Czy odchodzący z organizacji aktywista miał prawo „zabrać ze sobą” fejsbukową stronę, którą wcześniej sam założył? Ta sprawa rozpaliła dzisiaj gorące dyskusje w mediach społecznościowych. Jan Śpiewak twierdzi, że postąpił zgodnie z sumieniem i odpowiedzialnością. Jego byli koledzy z MJN są jednak wyraźnie degustowani.

Tło awantury wygląda następująco: Jan Śpiewak z końcem kwietnia opuścił stowarzyszenie „Miasto jest Nasze”. Jego decyzja była związana z inną wizją działalności organizacji. Radnemu Warszawy Śródmieście marzyło się wejście w realną politykę i ukierunkowanie działań na taki właśnie cel. Ostatecznie jednak większość aktywistów opowiedziała za pozostaniem przy koncepcji ruchu miejskiego, działającego bardziej jako typowy NGO.  Śpiewak odchodząc z organizacji odmówił jednak oddania uprawnień administratora strony na Facebooku. A ta ma ogromny potencjał komunikacyjny – ponad 40 tys. polubień. Apogeum napięcia miało miejsce wczoraj, gdy Śpiewak przemianował stronę na „Warszawa Wolne Miasto”.

Radny argumentuje, że stronę założył 1,5 roku przed powstaniem stowarzyszenia i jest ona jego prywatną własnością. Chce również mieć pewność, że korespondencja w sprawie afery reprywatyzacyjnej, w której nagłośnieniu Śpiewak miał spory wkład, nie dostanie się w niepowołane ręce. Uważa, że miał podstawy sądzić, że bezpieczeństwo jego informatorów jest zagrożone. Jako dowód opublikował esemesy, które miał do niego wysłać jeden z nich.

– Rozumiem, że niektórzy czują się oszukani, ale oni polubili ten profil za to, co udało nam się osiągnąć. A gdybym słuchał się obecnego zarządu stowarzyszenia, możliwe, że nie byłoby afery reprywatyzacyjnej. Czułem, że ludzie i tak będą kojarzyć Miasto Jest Nasze z moją osobą – powiedział Śpiewak w rozmowie z „Gazetą Wyborczą”

Inaczej sprawę widzą obecni członkowie MJN. Uważają, że ich były postąpił nieuczciwie i zagarnął kapitał symboliczno-relacyjny zbudowany przez całą grupę. – Jan Śpiewak przywłaszczył sobie nasz profil i bez uzgodnienia zmienił jego nazwę. Odciął członków zarządu stowarzyszenia od możliwości administrowania stroną – powiedział obecny szef MJN Jan Mencwel. Zareagowało również stowarzyszenie, które wydało komunikat na założonej od podstaw stronie na FB. „Stanowczo odcinamy się od takich metod działania, które są nie tylko niezgodne z wartościami, którymi się kierujemy, ale także podważają wiarygodność osoby aspirującej do pełnienia funkcji publicznych” – czytamy w oświadczeniu.

Aferę skomentowali również inni działacze ruchów miejskich i organizacji politycznych oraz dziennikarze.

Redakcja nie zgadza się na żadne komentarze zawierające nienawistne treści. Jeśli zauważysz takie treści, powiadom nas o tym.

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz także

Koalicji Lewicy może grozić rozpad. Jest kłótnia o „jedynkę” do PE

W cieniu politycznej burzy, koalicja Lewicy staje w obliczu niepewnej przyszłości. Wzrasta…