Site icon Portal informacyjny STRAJK

Biejat pozostanie szefową komisji rodziny. Ziobryści upokorzeni

Magdalena Biejat / fb

Nie udało się parlamentarzystom Solidarnej Polski usunąć Magdaleny Biejat ze stanowiska przewodniczącej sejmowej Komisji Polityki Społecznej i Rodziny.  Wicerzecznik Prawa i Sprawiedliwości oświadczył dziś, że posłanka Lewicy nadal będzie kierować pracami grupy oraz upomniał ziobrystów, że takie skargi rozstrzyga się wewnątrz koalicji Zjednoczonej Prawicy, a nie przez media.

„Nasze stanowisko jest niezmienne: szanujemy zwyczaje parlamentarne, w których część komisji przypada opozycji. Oczywiście nie zgadzamy się w żaden sposób z poglądami, które głosi pani poseł Biejat i będziemy się przyglądać pracom komisji” – powiedział Radosław Fogiel.

Najważniejsza informacja jest jednak taka, że kierownictwo Prawa i Sprawiedliwości nie uległo presji wywieranej przez swojego koalicjanta. Solidarna Polska właśnie poprzez ataki na Biejat próbowała w ostatnich dniach naznaczyć swoją polityczną samodzielność. Znani z ultrakonserwatywnych i agresywnie katolickich poglądów działacze nazywali posłankę Lewicy „aborcjonistką” oraz przypominali jej wpis w którym stwierdzała „płody nie są obywatelami Rzeczypospolitej Polskiej, ponieważ nie dostają ani PESEL-u, ani dowodu osobistego”, czy zdjęcie baneru o treści „Jezus nie jest penisem, więc trzymaj go z dala od mojej waginy” z demonstracji z USA, które opublikowała na swoim Facebooku.

Ziobryści złożyli wniosek o odwołanie Biejat tego samego dnia, gdy PiS miał problem z uzyskaniem poparcia swojego drugiego koalicjanta – Porozumienia dla projektu ustawy o likwidacji limitu 30-krotności składki na ZUS.  „Ktoś, kto okazuje brak elementarnego szacunku dla życia poczętego, dla rodzin, niszczy fundament, na którym oparte jest nasze państwo” – wskazywali w piśmie, które wysłali również do mediów.

PiS nie potraktował poważnie tego apelu. Nie odniósł się do niego żaden czołowy polityk partii. Głos zagrał tylko wicerzecznik, który stwierdził, że Biejat zostanie szefową, bo zgodnie z sejmowym zwyczajem, opozycja też musi mieć przewodniczących komisji. Fogiel zauważył ponadto, że błędem było nagłaśnianie sprawy w mediach. – Rozumiem apel Solidarnej Polski, ale myślę, że takie sprawy powinniśmy najpierw omawiać wewnętrznie, ponieważ komisje nie przypadają partiom, tylko klubom, a Solidarna Polska jest częścią klubu PiS – powiedział wicerzecznik.

Exit mobile version