Pikietowali, wychodzili tysiącami na ulice – wszystko na nic. Dziś Argentyńczycy organizują przeciwko neoliberalnej polityce prezydenta Mauricio Macriego strajk generalny.
– Bogactwo zgromadzone jest w rękach kilku osób, w tym samym czasie rośnie ubóstwo – powiedział Agencji Reutera rzecznik prasowy centrali związkowej CGT, wyjaśniając przyczyny, dla których argentyńskie pracownice i pracownicy zdecydowali się na tak stanowczy krok. – Potrzebne są pilne kroki, by tworzyć miejsca pracy. Jeden na trzech obywateli Argentyny żyje w ubóstwie.
Tymczasem według Mauricio Macriego receptą na wszystko jest obniżanie podatków, zwłaszcza dla wielkich firm. Obiecywanych przez niego nowych miejsc pracy nie widać, za to do początku kwietnia 2017 r. 32 tys. osób straciło pracę w administracji państwowej (chociaż w kampanii prezydenckiej Macri obiecywał, że akurat tam zwolnień nie będzie). O kilkaset procent wzrosły ceny niektórych usług komunalnych. Prezydent, potomek jednej z najzamożniejszych rodzin w kraju i biznesmen, do spółki z doradcami i ministrami, których ściągnął z zarządów korporacji (m.in. Shell i JP Morgan Chase), jest wyznawcą teorii taniego państwa i regulującego wszystko rynku.
Argentyńczycy wychodzili na ulice już kilka razy – za każdym razem były to wielotysięczne protesty, podczas których dochodziło do starć z policją. W marcu największe centrale związkowe zgodnie zapowiedziały na początek kwietnia strajk generalny. Dziś nadszedł właśnie jego dzień.
Huelga general en Argentina:
Manifestantes cortan carreteras de acceso a Buenos Aires.
Un muro humano bloquea la autopista Panamericana. pic.twitter.com/suj1QQyG8J— Juan Miguel Garrido (@Juanmi_News) 6 kwietnia 2017
Primera huelga general contra @mauriciomacri paraliza #Argentinahttps://t.co/GGu0lm0AG2 pic.twitter.com/qnZovEUYHJ
— La Jornada (@lajornadaonline) 6 kwietnia 2017
Nie pracują kierowcy autobusów i ciężarówek, nauczyciele, robotnicy fabryczni, stanęły lotniska i urzędy odprawy celnej. Manifestanci zablokowali argentyński odcinek Drogi Panamerykańskiej – tam zostali rozpędzeni przez policję, która użyła gazu łzawiącego i armatek wodnych. Strajk będzie trwał 24 godziny. Koniec zwolnień, wzrost wynagrodzeń w zgodzie ze wskaźnikiem inflacji – to absolutnie minimalne żądania uczestników.
En medio de la huelga general en Argentina, protestas en Buenos Aires ante el edificio donde el presidente Macri inaugura el „mini Davos”. pic.twitter.com/fiAqIzhX8x
— Juan Miguel Garrido (@Juanmi_News) 6 kwietnia 2017