W przestrzeni publicznej ponownie pojawił się abp Marek Jędraszewski, przemawiając w niedzielę w Kalwarii Zebrzydowskiej. I prawdopodobnie jeszcze nie raz się pojawi. Mamy wszak kampanię wyborczą z mocno ukierunkowanym przekazem programowym PiS. Jego wypowiedzi wywołują także rezonans zagranicą w postaci oświadczeń podobnie myślących biskupów z Czech, Słowacji i Węgier, którym zapewne marzy się coś w rodzaju katolickiej Grupy Wyszehradzkiej.

Biskup z maniakalnym uporem wraca do tzw. ideologii LGBT. Dywagacje kościelnego hierarchy należałoby jednak poddać chłodnej analizie z punktu widzenia logiki formalnej. Twierdzi on mianowicie, że odnosi się do ideologii, a nie ludzi, w związku z czym nikogo nie obraził. Z logicznego punktu widzenia taka argumentacja jest całkowicie bezsensowna. Nie może bowiem istnieć ideologia bez ludzi. Ktoś przecież taką ideologię głosi i propaguje. I tu najwyraźniej arcybiskup miałby kłopot. Podczas marszów równości nie sposób jest dostrzec jakichś przywódców czy heroldów. Zbierający się tam ludzie wyrażają jedynie postulaty równego ich traktowania.

Biskup zdaje się nie rozumieć, że używając w publicznej wypowiedzi jakiegoś słowa należałoby najpierw uzmysłowić sobie jego znaczenie. „Słownik wyrazów obcych i zwrotów obcojęzycznych” Władysława Kopalińskiego, objaśnia dość wyraźnie, że słowo ideologia oznacza ni mniej ni więcej tylko „całokształt idei i poglądów na świat i życie społeczne właściwy danej klasie (warstwie, grupie) społecznej, danemu kierunkowi politycznemu, ekonomicznemu, artystycznemu”.

Ciekawe zatem, jakiż to pomysł na ustrój państwa mają zdaniem Jędraszewskiego osoby o odmiennej od niego orientacji seksualnej. Podczas marszów równości jakoś nikt nie prezentuje wizji świata ani nawet własnego państwa o niuansach ekonomicznych nie wspominając. Osoby o mniejszościowej orientacji płciowej bynajmniej nie nawołują: zostań gejem bądź lesbijką. Robiliby tak, gdyby propagowali swoją ideologię – ale nie robią, bo jest to po prostu bez sensu.  Jeżeli chcą związków partnerskich, to dla siebie samych a nie dla wszystkich. Jest to ich sprawa i nikomu nic do tego.

W swoich wynurzeniach abp Jędraszewski snuje też irracjonalne paralele pomiędzy LGBT i marksizmem. Stawiając na jednej płaszczyźnie marksizm i LGBT kierował się zamiarem zohydzenia tej drugiej „ideologii” jakoby wywodzącej się z pierwszej, która z kolei musi być obowiązkowo kojarzona z UB i która miała – jak się wyraził – opanować nasze dusze, serca i umysły w kraju, gdzie nawet w czasach UB obchodzono święta chrześcijańskie, a w latach następnych budowano nowe kościoły. I ponownie jak w poprzednich przypadkach prymitywizm propagandy musi zetknąć się z logiką. Aby wykazać, iż tzw. tęczowa zaraza wywodzi się z neomarksizmu, szacowny purpurat powinien wskazać na podobieństwa obydwu tych prądów, w przeciwnym bowiem razie jego enuncjacje można odczytać jedynie jako zwykłe pustosłowie. Arcybiskup powinien zatem powołać się na wypowiedzi LGBT dotyczące choćby społecznej własności środków produkcji czy też wizji społeczeństwa bezklasowego. Takie jednak problemy nie są poruszane na marszach równości, gdyż nie o to tutaj chodzi.

Z kolei zostawiając na boku przytoczone wyżej definicje pojęcia ideologii można też mówić o ideologii w węższym zakresie jak o czymś, co stanowi jakiś system poglądów i wartości ograniczony do pewnego kręgu zainteresowań. Tak tworzą się sekty tworzące swoje własne systemy wartości i wizje mikrospołeczności, co można by nazwać mini ideologią. Podpadają one pod ideologiczne kryterium, ponieważ głoszą w mniej lub bardziej publicznej przestrzeni swoje poglądy a ponadto starają się pozyskać sobie zwolenników. Zjawisko to dotyczy przykładowo sekty smoleńskiej, lecz nie LGBT, co obala mit o jego ideologicznym charakterze. Co było do udowodnienia.

patronite

Komentarze

Redakcja nie zgadza się na żadne komentarze zawierające nienawistne treści. Jeśli zauważysz takie treści, powiadom nas o tym.
  1. tak więc jeśli ktoś krytykuje religię, nikogo nie obraża, bo mówi o ideologii nie o ludziach czyli jej wyznawcach i nosicielach… niestety, mam przeczucie graniczące z pewnością, że biskup Strajku nie czyta, niestety

  2. Nie byłoby tego wszystkiego gdyby nie tęczowe marsze. Jeżeli geje i lesbijki chcą ludziom udowodnić że są normalni i zasługują na szacunek to niech przestaną robić z siebie idiotów i biegać wszędzie z tęczowymi flagami.

    Co do postulatów LGBT, związki partnerskie popieram, natomiast na małżeństwa nie ma zgody, bo małżeństwo to tylko związek damsko-męski, tak samo adopcja dzieci.

    Jeżeli chodzi o chęć karania za „homofobię” to taki sam cenzorski wymysł jak „obrażanie uczuć religijnych”, ani jedno ani drugie nie jest przestępstwem, bo wyrażanie opinii nie jest naruszaniem czyjejkolwiek wolności.

    Jeżeli chodzi o kler i jego poglądy na ten temat, cóż …
    Nikt nikogo nie zmusza do akceptowania ich poglądów.
    Akurat kler ma racje co do tych tęczowych marszy bo ich jedynym celem jest wkurzać wszystkich.

    P.S. Zanim zaczniecie mnie nazywać moherem wiedzcie, że nie popieram finansowania związków wyznaniowych przez państwo oraz uważam że Kościoł w niektórych kwestiach piedoli bzdury.

    1. Twoim zdaniem dyskryminowana mniejszość zasługuje więc na szacunek pod warunkiem, że siedzi cicho i godzi się z dyskryminacją? Czego więc szukasz na lewicowym portalu?
      Zadziwiające, jak silna jest u wielu ludzi potrzeba ograniczania praw innych. Co Ci ubędzie, jeśli gej i lesbijka będą się czuli pełnoprawnymi obywatelami? Kupujesz gadkę Jędraszewskiego, że to zagraża Twojej rodzinie? W jaki sposób?
      Przypominam, że wszyscy mamy takie same prawa obywatelskie, o ile nie ograniczy ich sąd w związku z popełnionym przestępstwem. Orientacja seksualna przestępstwem nie jest, więc nie może być podstawą do jakiegokolwiek różnicowania praw.

    2. Do Mnicz

      „Twoim zdaniem dyskryminowana mniejszość zasługuje na szacunek pod warunkiem gdy siedzi cicho”
      Nie, uważam że powinni walczyć o swoje ale nie poprzez marsze.

      „Zadziwiające, jak silna jest potrzeba ograniczania praw innych”
      Jestem liberałem i nie chce nikomu ograniczać praw, jeśli chodzi o ograniczanie praw ludziom to tutaj lewica i prawica mogą sobie przybić piątkę. Lewica chce ograniczać wolność słowa poprzez walkę z „mową nienawiści”, a prawica poprzez walkę z „obrażaniem uczuć religijnym”. Mimo że daleko mi do lewicy to uważam, że mimo wszystko to prawica ma większego piedolca jeśli chodzi o zmuszanie wszystkich do życia według swojego widzimisie, ja sprzeciwiam się zakazowi aborcji i wpychania religii do wszystkich dziedzin życia, więc nie jestem moherem ani konserwą.

      „Kupujesz gadkę Jędraszewskiego o tym, że to zagraża twojej rodzinie”
      Nie kupuje tej gadki, związki partnerskie nie sprawią, że znikną małżeństwa damsko-męskie.

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz także

Demokracja czy demokratura

Okrzyk „O sancta simplicitas” (o święta naiwności) wydał Jan Hus, czeski dysydent (w dzisi…