Fiaskiem zakończyła się zbiórka środków organizowana przez nacjonalistycznych radykałów. Jak poinformował prezes Marszu Niepodległości Robert Bąkiewicz, serwis Pay Pal zablokował konto jego organizacji, a zebrana kwota została zamrożona.
Na Pay Palu trwała zbiórka pod hasłem pokrycia kosztów tegorocznej defilady w Święto Niepodległości. Organizatorzy chcieli zebrać 350 tysięcy złotych. Dotychczas udało im się zgromadzić 90 tysięcy. Dzisiaj Bąkiewicz wyjawił, że serwis zablokował konto z powodu złamania zasad regulaminowych.
„Przegląd operacji na twoim koncie wykazał, ze naruszasz przyjęte przez PayPal zasady dopuszczalnego użytkowania. W związku z tym na twoje konto zostały nałożone trwałe ograniczenia” – ogłosił serwis.
Dlaczego Bąkiewicz zbierał kasę na marsz, skoro identyczną zbiórkę jego organizacja przeprowadziła rok temu, również po defiladzie, a na tegorocznym pochodzie można było spotkać dziesiątki wolontariuszy z puszkami? MN deklaruje, że organizacja wydarzenia okazała się drogim przedsięwzięciem. Najwięcej pochłonęły: sceny, nagłośnienie, grupy rekonstrukcji historycznych, oprawa artystyczna i honoraria dla artystów, straż Marszu Niepodległości, realizacja wideo, zespół prawny, promocja i poligrafia.
Jeden z artystów występujących podczas marszu śpiewał o tym, że „Bambo i Ukrainiec” zabierają Polakowi pracę oraz „my nie chcemy tu meczetów, my nie chcemy tu synagog”. W trakcie defilady wznoszone były także rasistowskie okrzyki o „białej Europie”, czy wzywające do przemocy wobec ludzi o poglądach lewicowych. Spalono też flagi, m.in. Ruchu Sprawiedliwości Społecznej.
Błyskawicznie z ofertą pomocy wystąpił poseł Solidarnej Polski Janusz Kowalski. Były wiceminister w rządzie Morawieckiego zapowiedział złożenia skargi do UOKiK.
„Jeżeli jakakolwiek zagraniczna firma chce działać na terenie Polski nie ma prawa blokować konta innemu działającemu zgodnie z prawem polskiemu podmiotowi” – napisał na Twitterze.