Trwa dramat górników z kopalni Makoszowy w Zabrzu. Wczoraj pod jej bramą odbył się wielki wiec. Zakład przynosi ogromne straty i obciąża budżet państwa. Rząd zamierza wystawić go na sprzedaż. Problem w tym, że chętnych do zakup na razie nie ma. Możliwe więc, że górnicy będą musieli przygotować się na najgorsze.
Kopalnia Węgla Kamiennego Makoszowy musi zostać przekazana prywatnemu inwestorowi albo zostanie zamknięta – tak sprawę stawia minister energii Krzysztof Tchórzewski. „Przejście kopalni do SRK to albo jakaś inwestycja (kupno kopalni przez inwestora – PAP), albo zakończenie produkcji. W innym przypadku ta pomoc publiczna będzie musiała być zwrócona; jeśli nie będzie zwrócona, to będzie potrącona ze środków Unii Europejskiej. Więc musimy tutaj działać systemowo; restrukturyzacja kopalni wewnątrz SRK nie dała możliwości wypracowania zysku, comiesięcznie jest kilkadziesiąt milionów złotych straty. To powoduje, że albo znajdziemy inwestora, albo powoli kopalnia będzie musiała kończyć wydobycie” – powiedział minister w rozmowie z Polską Agencją Prasową.
Podczas wczorajszego protestu górników wsparli m.in. działacze partii Razem.
Zakład jest dla zabrzańskiej społeczności ważnym miejscem. Pracuje w nim obecnie 1359 osób. Problem w tym, że przynosi straty, przez co musi otrzymywać pomoc publiczną.
W rozmowie z PAP minister zaznaczył, że sytuacja tej przynoszącej straty kopalni, przekazanej w ubiegłym roku do Spółki Restrukturyzacji Kopalń (SRK) jest zdeterminowana przez udzieloną temu zakładowi pomoc publiczną. Według wcześniejszych informacji resortu energii, do końca tego roku wartość tej pomocy sięgnie ok. 265 mln zł. Kopalnia wydobywa dużo węgla – 350 tys. ton, jednak menedżerowie nie radzą sobie z jego sprzedażą, na co ma wpływ malejący popyt na węgiel na światowych rynkach. W ubiegłym roku udało się sprzedać niecałą połowę (166 tys. ton). Na każdej tonie węgla kopalnia traci średnio 328,34 zł. Koszt wydobycia jednej tony jest najwyższy w polskim górnictwie, przekracza 500 zł. Jak informuje portal onet.pl, wyniki byłyby lepsze, gdyby udało się zwiększyć sprzedaż węgla – niedawno zawarto kontrakt na sprzedaż w tym roku ok. 730 tys. ton węgla z Makoszów, jednak nie przywróci to rentowności zakładu.
W poniedziałek ma zostać rozpisany przetarg na sprzedaż Makoszów. Szanse na znalezienie inwestora, który będzie musiał jeszcze zwrócić całą pomoc publiczną, którą otrzymała kopania nie są jednak duże. Bardzo możliwe więc, ze kopania zostanie przeznaczona do wygaszenia. Jest zresztą ostatnią w Spółce Restrukturyzacji Kopalń, która prowadzi jeszcze wydobycie. Zadaniem tego podmiotu jest stopniowe obniżanie poziomu wydobycia oraz redukcja zatrudnienia przy respektowaniu osłon socjalnych, przewidzianych w tzw. ustawie górniczej. Pozostałe kopalnie, te „zdrowe”, weszły w ubiegłym roku w skład Polskiej Grupy Górniczej. Państwo nie może jednak na dłuższą metą dotować zakładów, jest to możliwe tylko do 2018 roku. Potem, według dyrektywy Komisji Europejskiej, kopalnie będą musiały zostać wygaszone. Jest to obecnie najbardziej prawdopodobny wariant jeśli chodzi o Makoszowy. Górnicy nie chcą się na to zgodzić. Uważają, że państwo powinno zainwestować w poszukiwanie nowych pokładów węgla, co pozwoliłoby zmniejszyć koszt wydobycia. Resort kierowany przez Krzysztofa Tchórzewskiego jednak się do tego nie kwapi.