Piętnaście lat temu argentyński rząd przerwał współpracę z Międzynarodowym Funduszem Walutowym. Teraz do niej powraca. Wtedy argumentowano, że MFW uniemożliwiło rządowi podejmowanie samodzielnych decyzji w sprawach gospodarczych, odpowiadanie na potrzeby społeczeństwa. Jednak w maju 2018 r. prezydent Mauricio Macri wznowił współpracę z Funduszem. Efekty już są widoczne – Argentyna tonie w otchłani neoliberalnych rozwiązań i kryzysu społecznego.

Mauricio Macri został zaprzysiężony został na stanowisko prezydenta w grudniu 2016 r. W wyborach startował jako kandydat centroprawicowej koalicji wyborczej Cambiemos („Zmieńmy się”). Pokonał kandydata Frente Para La Victoria („Frontu Zwycięstwa”), partii, która zamierzała kontynuować agendę rządzących przez poprzednie dwanaście lat Néstora Kirchnera (2003-2007) oraz Cristiny Fernández de Kirchner (2007-2015).

Cambiemos zyskało na splocie wewnętrznych kryzysów i zmianie sytuacji międzynarodowej. Polityka dobrobytu Kirchnera zaczęła upadać w momencie, gdy spadły ceny towarów, w efekcie czego chciwy kapitał zaczął omijać regulacje rządowe, mające na celu zabezpieczanie gospodarkę. Pomogło też to, że Ameryka Południowa zaczęła jako całość skręcać na prawo. Multimedialne holdingi zintensyfikowały swoje działania na wielu płaszczyznach, działając w bardzo nienawistny sposób. Korzystały z monopolu telewizyjnego, siły przekazu, różnorakich dostępnych narzędzi służących manipulacji mediami społecznościowymi. Przypomnijmy, że podczas kampanii Macriego posłużono się również usługami firmy Cambridge Analytics. Wszystko po to, by zniszczyć rząd i pozycję polityczną Kirchner. Sukces był całkowity – Cambiemos nie doszło do władzy dzięki poparciu militarystów i armii, ale dzięki efektownemu zwycięstwu w demokratycznych wyborach.

Niezwłocznie po zaprzysiężeniu Macri, kandydat finansjery, stworzył wokół siebie środowisko, złożone z przedstawicieli wielkiego biznesu, posiadających wiele koneksji w świecie wielkich fortun i zakulisowych wpływów. Ten rząd jest, jak nazwał to Claudio Katz, “CEO-kracją” (CEO, Chief executive oficer – osoba mająca ostateczną władzę wykonawczą w firmie, holdingu czy korporacji – przyp. tłum.).

Macri obarczył winą za wszystkie choroby toczące Argentynę poprzednią administrację i jej progresywną, redystrybucyjną agendę.

Zlikwidował m.in. uniwersalny program świadczeń pieniężnych na dzieci, zatrzymał inwestycje publiczne oraz ograniczył prawa pracownicze Argentyńczyków.

Równolegle zalegalizowany został pobyt dwóch milionów imigrantów. Recesja z roku 2016, która została użyta przez Cambiemos, by zaatakować poprzednią administrację, skutkowała drastycznym spadkiem w pobieraniu energii, co zmniejszyło aż o 6 proc. dochód z jej sprzedaży. Inflacja wzrosła o 40,3 proc. i to ona, z pominięciem innych czynników, została obarczona winą za wzrost nierówności, biedy i bezrobocia.

Mauricio Macri, fot. Flickr
fot. https://www.flickr.com/photos/buenosairesprensa/8185338283

Upierając się, wbrew wszelkim dowodom, że to administracja Kirchner zniszczyła Argentynę, administracja Macriego wkroczyła na drogę neoliberalizmu. Wprowadziła reformę podatkową służącą wielkiemu biznesowi oraz transnarodowym funduszom spekulacyjnym, które skupiły długi Argentyny. Ulgi podatkowe dla bogatych i wpłaty na konta spekulantów pochodziły ze zwiększającego się zadłużenia zagranicznego Argentyny. Prawicowa administracja pośpiesznie zintensyfikowała również wydobycie surowców, także w miejscach do tego nie przewidzianych, np. Vaca Muerta w Neuquén. Cambiemos i jej CEO-kracja pozwala również w nieskrępowany sposób się bogacić tytanom energetycznym, agrobiznesowi i mediom.

W listopadzie 2017 roku, Argentyńczycy poszli do wyborów, tym razem parlamentarnych. Multimedialne korporacje należące do wielkiego biznesu znowu rozpoczęły agresywną kampanię.

Macriego i jego ugrupowanie prezentowano jako nieprzekupnych, Cristinę Kirchner i jej partię Justicialista – jako polityków do szczętu skorumpowanych.

Przed samymi wyborami natomiast Macri i jego administracja rządowa zwiększyli wydatki publiczne. Tymczasowy wzrost poziomu życia pomógł Cambiemos zwyciężyć. Gdy tylko zebrał się nowy parlament, Macri zaproponował obcięcie wydatków publicznych i reformy prawa pracy w stylu MFW, jak i też zmianę prawa dotyczącego wyborów oraz nową politykę podatkową i emerytalną. Opór wobec tych neoliberalnych posunięć zatrzymał je wszystkie. Parlament przepchnął w grudniu 2017 r. jedynie reformę emerytalną. Została uchwalona wbrew masowej mobilizacji przeciwników, którzy zgromadzili się wokół parlamentu, spotykając się z gwałtowną agresją policji.

Protest w Argentynie przeciwko pogarszającym się warunkom życia / fot. Wikimedia Commons

Międzynarodowe agencje finansowe ostrzegały przez stale rosnącym długiem zagranicznym Argentyny, szczególnie ze względu na powolny wzrost stóp procentowych USA oraz ucieczkę kapitału finansowego do USA. I faktycznie, argentyńska ekonomia weszła w spiralę dewaluacji peso, ucieczki kapitału z kraju i galopującej inflacji. Cambiemos stworzyło kryzys… by rozwiązać kryzys.

Macri obiecał stworzyć z Argentyny „supermarket świata”. Zapewniał on, że zagraniczne inwestycje zaleją kraj, a argentyńskie towary będą sprzedawane wszędzie. Nic takiego nie miało miejsca.

Liberalizacja i deregulacja poprowadziły do wzrostu importu, nie eksportu, zmniejszania się zysków zagranicznych inwestorów i ucieczki kapitału za granicę, tworząc największy w historii kraju deficyt w prywatnym sektorze.

Pomiędzy 2016 i 2017 rokiem argentyński dług zagraniczny wzrósł, osiągając 53 proc. PKB. Stosunek zadłużenia zagranicznego do PKB Argentyny zagroził stabilności gospodarki kraju. W kwietniu 2018 r. Bank Rezerwy Federalnej USA podniósł stopy procentowe. Dolary zaczęły odpływać z powrotem do Stanów z całego świat, szczególnie ze średniozamożnych krajów takich jak Argentyna i Turcja. Argentyński Bank Centralny próbował zatrzymać krwotok, ale jak się okazało, nie posiadał do tego narzędzi (między przez wcześniejszą deregulację kontroli finansowej). W maju rząd Macriego przyjął pomoc Międzynarodowego Funduszu Walutowego. Kryzys nie był jednak spowodowany „zewnętrznym chaosem” , jak to próbował przedstawić Macri. Wzrost stóp procentowych w USA był bodźcem kryzysu, ale to argentyńska administracja sprawiła, że kraj stał się zależny od dolara.

Interwencja MFW w obronie rządu nie miała jedynie technicznego zabarwienia. Żaden zresztą z kroków zaproponowanych przez fundusz nie był z punktu widzenia otoczenia Macriego całkowicie nowatorski. Jeszcze przed wkroczeniem Funduszu minister finansów Nicolás Dujovne ogłosił cięcia budżetowe w sferze wydatków na infrastrukturę. „Reformy” MFW były tylko dalszym ciągiem tej samej polityki neoliberalnej. Ich znaczenie było o tyle szersze, że w zamierzeniach międzynarodowej instytucji reformy w Argentynie są tylko jednym z kroków w procesie transformacji gospodarek na terenie całej Ameryki Łacińskiej.

W czerwcu 2018 r. MFW i Argentyna podpisały wstępny Stand-By Arrangement, według którego Argentyna miała otrzymać 50 miliardów dolarów w ciągu 36 miesięcy, w zamian za stworzenie i wdrożenie planu gospodarczego, który zredukowałby deficyt budżetowy do zera i wzmocniłby „autonomię” Banku Centralnego. Czas na te reformy rząd dostał do 2020 r. Pod słowem „autonomia” rozumieć należy ograniczenie władzy instytucji demokratycznych nad posunięciami podejmowanymi przez Bank Centralny. Działania Banku mają być postrzegane jako techniczne regulacje, a nie posunięcia polityczne o dużej skali wpływu na inne sfery życia społecznego.

Buenos Aires, protest przeciwko kolejnym neoliberalnym cięciom/ fot. Twitter/TelesurTV

Kilka miesięcy przed wejście w życie SBA rozwinął się nowy kryzys walutowy. Na koniec sierpnia peso dramatycznie straciło na wartości (o 15 proc. w ciągu jednego dnia), stopy procentowe wzrosły do 60 proc., a ryzyko wzrosło, według JP Morgan, aż do 780 pkt. Rząd Macriego, by zatrzymać krwawienie, poszukiwał nowego rozwiązania podsuniętego przez MFW. Fundusz przyspieszył transfer pieniędzy do argentyńskiej gospodarki, tak by dotarły one jeszcze w trakcie rządów Macriego, którego kadencja trwa do końca 2019 r. W odpowiedzi rząd obiecał likwidację deficytu budżetowego do 2019, a nie 2020 roku, oraz obiecał, że gospodarka osiągnie 1 proc. wzrostu PKB.

W istocie rząd miał po prostu drastycznie obciąć wydatki publiczne w szalenie szybkim tempie, by zacząć kontrolować inflację.

Protegowany Ministra Finansów Nicolasa Dujovne, Guido Sandleris, został szefem Banku Centralnego. Głębokie cięcia miały nastąpić w sektorze wydatków Ministerstwa Zdrowia i Pracy, jednym z najważniejszych sektorów dla polityki redystrybucyjnej w czasach Kirchner.

Argentyna podpisała kilka umów z MFW, trzy umowy SBA w latach 80., dwie w latach 90., kolejną w 2001 i w 2003 r., ponadto zawarła w międzyczasie dwie umowy o nazwie Extended Fund Facility. Każda z umów była powtórzeniem poprzedniej. Za każdym razem jako problem wskazywano zbyt wysokie wydatki publiczne, które prowadzą do zwiększenia potrzeb konsumpcyjnych, co skutkuje inflacją. Aby dostąpić asysty MFW, rząd zmuszony ciąć wydatki publiczne, by zmniejszyć zadłużenie, co jest najważniejszym punktem jakichkolwiek planów restrukturyzacyjnych animowanych przez MFW. Za każdym razem cięcia wpływają fundamentalnie na politykę krajową.

Budżet Argentyny na 2019 rok kompletnie pomija wydatki socjalne i ogranicza subsydia na fundamentalne aspekty życia społecznego, takie jak zdrowie czy edukacja.

W tym samym czasie rząd wydaje pieniądze na spłatę długu. Krótko mówiąc, więcej pieniędzy płynie w kierunku banksterów, mniej w kierunku ogółu społeczeństwa.

Strukturalne dostosowywanie jest jednym z filarów polityki MFW. Przez ostatnie dekady polityka ta była wdrażana w krajach Globalnego Południa. Za każdym razem efekt był ten sam: dochodziło do zduszenia aktywności gospodarczej, zmniejszenia wydatków publicznych, głębszej recesji, wzrostu bezrobocia, braku pewności zatrudnienia i biedy. Powstawała sytuacja tzw.  permanentnego strukturalnego dostosowywania się, ustawicznego pogłębiania się kryzysu tworzonego przez rozwiązania promowane przez MFW oficjalnie do zapobiegania mu. Ciągła spirala spadku gospodarczego prowadzi do wzmocnienia ekonomicznej i politycznej interwencji, która utrudnia lub nawet pozbawia państwo zdolności do podejmowania suwerennych decyzji. Takich, których celem nie jest spłacanie wiecznie rosnącego zadłużenia.

W takiej sytuacji znalazły się kraje zrujnowane przez politykę MFW od Argentyny pod Grecję.

(cdn.)

Tekst ukazał się pierwotnie na witrynie The Tricontinental, międzynarodowego lewicowego think-tanku zajmującego się polityką i społeczeństwami Ameryki Łacińskiej, Afryki i Azji. Tłumaczenie: Wojciech Łobodziński.

Redakcja nie zgadza się na żadne komentarze zawierające nienawistne treści. Jeśli zauważysz takie treści, powiadom nas o tym.

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz także

Argentyny neoliberalna droga przez mękę

 „Viva la libertad carajo!” (Niech żyje wolność, ch…ju!). Pod tak niezwykłym hasłem ultral…