Ministerstwo Spraw Wewnętrznych ogłosiło konkurs na zbadanie poziomu agresji w policji. Wypływające na światło dzienne przypadki brutalności funkcjonariuszy skłoniły urzędników do podjęcia próby zdiagnozowania problemu.
Jak podaje „Rzeczpospolita”, impulsem do podjęcia tej decyzji stała się sprawa z Kutna, gdzie podczas przesłuchania w miejscowej komendzie policjant zastrzelił zatrzymanego za drobne kradzieże mężczyznę.
Ponieważ służba w policji jest niejednolita, resort chce wyłonić grupę ryzyka, czyli tych funkcjonariuszy, u których poziom agresji jest największy. Niewątpliwie poziom stresu w dużej mierze zależy od pionu i nie jest on jednolity. Przypadki samobójstw potwierdzają, że jest to wyjątkowo obciążająca psychicznie służba.
Wykonawca zlecenia powinien także opracować narzędzia do badania poziomu agresji u policjantów oraz wskazać sposoby jej zapobiegania.
Policja podejmuje milion interwencji rocznie. Szacuje się, że naganne zachowania stanowią mniej niż promil tych działań. Niby niewiele – ale to oznacza, że takich przypadków jest blisko tysiąc rocznie. Przemoc i brutalność w tej formacji nie są nowym zjawiskiem. Możliwości ich rejestracji bardzo się jednak zwiększyły, dzięki temu co jakiś czas wybucha medialna bomba – jak ta w Olsztynie, gdzie funkcjonariusze bili podczas przesłuchań.
Można się jednak obawiać, że dziesiątki, jak nie setki przypadków, w których mundurowi z poczuciem humoru, dość frywolnie traktują bezdomnych – pozostaną niezbadane i niepoliczone. W końcu, jak wiadomo, takie ojcowskie przylanie pałką ma wymiar wychowawczy.