Sąd konstytucyjny w Austrii uznał, że w drugiej turze wyborów prezydenckich w Austrii doszło do tak dużej liczby nieprawidłowości, że wybory trzeba będzie powtórzyć. W maju reprezentant Zielonych, Alexander Van der Bellen o włos pokonał nacjonalistę Norberta Hofera.
Skrajna prawica jednak będzie rządzić w Austrii? Jest takie ogromne ryzyko. Radykalnie prawicowa Partia Wolności od początku twierdziła, że wynik drugiej tury wyborów, która odbyła się 22 maja br., mógł być zafałszowany. W 150-stronicowej skardze, złożonej do sądu konstytucyjnego, wskazano na nieprawidłowości w 94 na 117 okręgów wyborczych.
W wyniku przeprowadzonego śledztwa okazało się, że faktycznie, w wielu sytuacjach doszło do nadużyć. Zbyt wcześnie rozpoczęto liczenie głosów wysłanych pocztą (austriacki kodeks wyborczy dopuszcza udział korespondecyjny), w wielu komisjach przy liczeniu nie byli obecni wyznaczeni obserwatorzy, którzy mimo to podpisywali protokoły, świadczące o ich udziale w procesie. Nie stwierdzono żadnych umyślnych manipulacji nad wynikiem wyborów, jednak zdaniem sądu istnieją wątpliwości co do prawidłowego policzenia 77 tys. głosów, które mogły zostać niesłusznie przypisane Van der Bellenowi bądź Hoferowi. W skali kraju to niewiele, jednak biorąc pod uwagę fakt, że o wyniku przeważyło zaledwie 30 tys. głosów, sąd zdecydował, że wybory należy powtórzyć.
Jeśli tym razem Norbert Hofer wygra, będzie pierwszym europejskim prezydentem, wywodzącym się ze skrajnej, radykalnie rasistowskiej prawicy. Partia Wolności kilka lat temu zmieniła wizerunek, a Hofer jest jej „miękką” twarzą, ale należy pamiętać, że pierwszym przewodniczącym FPÖ był były oficer SS, Anton Renthaller, a wielu jej polityków przez lata wprost odwoływało się do ideologii nazistowskiej. Sam Hofer popularność zdobył przede wszystkim postulatami antyimigranckimi – jest ona tak duża, że wyraźnie wygrał pierwszą turę wyborów, a przegrana jest wynikiem ogromnej mobilizacji wszystkich innych sił politycznych przeciw nacjonalistom.
Mimo że rola prezydenta w Austrii jest mało znacząca, wybór Hofera oznaczać może rewolucję. Przez całą kampanię powtarzał on, że pokaże, jak wiele może zrobić prezydent. Po tym, jak Brytyjczycy zadecydowali o woli opuszczenia Unii Europejskiej zapowiedział, że będzie dążył do przeprowadzenia podobnego referendum w Austrii. Co więcej, to właśnie polityk Partii Wolności, jako zwycięzca pierwszej tiry wyborów, będzie pełnił funkcję prezydenta do czasu reasumpcji głosowania, które odbędzie się we wrześniu.