Site icon Portal informacyjny STRAJK

Boko Haram przegrywa wojnę ale wciąż atakuje

Dżihadystyczna sekta, choć zdziesiątkowana i osłabiona, nadal przeprowadza ataki terrorystyczne. Wczoraj wieczorem w mieście Yola eksplozja ładunku wybuchowego zabiła 31 osób, a raniła ok. 38.

flickr.com/Diariocritico de Venezuela

Bomba została zdetonowana w jednym z najbardziej ruchliwych miejsc w Yoli, stolicy stanu Adamawa – na centralnym rynku. Tuż przed zachodem słońca, kiedy mieszkańcy dokonywali ostatnich zakupów, potężny wybuch pod jednym ze straganów rozerwał na strzępy okolicznych przechodniów. Władze ponad 300-tysięcznego miasta wprowadziły natychmiast stan wyjątkowy w obawie przez kolejnymi atakami – Boko Haram zwykle przeprowadzam kilka uderzeń w niewielkich odstępach czasu.

Tragedia w Yoli jest drugim w ciągu ostatnich kilku dni aktem agresji dokonanym przez grupę dowodzoną przez Abubakra Sheklau’a. W ostatni weekend wybuch bomby na targowisku w Maiduguri, stolicy stanu Borno, zabił 50 osób. Wcześniej członkowie grupy przeprowadzali również zamachy samobójcze przy wykorzystaniu porwanych wcześniej małych dzieci. W lutym br. ok. 10-letnia dziewczynka została wysadzona w powietrze w centrum miasta Potiskum na wschodzie kraju.

Zamachy w Yoli i Maiduguri są pierwszymi aktami terroru ze strony Boko Haram od 27 maja, kiedy urząd prezydenta kraju objął Muhammadu Buhari – zwolennik zdławienia dżihadystycznej rebelii za wszelką cenę. Jeszcze pod koniec kadencji jego poprzednika – Goodlucka Jonathana, nigeryjskie wojsko we współpracy z oddziałami państw sąsiedzkich – Beninu, Czadu, Nigru i Kamerunu – podjęło zmasowaną ofensywę na cele BH w rejonach pogranicznych. Mimo słabej koordynacji działań, na co zwracał uwagę m.in. znakomity dowódca wojskowy i zarazem prezydent Czadu, Idrissa Deby, siłom koalicji udało się zadać potężne straty rebeliantom. Uwolniono również kilkaset kobiet i dzieci przetrzymywanych przez sektę w obozach jenieckich. Obecnie resztki sił BH wraz z przywódcą ukrywają się w okolicach Jeziora Czad oraz lasu Sambisa na północy kraju. Jeszcze rok temu organizacja kontrolowała obszar wielkości Belgii.

Exit mobile version