Straszydło Putin wyskoczył z pudełka amerykańskiego kandydata na prezydenta USA. Znak, że wybory coraz bliżej.
Jak informuje CBSNews.com Joe Biden zawczasu oznajmił amerykańskiemu narodowi, że Putin będzie ingerować w wybory amerykańskiego prezydenta, w których Biden ma wziąć udział. Oczywiście, w narracji Bidena, to nie pierwszy raz, kiedy Putin ingeruje w amerykańskie wybory. Pierwszy raz zrobił to w 2016 r. i zrobił to według ambitnego polityka skutecznie, skoro Biden twierdzi, że „nie możemy powtórzyć, by 2016 rok się powtórzył”. Po tym sformułowaniu, sugerującym, że Trump został wybrany dzięki ingerencji rosyjskiego prezydenta, Biden przechodzi do konkretów: „jestem obiektem ich uwagi”, pochlebia sobie. Powołuje się na działania Facebooka, które świadczyć mają o tym, że rosyjskie trolle, związane ze znaną rosyjską „fabryką trolli” z Petersburga (Internet Research Agency), wróciły i skoncentrowane są na Joe Bidenie.
Istotnie, jak powiedział szef bezpieczeństwa cybernetycznego FB Nathaniel Gleicher, ostatnio usunięto 50 (!) kont na Instagramie i jedno na Facebooku, które miały wskazywać, że powstały w Rosji i koncentrowały się głównie na Stanach Zjednoczonych.
Fałszywa natura autorów kont polegała na tym, że naświetlały one amerykańskie problemy z różnych stron, stwarzając pozory obiektywizmu. Ten obrzydliwy chwyt, polegający na naświetlaniu różnych faktów z przeciwstawnych punktów widzenia, został jednak zdemaskowany.
Pozostaje mieć nadzieję, że po zlikwidowaniu tego śmiertelnego dla Bidena zagrożenia, jego kampania może teraz rozwijać się bez przeszkód.
„I wiem, że nie chce [Putin – przyp. red.], abym był prezydentem, ale powiem Panu, kiedy będę prezydentem, wszystko się zmieni. Panie Putin, naród amerykański decyduje o wyborach, a nie Pan”, powiedział polityk w filmie opublikowanym na Twitterze.
Po czym przechodzi do rzeczy: „Dajcie po 5 dolarów, by wysłać Putinowi wiadomość, że w wyborach decyduje amerykański naród, a nie on” i podaje link do konta jego kampanii.
Niedrogo się ceni.