Rząd przy każdej okazji peroruje o bezpieczeństwie Polaków. „Dla jego zapewnienia” przegłosowano m.in. ustawę antyterrorystyczną. Tymczasem policja, pod rządami zaakceptowanych przez PiS dowódców, przy organizacji jednego z najważniejszych w tym roku wydarzeń w Polsce, właśnie się „popisała”.
Jak się dowiadujemy z „Gazety Wyborczej”, Główny Sztab Policji wysłał do co najmniej 60 instytucji szczegółowy plan operacji zabezpieczenia szczytu NATO. Zawierał m.in. informacje o rozlokowaniu policjantów, BOR-wców, żandarmerii wojskowej i żołnierzy, numery telefonów dowódców, daty i godziny kontroli pirotechnicznych, informacje o przejazdach VIP. Wszystko w otwartym, niezabezpieczonym w żaden sposób e-mailu, który przy minimalnym wysiłku może zostać przejęty przez każdego nieupoważnionego. Nie trzeba tłumaczyć, jakie konsekwencje mogłoby mieć poznanie szczegółów operacji np. przez terrorystów.
Rzecznik Komendy Głównej Policji na początku bagatelizował sprawę. Dziennikarzom „Wyborczej” powiedział, że e-mail był jedynie wewnętrzną korespondencją służb, a w jego treści nie było niczego, co należałoby objąć klauzulą tajności. Zapewniał do tego, że policjanci skonsultowali treść maila z ABW. „Nieszczęściem” całą sytuację nazwał minister obrony narodowej Antoni Macierewicz, zastrzegając jednak (skąd ten optymizm?), że cała sytuacja nie miała negatywnych konsekwencji.
Jednak minister spraw wewnętrznych Mariusz Błaszczak podszedł do sprawy z ogromną powagą. Zapowiedział, że wyciek maila z zabezpieczeniami pociągnie za sobą konsekwencje wobec odpowiedzialnych, a także, rzecz jasna, zmianę planów działań operacyjnych. Pierwszą z konsekwencja była dymkisja szefa Sztabu Głównego Policji Waldemara Szulca. Minister z PiS nie mógł również sobie odmówić uderzenia w PO: to Hanna Gronkiewicz-Waltz i urzędnicy z warszawskiego ratusza (władze Warszawy były wśród adresatów feralnego maila) są jego zdaniem sprawcami całej sytuacji, a dla partykularnych korzyści narazili bezpieczeństwo Polski.