Pamiętacie Zulu-Gulę? To taki śmieszny gość z telewizji w żółtym berecie, z gębą Tadeusza Rossa i obcym akcentem. Zulu-Gula był imigrantem. Przybył do kraju nad Wisłą i nadziwić się nie mógł naszym polskim porządkom. Jego ulubionym powiedzonkiem było „Polska to jest bardzo ciekawa kraj”.
Przypomniał mi się ów satyryczny program z lat 90., kiedy znokautowały mnie doniesienia z prasy codzienniej i portali informacyjnych. Polska to jest proszę Państwa bardzo ciekawa kraj. To kraj, gdzie
- Trybunał Konstytucyjny mówi, że pojedynczy lekarze, a nawet całe szpitale mogą w zasadzie odmówić pacjentowi świaczeń, jeśli stwierdzą, że to narusza dobro niewidzialnych, mitologicznych bytów, w które wierzą. Co tam, najwidoczniej taka była wola Niebios, a na pacjenta lepsze życie czeka po śmierci.
- Płacisz składki bez względu na to, czy rozmodlony lekarz zatrzaśnie ci drzwi przed nosem, czy nie. A ponieważ zatwardziałemu sercu katolickiego medyka nie w smak jest informować cię, w jakiej placówce zgodzą się leczyć zgodnie z regułami sztuki – pozostaje ci modlić się o to, by bogobojne sumienie zechciało przyjąć cię prywatnie.
- Dowiesz się, że hordy uchodźców wyznających wiarę Mahometa to największe zło tego świata, przywleczone tu z Afryki na zgubę naszej wiary i narodowej tożsamości. Gwałcą kobiety, każą im rozmnażać się bez opamiętania, za nic mając ich niezbywalne prawo do decydowania o własnej rozrodczości. W przeciwieństwie do ordynatora, co zmusza do rodzenia dzieci bez mózgu i szans na przeżycie. Za nim jednak stoi autorytet zbity z dwóch poprzecznych desek. On zaś mówi, że badania prenatalne to zło tego samego kalibru, co uchodźcy z Afryki.
- W kolejce za bojownikami o lekarskie sumienie ustawiają się już aptekarze, pełni marzeń o lepszym jutrze, gdzie rozpustnikom odmawia się sprzedaży prezerwatyw i pigułek ułatwiających cudzołóstwo. Cały fun ogniskuje się w momencie, gdy w oczach rzeczonego rozpustnika widać zdumienie, zaś aptekarz w geście udawanej bezradności rozkłada ręce. Ani gabinety lekarskie, ani apteki w zamyśle nie będą mieć żadnych oznaczeń, pozwalających na namierzenie wśród nich obiektów pseudosakralnych. Sprytne, prawda? I nie potrzeba do tego zmiany żadnej ustawy.
- Wreszcie ciekawostka z mediów lokalnych: wczoraj w Zielonej Górze kobieta zostawiła w tzw. oknie życia noworodka płci męskiej. Zadbane, czyste, zdrowe dziecko. Policjanci najwyraźniej również odczuli nabożne wiercenie w sumieniu, bo ogłosili wszem: „Będziemy ustalać okoliczności, w jakich dziecko znalazło się w oknie życia oraz dane matki chłopczyka”. To by było na tyle w kwestii gwarancji anonimowości. Oto Słowo Pańskie!
Nie wiem, jakie zwyczaje panują teraz w kraju Zulu-Gula, być może od 1996, gdy sympatyczny udawany cudzoziemiec przestał pojawiać się na ekranach naszych telewizorów, coś zmieniło się na lepsze, w odróżnieniu od polskich realiów, które szybkim truchtem zmierzają w stronę katolickiego szariatu. Zresztą Zulu-Gula pewnie dawno już czmychnął do Niemiec.