Rozmowy między pracownikami poczty a pracodawcą zakończyły się niepowodzeniem. Ogłoszono pogotowie strajkowe.
Podczas manifestacji w Warszawie 8 kwietnia 2017 r. pracownicy poczty alarmowali: wynagrodzenia, które otrzymują, nie pozwalają na godne życie, za to narzucane przez przełożonych obciążenia są niemal niemożliwe do zrealizowania. Domagali się, by ich pensje podniesiono o tysiąc złotych, odtworzono rezerwę chorobowo-urlopową (grupę dodatkowych pracowników na zastępstwa), na nowo wytyczono granice pocztowych rejonów. – Obciążenia rejonów są takie, że nie pozwalają wykonywać pracy z należytą starannością. Pocztowcy są za to winieni, podczas kiedy wina jest wyłącznie po stronie złej organizacji poczty. Po stronie tego, że zamiast podwyższać pracownikom pensje, łudzi się ich jakimiś premiami, których nie dostają, mówi się, że otrzymali podwyżki, a w rzeczywistości ich pensje są coraz niższe – komentował dla PAP Jakub Żaczek ze Związku Syndykalistów Polskich. Poczta Polska przekonywała, że zależy jej na stabilnym zatrudnieniu i uczciwym wynagradzaniu pracowników. Podobno zarząd firmy zamierzał nawet działać w tym kierunku.
Rzeczywistość okazała się znacznie smutniejsza – rozmowy między delegacją związków zawodowych a zarządem skończyły się klapą, chociaż Wspólna Reprezentacja Związkowa – Krajowy Komitet Protestacyjno-Strajkowy ubiegały się już nie o tysiąc, a o średnio 500 zł podwyżki dla każdego zatrudnionego na etacie. Związkowcy podkreślali, że chcą przede wszystkim podniesienia wynagrodzeń najgorzej zarabiających, a kadra kierownicza mogłaby dostać mniej. Tłumaczyli, że zależy im na podniesieniu podstawowego uposażenia, bo tylko ono daje zatrudnionemu jakąś gwarancję. Nie da się tego powiedzieć o premiach, których podnoszeniem chwali się poczta, a które, jak mówili na kwietniowej demonstracji pocztowcy, mogą być albo i nie.
Zarząd Poczty Polskiej ma do 19 maja przedstawić nową ofertę podwyżek. Trzy dni później zaplanowane jest spotkanie obu stron, wtedy też związkowcy powiedzą, czy jest porozumienie, czy też będą dalsze protesty.