdzają to raporty IPCC (Intergovernmental Panel on Climate Change – przyp. red.), najbardziej kompetentnej organizacji międzyrządowej działającej w obszarze nauk o klimacie – mówi Józefiak. – Jeśli nie zaczniemy działać błyskawicznie, odblokujemy procesy samonapędzające się. Dobrym przykładem jest Australia. W związku z pożarami wyemitowano już 2/3 średniej rocznej emisji CO2 tego kraju. Warto też wiedzieć, że ślad węglowy jest przeciętnie 3 razy większy na obywatela tego kraju od średniej światowej” – dodał działacz Greenpeace.
patronite

Komentarze

Redakcja nie zgadza się na żadne komentarze zawierające nienawistne treści. Jeśli zauważysz takie treści, powiadom nas o tym.
  1. A red Nowak – w kółko Macieju…
    Akopalipsa nam grozi! Uwaga nadciąga!
    Redaktorze. Czytajże pan coś więcej niż katastroficzne bździny niedouczonych działaczy społecznych zwanych się ,,obrońcami przyrody”.
    Niemcy – przywracają uregulowany charakter Renu na ,,zderegulowanych” w latach 80-90 odcinkach. Budują nowe elektrownie węglowe. Otwierają nowe kopalnie.
    To samo w GB.
    Wszyscy się mylą?
    A może naturalne pochodzenie zmian klimatycznych JEST DOSKONALE ZNANE I UDOWODNIONE a te głoszone przez służalcze dziennikarstwo paranoje mają odstręczyć potencjalnych uczestników od walki o poprawę bytu szaraków, którym KAŻECIE ZA TO PŁACIĆ!
    I jeszcze próbujecie nazywać się LEWICĄ.

    1. Kolego Skpsionie, mosz recht, ale samodzielne podkładanie do kotła, w którym gotuje się Matka Ziemia jest nim gotowana jest chyba jednak mało inteligentne, wszak pomimo wszystko gatunek homo sapiens i tak będzie jednym z tych, które się w tym kotle ugotują.

    2. Ale istotna jest SKALA.
      A tego brak w tych opracowaniach na jakich opierają się klimatyczni fanatycy i dziennikarskie straszaki w rodzaju PN. Dane w jednostkach, które mają za zadanie przerażać samą liczbą. A gra idzie o… drobne 8% ogólnego obiegu CO2 na planecie. Kiedyś naturalne źródła CO2 i metanu produkować potrafiły dużo więcej niż 8GT w skali planety. Przykład Afryki w obecnym czasie się kłania. Wystarczył niewielki , a trwały wzrost opadów i mamy ze zwykłych bagien 0,5GT CO2 co stanowi emisję wyższą niż Ameryka Północna! Nasza ,,produkcja” jest zaledwie ,,śladem” w ogólnym obiegu.
      Drugim ważnym (i wskazującym na permanentne krętactwo) elementem jest brak w tych opracowaniach roli węglowodorów gazowych. Metan ma wpływ na gromadzenie ciepła 72x większy od CO2 a ponadto jest lżejszy od powietrza i może tworzyć powłokę w górnych warstwach atmosfery. CO2 odwrotnie – ze względu na duża gęstość gromadzi się na małych wysokościach lub w głębi jaskiń. Gęstość metanu 0,71g/l; powietrza 1,2g/l; CO2 1,7g/l.
      Przypomnę jedno. Gdybyśmy dziś SPALILI WSZYSTKO NA POWIERZCHNI ZIEMI CO DA SIĘ SPALIĆ 9ZA WYJĄTKIEM LUDZI TO STĘŻENIE co2 OSIIĄGNEŁO BY ,,ZAWROTNĄ” WARTOŚĆ 0,9%!

  2. Stężenia gazów podajemy w ppm-ach lub procentach. Podawanie ich w tonach mija się z celem, zwłaszcza gdy nie odnosi się do jednostek przestrzeni, bo nie wiadomo do czego i jak to odnieść/przeliczyć. Jakbyście byli tak uprzejmi i napisali jaki jest orientacyjny przelicznik….? Albo podawali ostateczną wartość w ppm-ach? Liczenie tego na piechotę jest trochę kłopotliwe, ze względu na pionowy gradient (CO2 jest cięższy od średniej) i brak informacji o przestrzeni.

    1. Właśnie ze względu na silną zależność stężenia od wysokości CO2 jest łatwy do namierzenia, ale gaz cieplarniany z niego marny bo zalega w dolnych warstwach atmosfery. Orientacyjnie obieg CO2 w atmosferze Ziemi wynosi 8GT, A największym emitentem netto jest… AFRYKA!

      ,, Region zachodniej Etiopii oraz Wybrzeża Kości Słoniowej wnosi do atmosfery ok. 5 mld ton CO2 rocznie, czyli tyle co 135 Elektrowni Bełchatów. Nie oznacza to, że w atmosferze jest więcej CO2 niż podejrzewano. Jest tyle samo – po prostu przeszacowano znaczenie innych źródeł.

      Nowe dane opierają się na badaniu szkockich naukowców z Uniwersytetu w Edynburgu na czele z Paulem Palmerem, profesorem ilościowych obserwacji Ziemi. Zespół przeanalizował wyniki obserwacji poczynionych przez dwa sztuczne satelity: japońską GOSAT i amerykańską OCO-2 należącą do NASA.”

      Całość (z mapkami) http://www.racjonalista.pl/index.php/s,38/t,40434

    2. Dzięx. Czyli te 8GT to jest te około 0.04% czyli około 400ppm, tak? Do jakiej wysokości? Chodzi mi o obliczenie sobie masy całej atmosfery na grubość taką, do której się odnosimy. Oraz o odniesienie do tego, że dla ssaków dopuszczalne stężenie to 3000ppm (pamiętam z technikum hehe).

    3. A po groma komplikujesz? Weź powierzchnię ziem w centymetrach kwadratowych i będziesz miał MASĘ ATMOSFERY W KILOGRAMACH! Do celów poglądowych – precyzja idealna.

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz także

Putin: jesteśmy gotowi do wojny jądrowej

Prezydent Rosji udzielił wywiadu dyrektorowi rosyjskiego holdingu medialnego „Rossija Sego…