Demonstracje w obronie praw kobiet i przeciwko rządowi PiS nie kończą się, nawet jeśli blokady ulic i skrzyżowań wieczorem 2 listopada nie miały rozmachu historycznej manifestacji z piątku.
W Warszawie na apel Ogólnopolskiego Strajku Kobiet zablokowano po godz. 17 kilkanaście newralgicznych punktów, w tym Trasę Łazienkowską, rondo ONZ, Plac Wilsona i rondo de Gaulle’a. Skandowano doskonale znane po ponad tygodniu protestów „Wypierdalać”, „Myślę, czuję, decyduję”, na transparentach wypisane były wezwania do „jebania PiS”, ale również Konfederacji. Następnie uczestniczki i uczestnicy blokad połączyli siły i wspólnie ruszyli pod Sejm, gdzie zgromadziło się kilka tysięcy osób. Wiec trwał do godz. 20.
Protestowała nie tylko Warszawa. Demonstracje kobiet przybrały formę blokowania ulic, wieców ulicznych, ale również happeningów, jak w Krakowie, gdzie dziewięć osób ustawiło się pod siedzibą kurii biskupiej przy ul. Franciszkańskiej (słynne „okno papieskie”) z literami tworzącymi napis „Dom Szatana”.
– Większość polskich biskupów oraz księży jawnie odrzuca wartości będące podstawą społeczeństw demokratycznych. Chcą narzucać katolicką ideologię całemu społeczeństwu, nie szanują podmiotowości innych grup i praw mniejszości, prowadzą kampanię na rzecz patriarchatu i ograniczenia praw człowieka – tłumaczyli przekaz swojego happeningu organizatorzy, cytowani przez krakowską Gazetę Wyborczą. – Choć nie podzielamy chrześcijańskiej wiary w istnienie szatana, to widzimy, że w naszym życiu społecznym jest „szatan”, który jest realny, tuszuje wykorzystywanie seksualne dzieci, pogardza kobietami, dehumanizuje osoby LGBT+, prowadzi krucjatę ideologiczną w szkołach, bez umiaru żeruje na budżecie państwa.
Krakow teraz. Tydzien temu pod krakowska kuria został zatrzymany protestujący chlopak za napisanie kreda na chodniku : #domszatana @Wyborcza_Krakow pic.twitter.com/Sl1vCDl3hB
— jakub włodek (@JakubWlodek) November 1, 2020
We Wrocławiu i w Warszawie swoje protesty urządzili przedstawiciele zawodów artystycznych i związanych z organizacją wydarzeń masowych, którym obostrzenia koronawirusowe odebrały całkowicie lub częściowo możliwość zarobkowania. Wśród ich postulatów była zgoda na działalność teatrów czy organizację koncertów z wypełnieniem połowy powierzchni sali, zwolnienie ze składek ZUS do końca pandemii dla samozatrudnionych twórców kultury czy osoby pracujące przy imprezach, wypłacenie artystom rekompensat w wysokości 80 proc. średniego miesięcznego zarobku za czas, gdy nie mogli pracować.
We Wrocławiu w piątek frekwencja na marszu była, podobnie jak w stolicy, imponująca. Dziś w marszach startujących z ośmiu różnych punktów miasta zgromadziło się kilka tysięcy obywatelek i obywateli. – Ten protest kobiet, protest młodego pokolenia, którego jest tyle na ulicach polskich miast i miasteczek, musi trwać. Nawet jeśli nie codziennie, to przynajmniej raz, dwa razy w tygodniu musimy pokazywać, że jest nas dużo i przed PiS-em się nie ugniemy. I walczymy o pełną liberalizację – mówiła do zebranych posłanka KO Małgorzata Tracz z partii Zielonych.
Od kilkuset do kilku tysięcy osób gromadziło się również na blokadach i wiecach w pozostałych miastach wojewódzkich oraz mniejszych ośrodkach, gdzie wola walki kobiet nie gaśnie. Policja ponownie nie przeszkadzała w gromadzeniu się, chociaż np. w Białymstoku poczyniła starania, by zawczasu wyznaczyć objazdy blokowanego ronda Lussy i tym samym zneutralizować wydźwięk demonstracji. Na Trasie Łazienkowskiej osoby siadające na jezdni były spisywane.
Przełomem w protestach ma być zorganizowanie przez Ogólnopolski Strajk Kobiet Rady Konsultacyjnej, której zadaniem będzie podsumowanie postulatów wykrzykiwanych przez ostatni tydzień na ulicach i sformułowanie „ścieżki wyjścia z bagna”. Rada nakreśliła 13 obszarów tematycznych, w których zamierza wypracowywać bardziej szczegółowe sugestie: to oprócz praw kobiet również prawa osób LGBT, przywrócenie praworządności (tj. Trybunału Konstytucyjnego, Sądu Najwyższego wybieranych według zapisanych w ustawach procedur), katastrofa klimatyczna, finansowanie służby zdrowia, świeckość państwa, rynek pracy i eliminacja umów śmieciowych.