Czy rząd Morawieckiego, nazywający sam siebie „propracowniczym” odbierze nauczycielom prawo do strajku? Niebezpieczeństwo jest realne, bo sejmowa komisja do przyjęła i rozpoczęła analizę petycji w tej sprawie. Być może PiS chce w ten sposób zabezpieczyć się na wypadek kolejnego buntu pedagogów.

Anonimowy autor petycji zapewnia, że chodzi mu o troskę o polskich uczniów, którym nauczyciele jego zdaniem szkodzą poprzez odmowę pracy. W związku z tym domaga się wyłączenia pedagogów z prawa do organizowania akcji strajkowych. Nauczyciele mieliby status podobny do tego, jaki obecnie obowiązuje w przypadku policjantów czy funkcjonariuszy służby więziennej, którzy niezadowolenie mogą artykułować jedynie poprzez inny tryb wykonywania swojej pracy, np. niewystawianie mandatów.

W przypadku nauczycieli, co oczywiste, nie zachodzi ryzyko na poziomie bezpieczeństwa publicznego, dlatego też pomysł ten może być motywowany jedynie potrzebą spacyfikowania dużej i dobrze zorganizowanej grupy zawodowej przez władzę, która przestraszyła się skali protestu.

– W mojej opinii, strajk, który powoduje brak możliwości opieki oraz nauki, a tym bardziej brak możliwości przeprowadzenia obowiązkowych egzaminów, stoi w sprzeczności z art. 70 Konstytucji RP –  czytamy w dokumencie opublikowanym na stronie Sejmu.

– W interesie publicznym, a w szczególności w interesie uczniów, wnoszę o zmianę art. 19. ustawy z dnia 23 maja 1991 r. o rozwiązywaniu sporów zbiorowych w taki sposób, aby wyłączyć prawo do strajku w odniesieniu do pracowników oświaty, jeśli miałoby to spowodować naruszenie prawa uczniów do opieki i nauki. Wnoszę o szczególne uwzględnienie zakazu strajku, jeśli miałoby to naruszyć przebieg obowiązkowych egzaminów – czytamy w petycji, której autor nie wyjawia swoich personaliów.

Petycja trafiła do Sejmu 5 kwietnia, a więc gdy decyzja o rozpoczęciu strajku została już podjęta przez Związek Nauczycielstwa Polskiego oraz Forum Związków Zawodowych. Sam protest rozpoczął się trzy dni później. Sejmowa Komisja ds. Petycji zajęła się wnioskiem 11 kwietnia.

Prawo do strajku jest zapisane w Konstytucji. Art 58 mówi, że „związkom zawodowym przysługuje prawo do organizowania strajków pracowniczych i innych form protestu w granicach określonych w ustawie”. Władza może go ograniczać jedynie w trosce o dobro publiczne. Oczywistym jest, że nauczyciele walczący o godne płace nie stanowią takiego zagrożenia.

Komentarze

Redakcja nie zgadza się na żadne komentarze zawierające nienawistne treści. Jeśli zauważysz takie treści, powiadom nas o tym.
  1. „W przypadku nauczycieli, co oczywiste, nie zachodzi ryzyko na poziomie bezpieczeństwa publicznego”

    Dla pracowników np. pogotowia też nie zachodzi, ale czy to oznacza, że Autorowi powinna zostać odmówiona pomoc w chwili zagrożenia życia, bo strajk ueber alles? Pytanie retoryczne :) Skoro nauczyciele cieszą się statusem funkcjonariusza publicznego, to niech mają z tego tytułu nie tylko prawa, ale również obowiązki.

    Szkoła to nie spożywczak, że jak w jednym coś nie gra, to wybiera się kolejny. Rodzice nie przeniosą dzieci hurtem do innych placówek ze względu na limity przyjęć i często odległość. Szkoła to lokalny monopol. Analogicznie do urzędów, pogotowia, służb porządkowych, energetyki, wod-kan. itp., które muszą być na miejscu.

    Niestety, skoro petycja jest anonimowa, to raczej wątpliwe, by wprowadziła ją uległa władza. Raczej nie za rządów PiS.

    1. Może przestaniesz drogi miłośniku korwina bredzić?
      Po pierwsze – terminy egzaminów można dowolnie przesunąć – takie możliwości daje ustawa oświatowa. Zależą one od decyzji (jednoosobowej) dyrektora CKE. Jeżeli były planowane na początek maja – to jaki problem przeprowadzić je w czerwcu? przecież trwa rok szkolny. I tak świadectwa maturalne drukowane i rozsyłane są hurtem w końcu czerwca (po przeprowadzeniu egzaminu w terminie dodatkowym – dla tych którzy byli do niego niezdolni w terminie podstawowym)
      To gdzie widzisz problem?
      Poza tym długotrwały strajk jest powodem dla którego można wykorzystać zapis w ustawie o przedłożeniu roku szkolnego na okres wakacyjny i nauka może skończyć się np. 15 lipca. To decyzja ministerialna!
      Trzeba tylko chcieć, a nie iść po linii najmniejszego oporu (o co najłatwiej w środowiskach zbliżonych do typowego gimbusa-miłośnika mikiego.)
      Niestety petycja jest napisana przez zwolenników PiS za jego aprobata i zapewne zmiany zostaną uchwalone.
      I jeszcze druga sprawa Status Funkcjonariusza Publicznego nie wiąże się a priori z zakazem strajku (nie jest to ujęte w żadnym istniejącym akcie prawnym).
      Zakaz ten obejmuje SŁUŻBY BEZPIECZEŃSTWA I PORZĄDKU PUBLICZNEGO.
      Czy Fo-Pa paniał?
      Żadne ,,zagrożenie” dla uczniów NIE ISTNIAŁO!
      No może z wyjątkiem pustych łbów rządowo-sejmowych ,,myślicieli” jak i niektórych internetowych komentatorów.

    2. @Skorpion13

      „Po pierwsze – terminy egzaminów można dowolnie przesunąć – takie możliwości daje ustawa oświatowa. ”

      Po pierwsze, nie istnieje żadna gwarancja, że jaśnie łaskawi nauczyciele raczą zgodzić się na czerwcowy termin egzaminów, a po drugie, nie istnieje gwarancja, że wszystkie matury zostaną sprawdzone w krótkim przedziale czasu od daty czerwcowej do końca tego miesiąca. Pamiętaj, że nie wszyscy absolwenci rozpoczynają nowy etap życia po 1.10. Przyszli studenci kierunków wojskowych i morskich pierwsze obowiązki mają już w czasie wakacji, a trzeba jeszcze przeprowadzić rekrutację.

      No i najważniejsze – poruszyłeś jedynie temat matur, a podobna sytuacja może powtórzyć się w roku szkolnym i co wtedy? Dawać na już dodatkowe 30, 50 lub 100%, bo rok w plecy? Śmiechu warte.

      „Zakaz ten obejmuje SŁUŻBY BEZPIECZEŃSTWA I PORZĄDKU PUBLICZNEGO.”

      Urzędnicy nie zaliczają się do żadnej z tych grup, a jednak zgodnie z art. 59. ust. 3 konstytucji (której tak ochoczo „bronił” ZNP) nie mogą strajkować. Dobro publiczne (mocno ograniczona możliwość wyboru i zmiany szkoły na życzenie) przemawia za odebraniem prawa strajku nauczycielom. Pora ponieść konsekwencje podjętych decyzji, zamiast być opozycyjną marionetką anty-PiS.

  2. Najpierw nauczyciele, potem zwykli pracownicy sektora prywatnego! Tak to się dla nas skończy…

  3. No i rząd rozegrał belfrów na perłowo! Było trzeba strajkować za PO… A poważnie, to rzeczywiście zawody służby publicznej nie powinny mieć prawa do strajku, chyba że takiego, gdzie nie szkodzą innym. Tak samo jak policjanci, tak i nauczyciele, lekarze, strażacy itp… wyobrażacie sobie strajk strażaków w czasie pożaru??

  4. He, słuszna regulacja. W końcu są służbą publiczną. Tak samo lekarze i pielęgniarki powinni mieć zakaz strajku.

  5. A pisałem już, ze będzie coraz śmieszniej. Ale ten śmiech przechodzi w strach.
    Es lebe Fórer kaczka! Sig hajl!

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz także

Putin: jesteśmy gotowi do wojny jądrowej

Prezydent Rosji udzielił wywiadu dyrektorowi rosyjskiego holdingu medialnego „Rossija Sego…