Niespodziewane reakcje wywołało wystawienie w muzeum w Hajfie, trzecim po Jerozolimie i Tel-Awiwie mieście Izraela, rzeźby McJesus. Wśród obiektów artystycznych wystawionych w ramach wystawy „Shop it!” w miejscowym muzeum znalazł się krucyfiks z pajacem Ronaldem z reklam Mc Donaldsa w miejscu Jezusa. Protestowali przeciw temu zarówno miejscowa mniejszość chrześcijańska, rząd izraelski, jak i autor dzieła. Zapadła jednak decyzja, że rzeźba pozostanie w muzeum.
Przeciw wystawie opowiedzieli się miejscowi Palestyńczycy-chrześcijanie, obywatele Izraela. Na północy kraju stanowią resztkę miejscowych, która nie uległa czystce etnicznej w 1948 r. i pozostała na miejscu. Ta niewielka część publiczności uważa, że rzeźba stanowi świętokradztwo. W miniony piątek wyszły na ulice Hajfy setki manifestantów, domagających się wycofania McJesusa z wystawy. Musieli zetrzeć się z policją, która rozpędziła ich gazem łzawiącym i granatami hukowymi, były aresztowania.
Jak mówi katalog, celem wystawy było m.in. potępienie „cynicznego wykorzystania symboli religijnych przez koncerny międzynarodowe”, to miał być krzyk przeciw społeczeństwu konsumpcyjnemu. Autor McJesusa Fin Jani Leinonen dał się już poznać z tego trendu, gdy kilka lat temu „porwał” rzeźbę Ronalda z największego McDonaldsa w Helsinkach i wraz z innymi artystami zagroził, że utnie mu głowę, jeśli koncern nie odpowie na pytania o swoją etykę biznesową.
Miejscowy ksiądz Agapius Abu Saada powiedział prasie, że go to nie przekonuje: „Rozumiem, co chce przekazać twórca, który sam definiuje się jako chrześcijanin. Kościół nasz jest również krytyczny wobec społeczeństwa kapitalistycznego, które kultywuje pieniądze i dobra konsumpcyjne. Ale dlaczego wyrażać swój protest za pomocą najświętszego symbolu chrześcijaństwa? To, co jest przyjęte w Europie, tu jest generalnie niezrozumiałe”.
Miri Regev, izraelska minister kultury, gorąca zwolenniczka cenzury wszystkiego, co krytyczne lub transgresywne, też zwróciła się do muzeum w Hajfie o zdjęcie kontrowersyjnego krzyża. W końcu dyrekcja zgodziła się wywiesić ostrzeżenie o możliwej „obraźliwości” niektórych dzieł. Najbardziej zaskakujące żądanie wycofania rzeźby z wystawy wyszło jednak od samego autora: Jani Leinonen domaga się „natychmiastowego” wycofania swej rzeźby, gdyż jest gorącym zwolennikiem bojkotu Izraela, w solidarności z Palestyńczykami. Dyrekcja odpowiedziała, że McJesus nie należy do niego, został wypożyczony z kolekcji prywatnej.