Waszyngton oskarża Baszszara al-Asada o świadome zagazowanie cywilów, chociaż podawanych przez opozycję informacji nie da się zweryfikować na miejscu. Alternatywne i całkiem prawdopodobne wytłumaczenie tragedii przedstawia rosyjskie Ministerstwo Obrony.

Baszszar al-Asad / fot. Wikimedia Commons
Czy Baszszar al-Asad dokonał przerażającego ataku wiedząc, że jego sytuacja właśnie się poprawiała? / fot. Wikimedia Commons

Rzecznik prasowy rosyjskiego Ministerstwa Obrody gen. Igor Konaszenkow powiedział, że syryjskie samoloty faktycznie zbombardowały Idlib, ale nie po to, by mordować cywilów, lecz w celu zniszczenia należących do sił antyasadowskich magazynów z bronią i pojazdami wojskowymi. W jednym z nich oddziały należące do syryjskiej Al-Ka’idy (dawniej Front Obrony Ludności Lewantu – Dżabhat an-Nusra, potem m.in. Dżabhat Fatah asz-Szam) wypełniały gazami bojowymi fugasy. Tego rodzaju śmiercionośna broń była wykorzystywana przez terrorystów z Państwa Islamskiego w Iraku, ale i przez podobnych im ideowo fundamentalistów syryjskich m.in. w Aleppo (okoliczności tej sprawy badają agendy ONZ zajmujące się bronią chemiczną). Zbombardowanie składu broni i amunicji miało tragiczne skutki, gdyż trujące opary i chmury przemieściły się nad obszar zamieszkiwany przez zwykłych ludzi.

Tę wersję, jak i rozgłoszoną wczoraj na cały świat przez syryjską opozycję apokaliptyczną wizję samolotów (w innej wersji – helikopterów) celowo trujących całą wioskę Chan Szajchan bada obecnie Organizacja ds. Zakazu Broni Chemicznej. – Misja, której celem jest ustalenie faktów, jest na etapie zbierania i analizy informacji ze wszystkich dostępnych źródeł – powiedział przedstawiciel organizacji agencji RIA Novosti. Tymczasem lokali dowódcy antyasadowskich oddziałów głośno zapewniają, że winny jest al-Asad i basta. – Każdy widział samolot, który bombardował gazem. Wszyscy cywile w okolicy wiedzą również, że nie ma tutaj ani pozycji wojskowych, ani miejsc, gdzie produkuje się broń – wypowiedział się dla Agencji Reutera Hasan Hadż Ali z Wolnej Armii Idlibu, sponsorowanej m.in. przez USA, Katar i Turcję. Brzmi to nader osobliwie w świetle wypowiedzi samych opozycyjnych dowódców chociażby z 2014 r., gdy o Chan Szajchun walczyli „umiarkowani” z An-Nusrą, a potem „umiarkowani” z wojskami rządowymi. Wtedy o „nic nie znaczącej”, „nieuzbrojonej” miejscowości mówiono jako o ważnym strategicznym punkcie, dającym możliwość kontroli drogi z Aleppo do Damaszku.

Dziś wieczorem o wydarzeniach w Chan Szajchan będzie dyskutowała Rada Bezpieczeństwa ONZ. Francja, Wielka Brytania i USA nie czekają jednak i już osądziły Baszszara al-Asada. Donald Trump, którego administracja dosłownie kilka dni temu sugerowała, że odejście al-Asada nie jest absolutną koniecznością, obecnie zradykalizowała stanowisko. Podobną woltę wykonał Boris Johnson, zaś francuski minister spraw zagranicznych Jean-Marc Ayrault oskarżył al-Asada o testowanie granic cierpliwości Zachodu.

Komentarze

Redakcja nie zgadza się na żadne komentarze zawierające nienawistne treści. Jeśli zauważysz takie treści, powiadom nas o tym.
  1. Bardzo wyważony artykuł. Warto przy okazji poczytać w Haaretz, po angielsku i po holendersku, jak to widzą korespondenci z Niemiec. W korespondencji zachowano wyjątkową ostrożność w ferowaniu wyroków. Skąd takie powszechne przekonanie, że ISIS, albo wspierana antyrządowa opozycja to niewinne baranki, walczące ekologicznie?

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz także

Putin: jesteśmy gotowi do wojny jądrowej

Prezydent Rosji udzielił wywiadu dyrektorowi rosyjskiego holdingu medialnego „Rossija Sego…