Były poseł Artur Zawisza został dwukrotnie zatrzymany przez policje drogową. Pierwszy raz, kiedy potrącił rowerzystkę, drugi – do kontroli. Nie miał prawa jazdy.
Zawisza potrącił kobietę na rowerze, podczas skrętu z ulicy Beethovena w ulicę Sobieskiego w Warszawie. Oczywiście, okoliczności potrącenie zbada policja, ale warto zaznaczyć, że na tej trasie są ścieżki rowerowe, doskonale oznaczone, zatem jeśli kobieta jechała rowerem po ścieżce, to wina byłego prawicowego posła nie ulega wątpliwości. Kobieta z obrażeniami została przewieziona do szpitala, zaś kontrola policji wykazała, że kierujący pojazdem Artur Zawisza nie ma prawa jazdy. Zostało mu ono odebrane w 2016 r. za jazdę po pijanemu, zaś sąd orzekł dodatkowo zakaz prowadzenia pojazdów przez dwa lata. Koniec kary nastąpił w lipcu tego roku, jednak Zawisza do tej pory nie wyrobił sobie nowego dokumentu i w momencie, kiedy potrącił kobietę, nie mógł okazać dokumentu uprawniającego do kierowania samochodem. To, wg. radia RMF, wyczerpuje znamiona przestępstwa, określonego przez art. 180a kodeksu karnego.
Sprawa, choć pokazuje stosunek byłego posła do przepisów prawa, nie byłaby aż tak bulwersująca, gdyby nie fakt, że Zawisza został tego samego dnia zatrzymany po raz drugi przez patrol policji drogowej. Tym razem do rutynowej kontroli. I, co oczywiste, prawa jazdy wciąż nie miał. Oznacza to, że pan były poseł, będąc z pewnością poinformowany przez policje, że narusza przepisy prawa, zdecydował się ponownie przekroczyć prawo i znów usiąść za kierownicę samochodu.
„Bardzo współczuję pani Anecie, do której wybieram się z przeprosinami i kwiatami. Sama kolizja drogowa, jakich setki, ale zawsze przykra. Wedle prawa nie jestem osobą karaną i nie widnieję w KRK, a prawo jazdy ponownie wyrabiam. Wszystkich przepraszam” – napisał w piątek na Twitterze były poseł Artur Zawisza, uznając widocznie, że tak błahą sprawę, jak potrącenie człowieka i pozostawanie w stanie naruszania prawa, da się załatwić jednym wpisem.
Artur Zawisza znany jest przede wszystkim jako zajadły prawicowiec. Trudno wyliczyć prawicowe ugrupowania, które obdarzał swoja obecnością. Wśród nich jest jednak Prawo i Sprawiedliwość.
Jak wielka pogardę dla prawa i niezachwiane przekonanie o swojej bezkarności trzeba mieć, by zachowywać się w ten sposób, jak w piątek 25 października na ulicach Warszawy.