Antymuzułmańskie rozporządzenie Donalda Trumpa sprawiło, że postanowili przekuć swoją nienawiść w czyn? Czy może ich atak to „tylko” dalszy ciąg narastającej w Quebecu islamofobii? Dwóch napastników zaatakowało tam wczoraj modlących się wyznawców islamu. Są zabici i ranni.
Kanadyjska policja zatrzymała obu podejrzanych. Według relacji świadków mężczyźni wkroczyli do meczetu stanowiącego część Islamskiego Ośrodka Kulturalnego podczas modlitwy wieczornej, kilkanaście minut po dziewiętnastej lokalnego czasu (w Polsce była 1.15). Zaczęli strzelać do modlących się z karabinu AK-47. Tej ostatniej informacji policja nie potwierdza. Wieść o tragedii przyjęto w Kanadzie z niedowierzaniem i przerażeniem: o ile tzw. mass shootings cyklicznie powtarzają się w USA, gdzie dostęp do broni jest w niektórych stanach praktycznie nielimitowany, o tyle w kraju ze stolicą w Ottawie regulacje w tej kwestii są o wiele ostrzejsze i zjawisko to jest wyjątkowe.
Nie ma wątpliwości, że śmierć od strzałów poniosło co najmniej sześć osób w wieku od 35 do 70 lat, a osiem następnych odniosło rany. W sali modlitewnej w momencie ataku było ok. 50 ludzi. Większość na szczęście nie ucierpiała.
Muzułmanie w prowincji Quebec w ostatnich latach spotykali się już z niechęcią i agresją. W czerwcu 2016 r. nieznani sprawcy porzucili świńską głowę pod tym samym Islamskim Ośrodkiem Kulturalnym, w którym ostatniej nocy doszło do zamachu. Meczet niejednokrotnie otrzymywał pogróżki, które społeczność starała się jednak bagatelizować, uznając, że to tylko pojedyncze przypadki. Również w 2015 r. większość obywateli Quebecu opowiedziało się za zakazem zakładania przez kobiety nikabu podczas uroczystości nadawania kanadyjskiego obywatelstwa.
Nienawidzący muzułmanów być może postanowili przejść do bardziej drastycznych czynów zainspirowani antyislamską polityką Donalda Trumpa, w tym rozporządzeniami zawieszającymi udzielanie pomocy uchodźcom oraz zabraniającymi obywatelom siedmiu muzułmańskich krajów wjazdu do USA. Zapewne oburzyła ich odpowiedź Kanady na te niehumanitarne decyzje: premier Justin Trudeau zachował się jak należy i zadeklarował, że jego kraj uchodźców przyjmie. Już po ataku potrafił również nazwać rzeczy po imieniu, mówiąc, że doszło do zamachu terrorystycznego wymierzonego w muzułmanów. – Kanadyjczycy wyznający islam są ważną częścią tkanki naszego narodu, nie ma miejsca na tak bezsensowne czyny w naszych społecznościach, miastach, kraju – skomentował. Premier prowincji Quebec zadeklarował, że meczety w Quebecu i Montrealu znajdą się pod szczególną ochroną sił porządkowych. Nagrał również i opublikował w mediach społecznościowych specjalne wystąpienie adresowane do kanadyjskich muzułmanów, w których zapewnia ich o solidarności i oznajmia, że nie ma innej drogi niż dalsze budowanie społeczeństwa pokojowego i otwartego na różnorodność.
Quebec Premier Philippe Couillard speaks directly to the Muslim community in Quebec. Read more: https://t.co/mkMBb9W31h pic.twitter.com/kzpBnqca46
— CBC Montreal (@CBCMontreal) January 30, 2017