36 osób wciąż przebywa w hamburskich aresztach po tym, jak policja urządzała łapanki po demonstracjach przeciwko szczytowi G20. 7 stycznia pod ambasadą RFN odbędzie się pikieta zorganizowana przez środowiska anarchistyczne.
„Szczyt G20 dobiegł końca, ale nasza walka o lepszy świat bez wojen, wyzysku, opresji i więzień, trwa!” – czytamy w opisie wydarzenia na Facebooku. Podczas pikiety organizatorzy będą się domagać uwolnienia wszystkich zatrzymanych, którzy, ich zdaniem, przetrzymywani są bezprawnie.
Ponad połowa przetrzymywanych osób pochodzi z zagranicy. Wśród nich jest jeden Polak. Jak podają niemieckie media „Stanisławowi B. prokuratura nie zarzuca ani zranienia kogoś, ani też ataku na kogoś”. Polski student wysiadł na przystanku Dammtor w pobliżu uniwersytetu, gdzie został wylegitymowany przez policję. Został zatrzymany, ponieważ w plecaku miał gaz pieprzowy, co w Niemczech według ustawy o zgromadzeniach podlega karze. Także on przebywa w gmachu więzienia w Billwerder. Według opinii prawników on może liczyć na wyrok z zawieszeniem, ponieważ nigdy nie był karany ani w Niemczech ani w Polsce.
Kontrowersyjne są również podstawy zatrzymania innych osób. W sprawie większości z nich policja nie jest stanie udowodnić udziału w bezpośrednich starciach z policją. Pojawia się sformułowanie „psychologiczne wspieranie przemocy”, co w praktyce oznacza, że taka osoba po prostu znajdowała się w miejscu, gdzie trwały zamieszki.
Protest odbędzie się 7 sierpnia pod Ambasadą Republiki Federalnej Niemiec przy ul. Jazdów 12.