Skasujmy płacę minimalną w najmniejszych przedsiębiorstwach – sugeruje Związek Przedsiębiorców i Pracodawców. Chociaż większość wdrożonych w Polsce środków antykryzysowych była adresowana do biznesu, a pracownicy mają radzić sobie sami lub liczyć na dobrą wolę szefów, co najmniej część właścicieli firm najwyraźniej nadal uważa, że wciąż dostali za mało, a pracownicy w imię ratowania ich biznesów powinni harować za grosze.
Związek Przedsiębiorców i Pracodawców w najnowszej propozycji sugeruje, by przepisy o płacy minimalnej nie obowiązywały w przedsiębiorstwach zatrudniających mniej niż 9 pracowników. W ich przekonaniu właśnie przyzwolenie, by płacić mniej, byłoby „wentylem bezpieczeństwa” dla rynku pracy i nie prowadziłoby do masowego upadku małych biznesów. Wzorem dla związku jest – a jakże – Ameryka i tamtejsze zapisy wyłączające mniej dochodowe przedsiębiorstwa z obowiązku wypłacania federalnej płacy minimalnej.
– Do pewnego stopnia analogiczne rozwiązanie funkcjonuje w Stanach Zjednoczonych, gdzie federalne przepisy dot. płacy minimalnej obejmują firmy uzyskujące przychód przekraczający 500 tys. dolarów rocznie. Na polskim gruncie, wyjściowym punktem odniesienia mogliby być mikroprzedsiębiorcy, choć dyskusja dot. progu, po przekroczeniu którego przedsiębiorcę obowiązywałyby przepisy regulujące pensję minimalną, powinna być otwarta – proponują Przedsiębiorcy i Pracodawcy.
Warto w tym miejscu przypomnieć raport o zarobkach w najmniejszych przedsiębiorstwach, opublikowany jesienią 2019 r., gdy nikt nawet nie wyobrażał sobie wybuchu pandemii. „Płacą mało, zarabiają dużo” – to najkrótsze podsumowanie bilansu mikrofirm. Wynikało z niego, że zysk, jaki każdy zatrudniony wypracowuje dla prywatnego właściciela, jest w przeliczeniu w małych przedsiębiorstwach dużo wyższy niż w dużych. Mimo to w niektórych branżach różnice w zarobkach były ogromne: przykładowo w budownictwie członek załogi małej firmy zarabiał o 45 proc. mniej niż przeciętny pracownik dużego zakładu.
Nie od dziś również wiadomo, że polskie małe przedsiębiorstwa – nie wszystkie, ale jednak – częściej niż duże firmy nakłaniają pracowników do przyjmowania części wynagrodzenia „pod stołem”, podsuwają umowę śmieciową tam, gdzie spełnione są kodeksowe warunki etatu lub w inny sposób naruszają prawa pracownicze.
Piotr Szumlewicz, przewodniczący centrali Związkowa Alternatywa jest zbulwersowany postulatem.
– Z rządowych tarcz firmy otrzymały już blisko 200 mld zł. W tym kontekście dążenie do zniesienia płacy minimalnej w mikroprzedsiębiorstwach jest tym bardziej bulwersujące. Ten postulat jest też sprzeczny z Konstytucją, ponieważ różnicuje podmioty gospodarcze w zależności od ich wielkości – komentuje sprawę w stanowisku przesłanym Portalowi Strajk. – Płaca minimalna została wprowadzona w większości krajów świata, by chronić pracowników przed ubóstwem i pozwalać im na zaspokojenie podstawowych potrzeb. W Polsce, na tle innych krajów europejskich, utrzymuje się ona na stosunkowo niskim poziomie 2800 zł brutto, czyli zaledwie 2067 zł na rękę – przypomina Szumlewicz.
Łatwo się domyślić, że gdyby płacę minimalną zniesiono, nawet zarobek 2000 zł netto stałby się w niektórych branżach czy w uboższych regionach Polski nieosiągalny. A to oznacza ponowny wzrost ubóstwa i kolejną odsłonę zrzucania kosztów kryzysu na najsłabszych. Związkowiec ma prostą propozycję dla pracodawców, którzy na poważnie sugerują rządowi takie rozwiązanie. – Proponujemy, by sami utrzymali się za 1500 lub 1000 zł miesięcznie – pisze Szumlewicz.