PiS mówi: głosujcie na Dudę – wyborcy PiS głosują na Dudę. PO mówi: głosujcie na Kidawę-Błońską – wyborcy PO na nią głosują. Lewica mówi: głosujcie na Biedronia! Wyborcy Lewicy rozpoczynają debatę. A może tym razem warto wziąć pod uwagę specyfikę wyborów prezydenckich i działać inaczej?

5 stycznia 2020 roku Czarzasty oznajmia, że zgłosi kandydaturę Roberta Biedronia  na posiedzeniu zarządu SLD. Na profilach czołowych polityków Wiosny rozkwitają wpisy wspierające Biedronia. Politycy pozostałych formacji lewicowych polityków w większości milczą. Młodzieżówka Nowoczesnej (pełniącej rolę przystawki PO, której wolno więcej) publikuje zdjęcie Biedronia jako Klauna. Tymczasem lewicowy Facebook zalewa fala krytyki pod adresem Biedronia. O kandydaturę toczy się rozgrywka wewnątrz Lewicy, zawczasu zaczyna się już dyskusja o tym, kto – Lewica i Platforma – winien reprezentować opozycję w II turze. Czy na tym polega robienie polityki?

Mam znajomą, z którą przebyłem niezliczone kilometry na spacerach. Nie interesuje się polityką i głosowała na kandydatkę z zabawnie brzmiącymi imieniem i nazwiskiem. Jej wypowiedzi służą mi za papierek lakmusowy liberalnych Polaków. Pewnego razu powiedziała mi, że słyszała o prezydencie Słupska, który podobno dobrze rządzi, nie wywyższa się, jeździ na rowerze i jest gejem. Wtedy pomyślałem, że być może będziemy z tego mieli ruch polityczny.

Potem był luty 2019 i stream konwencji Wiosny. Prezydent Słupska na scenie. Mówi o empatii, niepełnosprawnych, zwierzętach. Odżyła we mnie nadzieja na świat autentycznych wartości. Obejrzałem “burze mózgów” i uznałem, że wygląda to sensownie. Wróciłem do Polski i dołączyłem do Wiosny. Średni wynik eurowyborów (6 proc.) nieco rozczarował w porównaniu do pierwszych sondaży (11 proc.), a dalej było tylko gorzej. Zaczęło się od głębokiej rysy na wiarygodności związanej z niezdaniem mandatu europosła. Do Roberta przylgnęła łatka kłamcy i człowieka niepoważnego. Sposób komunikacji władz Wiosny z mediami wzmacniał ten wizerunek. Mobbing, nepotyzm, słabe struktury, brak demokracji w partii, ogłoszenie propozycji startu wspólnie z PO (wbrew pierwszym deklaracjom), niejasne finanse. Wiosna więdła i szczęśliwie znalazła schronienie w lewicowej koalicji. Tam, na szczęście, jako jeden z trzech tenorów Biedroń spełniał swoje obowiązki przykładnie.

Znowu stał się pożyteczny – i będzie pożyteczny, będzie na swoim miejscu również jako kandydat na prezydenta. Właśnie on, bardziej niż Adrian Zandberg, którego gwiazda zajaśniała najbardziej po doskonałej odpowiedzi na exposé premiera. Dzięki niemu Lewica może odzyskać głos w kształtowaniu narracji politycznej. Nie będziemy już tylko słabszym anty-PiSem, a kimś, kto realnie walczy o prawa ubogich. Do tego jednak idealnie pasuje rola posła. Start w wyborach prezydenckich to walka o jednorazowy wynik, nie artykulację własnych przekonań, a krytykować PiS z lewicowych pozycji czy przesuwać narrację na lewo można równie śmiało robić z sejmowej mównicy. Zandberg wyniku nie zrobi, bo jego gwiazda świeci na czerwono, rażąc centrowych wyborców, a mając słabszy wynik straci w przyszłości pozycję w obrębie lewicowego stronnictwa. W rankingach zaufania i rozpoznawalności z 2019 roku wypada gorzej od Biedronia (IBRiS, Indicator). W sondażach prezydenckich (Estymator) osiąga wynik (8 proc.), poniżej notowań Lewicy (12 proc.). z drugiej strony w badaniach IBRiS dla Wirtualnej Polski z początku listopada Biedronia jako kandydata na prezydenta poparło tylko 9 proc. ankietowanych. A z trzeciej strony – czy warto wierzyć sondażom, i to sformułowanym wtedy, gdy kandydat Lewicy był tylko hipotetyczny? Przecież teraz, kiedy gra stała się tak jakby poważniejsza, notowania mogą się zmienić i to bardzo szybko. Może właśnie na to liczy Włodzimierz Czarzasty, grając w prezydenckie „szachy 5D”?

A co ma zrobić wyborca lewicy? Zacisnąć zęby i zrobić to, co wyborcy prawicy – zagłosować na kandydata swojej formacji. Ale jak tak można? Na liberała? – oburzą się niektórzy. A może Biedroń wcale liberałem być nie musi? Przytoczmy wypowiedzi z konwencji założycielskiej: “Ostatnie kilkanaście lat mieliśmy naprawdę ciężki wybór. Z jednej strony dostawaliśmy politykę wykresów i wskaźników ekonomicznych. Nieważne było, czy zarabiamy godnie (…). Miliony (…) ludzi pozostawały z tyłu, a władza mówiła nam ‘zmień pracę, weź kredyt, wyjedź za granicę’ (…). Nikt, kto pracował przez całe życie, nie może być zapomniany przez państwo”. Czy to nie jest dobry punkt wyjścia dla lewicowej narracji? W każdym razie –  to o wiele mocniejszy akcent niż słowa adresowane do biznesu. “Zniesiemy kontrole podatkowe jakie znamy […], uprościmy też prawo podatkowe” oraz obietnica pełnej cyfryzacji urzędów i brak poparcia dla podnoszenia podatków, bo przecież można inaczej rozdysponować to, co już mamy. W tym miejscu Biedroń mówi po prostu to, co przyjemne: zadbajmy o biednych bez zabierania bogatym. Dzięki stworzeniu takiego wrażenia można odnieść sukces w wyborach prezydenckich. Wyborcy PO to kupią, a w pałacu prezydenckim zasiądzie człowiek o wrażliwości zupełnie innej niż narodowo-katolicka czy neoliberalna.

Sądzę, że Biedroń, kiedy pojawi się przed nim szansa sukcesu, tym bardziej skieruje się w stronę socjaldemokracji.  Na portalu “Mam prawo wiedzieć” przed wyborami parlamentarnymi 2011, startując z list liberalnego Ruchu Palikota, Biedroń wybrał następujące opcje rozwiązań:

– podniesienie płacy minimalnej,

– zwiększenie nakładów na pomoc społeczną, aby zapewnić opiekę potrzebującym osobom starszym,

– środki z Funduszu Pracy powinny być w większym stopniu wydawane na aktywne polityki rynku pracy kosztem zasiłków dla bezrobotnych,

– prawo pracy w Polsce wystarczająco sprzyja interesom pracodawców, jego uelastycznienie przyczyni się tylko do pogorszenia sytuacji pracowników,

– państwo powinno zapewniać obywatelom możliwie pełen zakres świadczeń społecznych dotyczących ochrony zdrowia, pomocy społecznej, edukacji, itp.

– zwiększenie ilości żłobków i przedszkoli,

– przedmiot którym zajmę się w Parlamencie: polityka społeczna i rynek pracy, edukacja.

Wystarczy? Mnie tak. Robert Biedroń nie jest ani nieprzejednanym liberałem, ani, mimo wszystko, politykiem tak skompromitowanym łamaniem obietnic, by nie móc osiągnąć dobrego wyniku dla Lewicy. Poza tym, przypomnijmy, tu chodzi o wybory prezydenckie. Wybory na urząd, na którym Polacy oczekują ciepłego uśmiechu, ogłady w wystąpieniach publicznych i niewynoszenia się nad obywateli i obywatelki.  W tym wszystkim założyciel Wiosny jest bezkonkurencyjny.

patronite

Komentarze

Redakcja nie zgadza się na żadne komentarze zawierające nienawistne treści. Jeśli zauważysz takie treści, powiadom nas o tym.
  1. @Red. Bartuś!
    Chłopie! Czyżbyś wczoraj się obudził?
    ,,Biedroń nie łamie obietnic wyborczych”???
    Obśmiałem się jak hiena!
    A… obietnice złożone mieszkańcom Słupska w trakcie kandydowania na włodarza tego pięknego miasta??
    Jedyna zrealizowana to obniżka płac w ratuszu. (Ale to cza tłusty zad sprzed lapka ruszyć, na wybrzeże się udać, z mieszkańcami pogadać…) pisać androny – łatwiej, a poza tym jest się w ,,kursie”…czyli jak drzewiej mawiali po linii i na bazie….
    drugie – nie złamał obietnicy wyborczej nie składając na ręce innej osoby mandatu europosła??? – grzecznie pytam.
    Widać wg red. Bartusia nie, bo jak każdy kasiorkę przytulić lubi! A że ,,pacta sunt servanda” – to Bartuś zapomniał? Przyrzeczenie Robercik złożył przed kamerami, jednak jak sobie policzył ile ojro by koło nosa przeszło, to jemu też przeszło?
    To dołóż pan jeszcze ,,pirszo damę” Śmiszka – i… będzie kolejna jazda z Conchitą Wurst… Cyrk na Wiejskiej będzie mieć ubaw.

  2. „– środki z Funduszu Pracy powinny być w większym stopniu wydawane na aktywne polityki rynku pracy kosztem zasiłków dla bezrobotnych”… ? Oj nie sądzę… może Biedroń spróbuje przeżyć za najwyższy zasiłek czyli 900 złotych miesięcznie, a każdy dochód, choćby kilkuzłotowy, oznaczać będzie pozbawienie go prawa do zasiłku i… ubezpieczenia. Mam to doświadczenie za sobą. Najpierw niech zasiłek pozwoli przeżyć, ewentualnie potem można nadwyżkę przeznaczyć na mityczną „aktywizację zawodową”, czyli praktycznie dotowanie pracodawców.

  3. Piękny tekst. Dokładnie, w punktach pokazujący dlaczego Biedroniowi nie wolno ufać, a na końcu apelujący o głosowanie na niego, bo PiS, bo PO, bo tamto, bo sramto.
    Skąd się wzięło to 12 % na „lewicę” w wyborach parlamentarnych? Wyborcy rozmnożyli się, w kilka miesięcy, przez pączkowanie? Niestety nie-to są ludzie, którzy odpłynęli od PO, znudzeni jej nieudacznictwem, kłamstwami, bezideowością i oportunizmem. No to teraz dostali dylemat-po co glosować, w wyborach prezydenckich, na podróbę, kiedy mogą wrócić do partii-matki i głosować na oryginał?
    Kandydatura Biedronia wzmacnia Kidawę-Błońską. I wcale jest niewykluczone że taki jest jej cel.

  4. Jeśli lewica uczestnicząca w wyborach wystawi tego kandydata, będę na niego głosował (bo odsunięcie PiS i PO od władzy jest priorytetowe). Natomiast co do jego pomysłów i poglądów mam duże wątpliwości, bo czytałem bardzo różne jego wypowiedzi. Jedno dla mnie pewne: RB chce zostać prezydentem, widzi się w tej roli i uważa, że będzie prezydentem dobrym – co dla niego równoznaczne z jednoczeniem obywateli RP wokół propaństwowego centrum. Nie mam wątpliwości, gdzie to centrum będzie się realnie lokowało.

  5. Jedynym ugrupowaniem w Polsce które w pełni demokratycznie wybiera sobie kandydata jest Konfederacja — organizuje w 16 największych miastach Polski konwencje na które może przyjść KAŻDY i po wpłaceniu trzech dych zagłosować na jednego z 10 kandydatów, po 16 mieście będzie wszystko wiadomo, nie wstyd ci lewico?

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz także

Ruski stanął okoniem

Gdy się polski inteligencik zeźli, to musi sobie porugać kacapa. Ale czasem nawet to mu ni…