Tygodnik „Do Rzeczy” ujawnił rozmowę Elżbiety Bieńkowskiej, ówczesnej minister infrastruktury i rozwoju, z szefem CBA Pawłem Wojtunikiem z lutego 2014 roku. „6 tys. zł! No rozumiesz to? (…) To jest niemożliwe, tak? Żeby ktoś za tyle pracował!” – mówiła Bieńkowska.
Rozmowa Bieńkowskiej i Wojtunika odbyła się w restauracji Sowa i Przyjaciele, jednej z najdroższych i najbardziej luksusowych w Warszawie. W lokalu znajdował się podsłuch – nie wiadomo do tej pory, kto go założył, ile i jakiej rangi rozmowy zostały nagrane. W zeszłym roku tygodnik „Wprost” ujawnił część nagrań m.in. rozmowę Marka Belki – szefa Narodowego Banku Polskiego z ówczesnym ministrem spraw wewnętrznych Bartłomiejem Sienkiewiczem – Polacy poznali wtedy słynne bon moty „chuj, dupa i kamieni kupa” oraz frazę „państwo polskie istnieje tylko teoretycznie”. Afera podsłuchowa ostatecznie pogrążyła złote dziecko PO, Sławomira Nowaka, który chciał uniknąć kontroli skarbowej, ośmieszyła też Radosława Sikorskiego, który nazwał stosunki polsko-amerykańskie „robieniem laski Amerykanom”.
W tym roku „Do Rzeczy” ujawniło rozmowy Bieńkowskiej z Wojtunikiem. – Prawda jest taka, że właściciel, czyli Ministerstwo Gospodarki, generalnie w dupie miało całe górnictwo przez całe siedem lat. Były pieniądze, a oni, wiesz, pili, lulki palili, swoich ludzi poobstawiali, sam wiesz, ile zarabiali i nagle pierdyknęło – mówiła szczerze o sytuacji w górnictwie Elżbieta Bieńkowska. Była minister, obecnie europejska komisarz ds. rynku wewnętrznego i usług, nie mogła także uwierzyć, że ktoś może pracować za 6 tys. zł. – 6 tys. zł! – mówiła oburzona. – No rozumiesz to? (…) To jest niemożliwe tak? Żeby ktoś za tyle pracował – dziwiła się. – Przecież jak sekretarz stanu zarabia 7 tys. i dojeżdża gdzieś tam, to on zawsze będzie liczył, że gdzieś zje taniej, że oszczędzi. Dochodzi do sytuacji żenujących po prostu – mówił z kolei Wojtunik.
Dominanta dochodów, czyli najczęściej występująca płaca w Polsce, to 2189 zł brutto.