Nawet podczas uroczystości upamiętnienia ofiar pacyfikacji robotniczego protestu w grudniu 1970 r. przedstawiciel polskiego Kościoła katolickiego musiał pluć jadem w stronę tych, „którzy mentalnie tkwią w tamtej zbrodniczej ideologii i nadają jej nowy kształt”.
Co prawda słowa „LGBT” ani „Strajk Kobiet” nie padły, ale osoby słuchające biskupa Wiesława Szlachetki podczas uroczystości ku czci poległych w 1970 r. trójmiejskich robotników i tak nie miały wątpliwości, o co chodzi. 16 grudnia we wczesnych godzinach rannych, dokładnie 50 lat po strzałach oddanych do gdyńskich stoczniowców, w tym samym miejscu na stacji Gdynia Stocznia, biskup pomocniczy archidiecezji gdańskiej nie skupił się na upamiętnieniu zabitych, ale „uzupełnił” swoją modlitwę i homilię o „aktualne treści”.
Po standardowym potępieniu ideologii komunistycznej Szlachetka przeszedł do mówienia o ludziach, którzy „mentalnie tkwią w tamtej zbrodniczej ideologii”. – Nadają jej nowy kształt ideologii bezwstydu, której celem jest wywracanie hierarchii wartości, dekonstrukcja modelu rodziny, demoralizacja dzieci i młodzieży, szerzenie nienawiści wobec życia tych, którzy sami się obronić nie mogą – pouczał biskup, obłudnie „modląc się o wybaczenie” dla tych ludzi. Gdyby ktoś jednak nie zrozumiał, o kogo chodzi, Szlachetka potępił marsze równości i wspomniał o „ludziach obarczonych dysfunkcjami płci”.
– Aktywiści owej ideologii, którzy upatrują chwałę w tym, czego winni się wstydzić, nie cofają się przez żadnym aktem szyderstwa z tego, co święte, oraz niszczenia symboli chrześcijańskich i patriotycznych, bo i patriotyzm jest dla tej ideologii przeszkodą – dodatkowo tłumaczył Szlachetka, który oprócz swojej funkcji w archidiecezji gdańskiej pełni również zadania delegata Konferencji Episkopatu Polski ds. duszpasterstwa kobiet.
Część uczestników była zażenowana. – Nie po to wstawialiśmy o czwartej rano, chcąc uczcić 50. rocznicę masakry na Pomorzu, żeby słuchać potem wynurzeń biskupa Szlachetki – skomentował jeden z uczestników w rozmowie z Gazetą Wyborczą. Podobnie zażenowany był wicemarszałek Senatu Bogdan Borusewicz, opozycjonista w latach PRL, obecnie polityk KO. Twierdził on, że znał Szlachetkę od dawna i „nie sądził, że on ma takie poglądy”. – Ksiądz biskup Szlachetka nie pamięta tego okresu Grudnia i tego, co się działo. Ale nawet jeśli nie pamięta, to powinien wiedzieć, że takich porównań się nie stosuje i że takie analogie są nie tylko niestosowne, ale skandaliczne – powiedział dawny działacz opozycji TVN 24. Jeszcze bardziej dosadny był inny były opozycjonista, Zbigniew Janas, który w rozmowie z TVN 24 stwierdził, że „biskup zepsuł całą tą uroczystość”.
Słowa o ideologii bezwstydu celnie skomentowała również na Twitterze posłanka Lewicy Joanna Scheuring-Wielgus. Zauważyła, że określenie takie idealnie pasuje do działań Kościoła, który przez lata zarzekał się, że nie ma problemu z pedofilią i ukrywał jej sprawców.
Ideologia bezwstydu – określenie, które pasuje jak ulał do kościoła, który idzie w zaparte i twierdzi, że nie ma wewnątrz problemu pedofilii i ukrywania księży gwałcacych dzieci.
I nikt bardziej nie niszczy chrześcijaństwa niż pan Rydzyk, Dziwisz, Jędraszewski itp#Grudzien70— J. Scheuring-Wielgus (@JoankaSW) December 17, 2020