„Kapitał ma narodowość, to już wiemy” – takimi słowami Michał Adamczyk, dziennikarz telewizyjny wszystkim świetnie znany, witał gości ze sceny, gdy wchodziłem na IV edycję Kongresu 590 w Jasionce w województwie podkarpackim. Czym jest ta impreza? Jej nazwa odnosi się do pierwszych cyfr kodu kreskowego towarów produkowanych w Polsce. Podstawową myślą zjazdu jest promowanie narodowego kapitału, biznesu i przedsiębiorców, ale też spółek skarbu państwa. W tym roku była to też okazja do prezentacji potęgi Prawa i Sprawiedliwości – i jego prawdziwych priorytetów.

Kongres odbywa się od 2016 r., zawsze w tym samym miejscu. Ogromna powierzchnia Centrum Wystawienniczo-Kongresowego Województwa Podkarpackiego – G2A Arena otwartego, z pewnością nieprzypadkowo, w czerwcu 2016 roku, jest do takiego spektaklu świetnym miejscem. Tak samo, jak nieprzypadkowo wybrano lokalizację pod budowę areny. Województwo podkarpackie to przecież bastion PiS.

Na stronie całego przedsięwzięcia można przeczytać: „Idea Kongresu 590 jest spójna z wizją państwa, którego bogactwo ma być powiększane w oparciu o własne zasoby, zarówno ludzkie, jak i naturalne. Jeśli chce się przyciągnąć kapitał zagraniczny, należy dostrzec potrzebę wzmocnienia pozycji polskich przedsiębiorców. Przez lata nie mogli oni liczyć na odpowiednie traktowanie przez własny rząd. Kongres 590 to forum wymiany idei i doświadczeń polskich specjalistów z zakresu biznesu, nauki, polityki i legislacji. Dyskusje panelistów wytyczą nowe kierunki rozwoju – wspólną koncepcję prac nad wzrostem ekonomicznym i awansem Polski w gospodarczej hierarchii Europy i świata”.

Kongres narodowego kapitalizmu relacjonowały narodowe media / fot. Wojciech Łobodziński

W wytyczaniu nowych kierunków rozwoju brał osobiście udział Jarosław Kaczyński, a na dokładkę prezydent i premier. Klimat ekscytacji z powodu ich przybycia uderzył mnie natychmiast po przyjeździe na Podkarpacie. Taksówkarz, który miał mnie zabrać z dworca autobusowego w samym środku nocy, natychmiast nawiązał rozmowę o wizycie „Jarka”. Z powodu zjazdu pisowskiej oligarchii na około godzinę sparaliżowana została drugiego dnia kongresu rzeszowska komunikacja miejska, która musiała przepuszczać kolumny rządowe. Jednak napotkanym przeze mnie mieszkańcom to nie przeszkadzało. Byli raczej zadowoleni, że ich miasto spotkał taki zaszczyt.

Ponad 100 paneli służyć miało dyskusji o 20 latach Polski w NATO, piętnastoleciu członkostwa w Unii Europejskiej i trzech dekadach polskiego kapitalizmu, który, jak uznali organizatorzy, zaczął się wraz z Ustawą Wilczka w 1988 r. Narodowo-kapitalistyczna wizja przeszłości miała przełożyć się na takąż wizję przyszłości.

Jeśli ktoś wziąłby na serio propracownicze zaklęcia Kaczyńskiego z kampanii wyborczej, wyszedłby z imprezy srogo rozczarowany.

fot. Wojciech Łobodziński

– Kongres590 był bezkrytycznym peanem zachwytu nad polskim biznesem. Nie było ani słowa o łamaniu praw pracowniczych czy nieprawidłowościach w spółkach skarbu państwa. Kluczową ideą była wielkość polskiego kapitału, a władza stanowczym głosem deklarowała, że daje mu pełne poparcie – mówi obecny na zjeździe przewodniczący Związku Zawodowego Związkowa Alternatywa Piotr Szumlewicz. Jedyne, co sformułowali paneliści, to wizję kapitalizmu, w którym zasypuje się podziały klasowe za pomocą idei nacjonalistycznych. To, że w takim układzie państwo zawsze będzie po stronie biznesu, było widać gołym okiem. W większości paneli można było spotkać tak prywatnych przedsiębiorców, jak i przedstawicieli kancelarii prezydenta oraz rady ministrów, takich jak Jerzy Kwieciński, odpowiedzialny za polskie finanse. – Na organizację imprezy przeznaczono setki tysięcy złotych, a do Jasionki ściągnięto prawie wszystkich prezesów spółek skarbu państwa. To nie była impreza tak fetyszyzowanych przez partię rządzącą „zwykłych ludzi”, a raczej zjednoczony front rządu i wielkiego biznesu – podsumowuje Szumlewicz.

Głos zjednoczonego frontu był męski. Ponad 90 proc. osób mówców i dyskutantów było mężczyznami, nie brakowało paneli, do których nie zaproszono żadnej kobiety, chociaż średnio za stołem zasiadało po siedmiu uczestników „wymiany poglądów”. Głos był też kategoryczny (pytania od publiczności ograniczano do minimum) i mało merytoryczny – bo i jakie postulaty czy spostrzeżenia można przedstawić w kilka minut przewidzianych na jedno wystąpienie? Panele raczej służyły więc prezentacji nowych prawicowych elit, wypchniętych na piedestał przez partię rządzącą w ciągu ostatnich lat. Ale czy są one tak naprawdę nowe? Może w sensie personalnym – nadal jednak mówią dobrze znanym technokratycznym i neoliberalnym głosem, podlanym sosem narodowo-kapitalistycznym.

Ta edycja Kongresu 590 była niezwykle mocno reklamowana ze względu na obecność gości ze Stanów Zjednoczonych.

Przybyli między innymi prezes współpracującej z kapitałem na cały świecie doradczej firmy Spectrum Group George F. Close oraz Thomas J. Lee, współtwórca Fundstrat Global Advisers, firmy consultingowej specjalizującej się w technologii blockchain. Pofatygowali się przedstawiciele Google oraz delegacja administracji Trumpa w postaci sekretarza bezpieczeństwa narodowego i szefa kancelarii prezydenta – Johna F. Kelly. Co myśleli, widząc, z jakim ekstatycznym entuzjazmem postrzega się wszystko, co amerykańskie? W sali plenarnej co rusz można było zobaczyć skrzyżowane polskie i amerykańskie flagi, czy inne „gadżety”, takie jak papierowa miniaturka prezydenta USA. Jak widać tradycja wspomniana niegdyś przez Radosława Sikorskiego, nadal ma się dobrze, a wręcz wkracza na nowy poziom. Gdyby ktoś pytał, czy byli przedstawiciele innych sojuszników, np. państw Unii Europejskiej – nie, nie byli.

Produkty Red is Bad znowu promowane przez polskie państwo / fot. Wojciech Łobodziński

Wisienkami na torcie były: wręczenie Nagrody Gospodarczej Prezydenta RP przez Andrzeja Dudę pierwszego dnia Kongresu, otulone muzyką przypominającą mi klimat wagnerowski, oraz przemówienie Mateusza Morawieckiego otwierające drugi dzień zjazdu. Znowu wybrzmiały peany nad innowacyjnym, przeróżnorodnym narodowym biznesem. Mateusz Morawiecki próbował nawet błysnąć erudycją: nawiązywał w przemówieniu do Wittgensteina, Piketty’ego czy Andreasa Nölkego i jego pojęcia gospodarki zależnej. Ale sens pozostawał ten sam. Gdy oligarchowie bawili się we własnym gronie, zrzucili maski troskliwych protektorów prostego ludu. Wzmacnianie pracowników? To bujdy dla łatwowiernych i zdesperowanych. Celem jest narodowy neoliberalizm, związany z prywatyzacją kolejnych usług państwowych. Takie plany snuje się na balach naszej oligarchii, gdzie służba ubrana jest – a jakże! – we wdzianka firmy Red is Bad.

patronite

Komentarze

Redakcja nie zgadza się na żadne komentarze zawierające nienawistne treści. Jeśli zauważysz takie treści, powiadom nas o tym.
  1. Ale ci oligarchowie to PiSdzieccy czy Pospólcy? A może „lewicowi”? Bo akurat ich polskość to ma małe znaczenie (a podobno sami nasi starsi bracia we wierze twierdzą, że Pinokio to ich człowiek, no bo Adrian, to wiadomo co on jest).

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz także

„Twierdza Chiny. Dlaczego nie rozumiemy Chin”

Ta książka Leszka Ślazyka otworzy Wam oczy. Nie na wszystko, ale od czegoś trzeba zacząć. …