Prokuratorzy Ziobry już nie dopadną Rafała Gawła. Kilkuletnie polowanie zakończyło się fiaskiem. Założyciel Ośrodka Monitorowania Zachowań Rasistowskich i Ksenofobicznych uzyskał azyl polityczny w Królestwie Norwegii.
Norweski wymiar sprawiedliwości poddał przypadek Gawła drobiazgowej analizie. Jest to sytuacja nadzwyczajna, bowiem od 30 lat żaden polski obywatel nie otrzymał azylu w kraju fiordów. Wzięto pod lupę zarówno oskarżenia wobec aktywisty, jak i stopień podporządkowania władzy politycznej polskich organów ścigania.
Wczoraj zapadła decyzja, Rafał Gaweł otrzymał azyl. Norwegowie uznali, że Polak nie może liczyć w Polsce na sprawiedliwy i rzetelny proces, bowiem w naszym kraju nie ma już trójpodziału władzy, a sądy poddawane są presji politycznej. Ponadto, państwo polskie chroni grupy skrajnie prawicowe, bierze pod parasol ochronny neofaszystów stosujących przemoc, a sam Gaweł wielokrotnie padał ofiarą metodycznych prześladowań ze strony organów ścigania, co znalazło potwierdzenie w skargach przyjętych przez Europejski Trybunał Praw Człowieka.
Rafał Gaweł w Polsce został skazany za przestępstwa gospodarcze. Chodziło o rzekome wyłudzenia pieniędzy z banku i Fundacji Batorego. Został skazany na cztery lata więzienia, jednak sąd drugiej instancji zmniejszył karę na dwa lata ograniczenia wolności. Działacz wyemigrował do Norwegii, gdyż miał przekonanie, że działania prokuratury mają charakter stronniczy i noszą znamiona „polowania na człowieka” niewygodnego politycznie dla zblatowanie z nacjonalistami władzy.
Prowadzony przez niego Ośrodek Monitorowania Zachowań Rasistowskich i Ksenofobicznych od lat demaskuje i nagłaśnia przemoc i dyskryminację, w czym, jak wiadomo, specjalizują się działacze i sympatycy skrajnej prawicy. Organizacja, która wielokrotnie doprowadziła do skazania sprawców przestępstw prawomocnymi wyrokami, ukazując tym samym przestępczy rys prawicowej ideologii, jest dla obecnej władzy solą w oku.
Rafał Gaweł w rozmowie z Portalem Strajk przyznaje, że postawa rządzonego przez PiS państwa polskiego sprawiła, że ostatnie lata były dla niego i jego bliskich trudnym okresem.
– Kiedy dotarła do mnie informacja o przyznaniu azylu, pierwszą myślą było: co nowego wymyśli polska prokuratura i ministerstwo sprawiedliwości?A potem przyszła wielka ulga, jakby mi ktoś zdjął z pleców kamień, który nosiłem od 2013 roku, kiedy ujawniliśmy, że prokuratura w Białymstoku nie wszczęła postępowania w sprawie działań miejscowej skrajnej prawicy. Potem były wezwania na przesłuchania, przeszukania, przeszukania nocne, byliśmy zwierzyną łowną – wspomina.
Gaweł podkreśla, że w sprawie, która właśnie znalazła szczęśliwy dla niego finał, chodzi o coś więcej.
– Decyzja norweskich władz ma ważniejszy wymiar od mojej partykularnej sytuacji. To stwierdzenie, że Polską rządzą niegodni zaufania fundamentaliści, to stwierdzenie, że Polska nie jest już państwem prawa, to sygnał, że Polska nie jest już państwem demokratycznym – mówi polski dysydent.
Rafał Gaweł pamięta, kiedy on sam stracił złudzenia co do tego, jakim państwem stała się Polska.
– Były dwa momenty. Najpierw w 2013 roku, kiedy w Białymstoku podpalono mieszkanie dziewczyny, która spotykała się z chłopakiem o ciemniejszym kolorze skóry. Oni mogli spłonąć, podobnie jak wielu innych mieszkańców bloku, a następnego dnia policja odmówiła prowadzenia śledztwa pod kątem usiłowania zabójstwa, badając jedynie uszkodzenie mienia o małej wartości. Zrozumiałem wtedy, że państwo broni ksenofobicznych bandytów, a nie zwykłych ludzi. Druga taka chwila nastąpiła, kiedy mojej organizacji Teatrowi Przyrzeczne odmówiono przyznania dotacji miejskiej, kiedy odwiedziliśmy urzędników domagając się wyjaśnień, zobaczyliśmy w segregatorach kartki z napisami „Gaweł sprawdzić”, „Gaweł sprawdzić żonę”. Tamtą sprawę koordynował Adam Białas, wówczas gorliwy asesor, teraz prokurator Prokuratury Rejonowej Białystok – Północ – wspomina Gaweł.
Sprawa Rafała Gawła pokazuje skale dewastacji polskiego wymiaru sprawiedliwości, którego wiarygodność jest zbliżona do zera. Udzielenie mu azylu w Norwegii może uruchomić lawinę podobnych decyzji, na których skorzystają już niekoniecznie obrońcy praw człowieka. Na decyzję słowackiego sądu czeka Magdalena K., jedna z czołowych postaci gangu kibiców Cracovii. Jej obrońcy złożyli wniosek o azyl, argumentując, że w Polsce nie ma już niezależnych sądów, a więc ich klientka, w razie deportacji, nie będzie mogła liczyć na rzetelny proces.