„Bardzo potrzebujemy mediacji, by uniknąć dalszego rozlewu krwi. Pan Macron mógłby być takim mediatorem, zdolnym do wpływu na pana Putina, z którym ma dobre stosunki.” – Swiatłana Cichanouska, kandydatka opozycji w sierpniowych wyborach prezydenckich, wezwała prezydenta Francji do pomocy w odsunięciu od władzy w Białorusi prezydenta Alaksandra Łukaszenki. Macron pojechał dziś do Wilna.
Macron od początku manifestacji powyborczych w Białorusi nie był neutralny. Jeszcze wczoraj mówił „Jest jasne, że Łukaszenka musi odejść”, zważywszy na cotygodniowe manifestacje w Mińsku. Te protesty „zrobiły wrażenie”, podobnie jak „odwaga manifestantów, domagających się demokracji w kraju, który był jej pozbawiony tak długo.” Na reakcję władz białoruskich nie trzeba było długo czekać.
Rzeczniczka prezydenta Łukaszenki Natalia Ajsmont zaproponowała pomoc: rząd białoruski pomógłby rozwiązać konflikt „żółtych kamizelek” z prezydentem Macronem. Potem przeczytała komunikat Łukaszenki: „Po pierwsze, muszę powiedzieć jako prezydent, że jeśli iść drogą rozumowania pana Macrona, powinien był podać się do dymisji dwa lata temu, kiedy „żółte kamizelki” zaczynały żądać jego odejścia z polityki. Lata mijają a nie wiadomo dlaczego Macron jest ciągle u władzy.”
Francuski prezydent ma spotkać się w Wilnie z Cichanouską, która według oficjalnych wyników otrzymała ok. 10 proc. głosów w wyborach, ale przekonuje, że naprawdę głosowała na nią większość uprawnionych. Już w połowie sierpnia Macron apelował do Unii Europejskiej o „mobilizację” na rzecz „setek tysięcy Białorusinów, domagających się rezygnacji Łukaszenki.”
Unia, jak i USA, nie uznała wyników białoruskich wyborów, a Łukaszenka widzi „obcą rękę” w organizowaniu manifestacji. Według Siergieja Naryszkina, który kieruje wywiadem zagranicznym Rosji, „Cichanouską zajmują się Amerykanie.” Polski rząd nie tylko nie ukrywa, ale wręcz się chlubi swoim wsparciem dla opozycyjnych mediów i kanałów białoruskich, na czele z kanałem NEXTA, który niedawno doczekał się osobistej wizyty Mateusza Morawieckiego. Nawet jeśli część Białorusinów ma zastrzeżenia do rządów Łukaszenki czy do aresztowań i przemocy po demonstracjach w sierpniu i wrześniu, to neoliberalny program Cichanouskiej i jej otoczenia tym bardziej nie jest tym, do czego chcą dążyć.