Prowadzenie działalności gospodarczej to „heroizm”, ozusowanie umów cywilnoprawnych doprowadzi do zagłady rynku pracy. To nie wypisy z forum młodocianych zwolenników Korwin-Mikkego. Takie treści publikowała na swoim profilu na Facebooku Monika Gotlibowska, zaprezentowana dziś dziś jako ważna postać w „Biedroń Team”.
Gotlibowska ma 45 lat. Mieszka w Toruniu, gdzie jest zresztą „nie byle kim”, bo doradczynią prezydenta Michała Zaleskiego. Zasiada w Radzie Społecznej ds. rozwoju społeczno-gospodarczego Zespołu Staromiejskiego. Jej dobre rady nie kosztują ani grosza miejski budżet, gdyż pani Monika deklaruje się jako „społeczniczka”. Przede wszystkim jednak, jest kapitalistką. Prowadzi firmę kateringową oraz jest współwłaścicielką restauracji. W biznesie osiąga sukcesy. W 2016 roku zdobyła laur Kobiety Torunia, właśnie za wzorową przedsiębiorczość. Ponadto zasiada w Zarządzie Izby Przemysłowo-Handlowej w Toruniu oraz jest organizatorką Regionalnego Kongresu Kobiet w Toruniu w 2018 r., który jest odnóżem głównego projektu zarządzanego przez orędowniczkę umów śmieciowych i przeciwniczkę związków zawodowych – Henrykę Bochniarz.
W pierwszych miesiącach 2019 roku, kiedy projekt Biedronia wejdzie w fazę formułowania postulatów programowych, a co za tym idzie – realnej partyjnej działalności, umiejętności Gotlibowskiej będą mieć szczególne znaczenie. Co mówią o niej współpracownicy? Na razie bardzo oszczędnie. – Odpowiedzialna za cały projekt, profesjonalna i punktualna – tak opisuje ją w rozmowie ze Strajk.eu jeden ze współpracowników byłego prezydenta Słupska.
Znacznie gorsze zdanie o Monice Gotlibowskiej mają członkowie Partii Razem. W poniedziałkowe popołudnie na prowadzonym przez członków tego ugrupowania fanpejdżu Stronnictwo Popularów pojawił się materiał przedstawiający kontrowersyjne wpisy działaczki z lat ubiegłych. Gotlibowska jawi się tam jako wyznawczyni mitu udręczonego polskiego przedsiębiorcy.
Ozusowanie umów śmieciowych w 2015 roku uważała za poważny cios w polski biznes, który może poskutkować masową emigracją, przenoszeniem firm za granicę, a także rozszerzeniem się szarej strefy i zapaścią w w tworzeniu miejsc pracy. Oczywiście, były to strachy na lachy, podobnie jak wiele innych pohukiwań polskich przedsiębiorców, w sytuacjach gdy ograniczano ich przywileje. W 2016 roku Gotlibowska nadal bała się Zakładu Ubezpieczeń Społecznych. Udostępniła wówczas posępnego newsa z tygodnika „Wprost” zatytułowanego „Mroczny zabójca ZUS”. Mimo okresu prosperity gospodarczej, w 2017 biznesowa „Kobieta Torunia” wciąż widziała zagrożenie na horyzoncie, niezmiennie był to ZUS. Wyrażała to nawiązując do narracyjnej tradycji przedsiębiorczości wyklętej. „Powoli prowadzenie biznesu w Polsce staje się działaniem heroicznym! A może teraz to już głupcy porywają się z motyką na słońce a myślący żyją z pomocy socjalnej, gdzie rekordziści potrafią „uzbierać” od 5 do 7 tysięcy złotych miesięcznie…?” – grzmiała Monika Gotlibowska na FB.
Wynurzenia Gotlibowskiej wzbudziły żywą dyskusję na stronie Stronnictwa Popularów.
„Najbardziej zabawne jest, że ktoś uważa za zabawne, że lewica ma za zabawne, że ponoć lewicowy Biedroń bierze do siebie kuc-generatora, bo inaczej tych bredni o zapaści w tworzeniu miejsc pracy, przenoszenia firm za granicę i heroizmie prowadzenia działalności nie da się nazwać. Można dyskutować o skutkach ozusowania, ale nie z botami” – napisał Łukasz H.
Nie wszyscy członkowie Razem byli jednak zgodni w krtycznym spojrzeniu. Gotlibowskiej bronił Radosław Koba z warszawskiego okręgu.
„Nie rozumiem wpisu. Gotlibowska ma na koncie absolutnie żenujące wypowiedzi i niezbyt ładną działalność na rynku prywatnym, ale ujednolicenie interpretacji przepisów podatkowych to totalnie słuszny postulat, zresztą od 2015 roku znajdujący się w deklaracji programowej Razem i nigdy nierozwinięty. Brak jednolitej interpretacji: a) prowadzi do niesprawiedliwości i arbitralności, b) daje pole do optymalizacji i nadużyć, c) zmniejsza zaufanie do systemu podatkowego, a w związku z tym idei podatków jako takiej. Co do przeregulowania, to ja nie wiem, ale bardzo chętnie bym uchylił wszystkie obecnie obowiązujące ustawy o opodatkowaniu i na ich miejsce uchwalił nowe, bo nie wiem, czy mamy do czynienia z przeregulowaniem, ale z syfem legislacyjnym z całą pewnością” – zwracał uwagę działacz.
Oczywiście, należy wciąż pod uwagę, że Monika Gotlibowska pod wpływem postępowego środowiska Roberta Biedronia zrewidowała i zmieniła swoje poglądy. Promykiem nadziei jest wzmianka, która pojawiła się w dzisiejszej prezentacji na profilu lidera ruchu. Dowiadujemy się, że według działaczki „polityka musi być autentyczna, wiarygodna, oparta na równości, solidarności i praworządności”.
Dalej znajdujemy jednak niepokojącą zapowiedź. Na pytanie o pierwszą zmianę, którą wprowadziłaby w Polsce odpowiada: „Ujednolicenie interpretacji przepisów podatkowych w całym kraju. Tak, by nie tworzyć niepotrzebnych barier w prowadzeniu biznesu w Polsce. Według danych jesteśmy jednym z najbardziej przeregulowanych krajów na świecie”, na pocieszenie dodając tylko, że powinno się to odbywać „przy poszanowaniu praw pracowniczych”.
Tuż po oblikowaniu materiału z kontrowersyjnymi wypowiedziami Gotlibowskiej, Strajk.eu próbował się skontaktować z działaczką. Niestety, pani Monika nie odpowiedziała na naszą wiadomość.