Na polskiej scenie medialno-politycznej wypracowano starannie wiele różnych narracji, które w swojej istocie są głęboko upokarzające ludzi biednych czy też właściwie, patrząc bardziej realistycznie, wszystkich tych, którzy nie są bardzo bogaci. Mamy opowieść o pięćset plusach, które robią kupę na wydmy, z drugiej strony – obrzydliwą konstrukcję „konserwatywnego ludu”, według której kaprysem elity jest walka o takie sprawy jak równość płci czy związki partnerskie par jednopłciowych. Mamy latami rysowane przez PO obrazki świata, z którego gumką-myszką wymazuje się regiony i grupy poszkodowane transformacją i Beatę Szydło, która te szkody cynicznie wykorzystuje dla własnej korzyści, nie dając nic w zamian. Niewiele rzeczy denerwuje mnie jednak tak bardzo, jak pokazywanie ubóstwa, wykluczenia i rozmaitych społecznych problemów społecznych jak taniej sensacji, jak sposobu na zwiększenie swojej widoczności przy jednoczesnym całkowitym pominięciu podmiotowości tych, którym dzieje się krzywda, traktowaniem ich jak eksponaty, jak zwierzęta w zoo – taki sposób konstruowania przekazu nazywany z angielska poverty porn, robieniem z biedy pornografii.

To dokładnie robi Rafał Betlejewski. Może opiszę przeprowadzony przez niego „eksperyment”, żebyśmy nie musieli dorabiać „Medium publicznemu” klików – zatrudnił aktorów, którzy mieli się wcielić w role rekruterów do pracy, po czym proponował osobom, które się zgłaszały, rzeczy nielegalne, nieetyczne albo po prostu upokarzające. Wszystko filmował bez zgody zainteresowanych, a następnie, lubując się w dramatycznych opisach („Wychodzę do niej, mówię, że program telewizyjny, że eksperyment społeczny. Ona zaczyna płakać, nie potrafi powstrzymać łez. Jest moją bohaterką. Przytulam ją, pocieszam. Ale zastanawiam się, jak to możliwe, że pozwoliła sobie na coś takiego. I wiem, że to życie ją zmusiło. Wiem, że to była jej walka. Walka o siebie, o rodzinę, o godność.”) streścił wydarzenie u siebie na stronie – zapewne licząc na kliki i głaski, że tak go przejmuje los „polskiego zagłębia smutku” (sic) czyli Radomia.

Mamy więc do czynienia z poverty porn w wersji hard, z czymś jak revenge porn na serwisach z filmami dla dorosłych – nie wszyscy zgodzili się na to, żeby być ocenianym przez tłum. Z jakiegoś powodu redaktor naczelny „MP” uznał, że ma prawo bez pytania grać godnością jakiś ludzi tylko dlatego, że są z Radomia i szukają pracy; że może ich oszukać i skłonić do tego, żeby przeznaczyli czas i pieniądze na dojazd po to, żeby wziąć udział w jego żenującym show, z czego nie mieli absolutnie żadnej korzyści. Dlaczego? Ano, Betlejewski jest najwyraźniej przekonany, że dramatyczne pytania („czy praca jest prawem, czy jest przymusem? Chcemy pracować, czy musimy tyrać? Robimy to z satysfakcją, czy jesteśmy niewolnikami w dziwacznym systemie przymusu, który sobie wspólnie zafundowaliśmy? Co z godnością, rozwojem osobistym, ambicjami, kreatywnością?”), które zadawał sobie patrząc na sfingowane rozmowy kwalifikacyjne, jego zgrzyty zębami i refleksje na temat kondycji kapitalizmu, mają tak wysoką społeczną wartość, że ktoś powinien się dla nich poświęcić, są jakimś wyższym dobrem. Otóż – panie Betlejewski, powiem panu trochę na marginesie – to nieprawda, nic nowego pan nie powiedział o bezrobociu, nic nowego o Radomiu ani o polskiej rzeczywistości. Chociaż, to fakt, nie zdawałam sobie sprawy z faktu, że ktoś może być aż takim narcyzem.

Komentarze

Redakcja nie zgadza się na żadne komentarze zawierające nienawistne treści. Jeśli zauważysz takie treści, powiadom nas o tym.
  1. To niewiarygodne jaka plytka ocena. Ten material wprost nazywa naduzycia na tzw rynku pracy, a Pani wyjezdza z poprawnosciowa, pseudoanalitycza perspektywa porn poverty.
    Zalamala mnie Pani

    1. nie, ten materiał fabrykuje sytuacje, w których świętoszkowaty, patetyczny koleś uświadamia ludziom, że woda jest mokra.

    2. Doucheor. Wlasnie z tym uswiadamianiem to nigdy dosyc.
      Jak to lecialo z tym bytem??

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz także

Ruski stanął okoniem

Gdy się polski inteligencik zeźli, to musi sobie porugać kacapa. Ale czasem nawet to mu ni…