Były radny PiS Rafał Piasecki najlepiej by zrobił, gdyby zamilkł. Jego kolejne tłumaczenia w sprawie piekła, jakie urządził żonie Karolinie, brzmią coraz bardziej groteskowo i cynicznie zarazem. A przede wszystkim totalnie niewiarygodnie.
Nagranie umieszczone na portalu YouTube przez Karolinę Piasecką pokazuje, jak „wzorowy” przywiązany do tradycyjnego modelu rodziny mąż grozi żonie, upokarza ją, wulgarnie obraża, słychać też dźwięki uderzeń, którym towarzyszą krzyki kobiety. W pokazanym przez TVN24 reportażu z serii „Uwaga” Rafał Piasecki ustosunkowuje się właśnie do tych fragmentów. Siląc się na emocje, opowiadał dziennikarce, że nie są to odgłosy bicia żony, tylko… uderzeń ręcznikiem o fotel. Karolina Piasecka rzekomo znajdowała się w tym momencie kilka metrów dalej, zupełnie bezpieczna.
– Małżonka mogła odejść. Dziś zrobiła aferę na całą Polskę. Chciała dokonać samosądu opinii publicznej, zanim sąd wyda wyrok. Przecież mnie już dawno zlinczowano – żalił się domowy tyran. Potem poczęstował widzów wyjątkowo niesmaczną teorią spiskową. Zaprezentował na wizji butelkę whisky, którą, jak powiedział, wręczyła mu żona, proponując „rozerwanie się”. Mąż-brutal powiedział, że zastanawia się, czy w alkoholu nie było „dosypane coś innego”, bo przecież Karolina Piasecka ma dostęp do różnych leków.
Co najmniej tak samo odrażająco wyglądała próba usprawiedliwiania się poprzez zwalanie winy na dręczoną przez lata partnerkę. Piasecki pokazywał widzom zdjęcia żony z wakacji i twierdził, że kobieta „na różnych wyjazdach zagranicznych nawiązywała kontakty z mężczyznami”. Niejako dla kontrastu przekonywał, że chce ratować małżeństwo, jak tylko się da, bo jako prawdziwy katolik uważa, że będzie trwało dalej, nawet jeśli zostanie orzeczony rozwód cywilny.
Oprócz sprawy rozwodowej sądy rozpatrują również sprawy znęcania się nad Karoliną Piasecką, naruszenia miru domowej i włamania się do należącej do kobiety poczty elektronicznej.