10 ofiar śmiertelnych i co najmniej 12 rannych – to bilans zamachu w Kolofacie, niewielkim mieście leżącym przy granicy z Nigerią. Samobójczyni wysadziła się w meczecie podczas porannej modlitwy.
Odpowiedzialność za atak prawdopodobnie ponosi sekta wahhabicka Boko Haram – tak przynajmniej twierdzą władze prowincji, w której doszło do zamachu. Bojownicy mieli przekroczyć granicę z Nigerią kilka dni wcześniej.
Mimo że sekta działa głównie na terenie Nigerii i tam zamordowała najwięcej ludzi – w sumie ponad 20 tys. Niedawno obchodziliśmy rocznicę masakry w Badze w nigeryjskiej prowincji Borno, gdzie w zeszłym roku terroryści w ciągu kilku dni wymordowali niemal 2 tys. osób. Przed Boko Haram uciekły już ponad 2 mln ludzi, wielu z nich właśnie do Kamerunu czy Czadu. Prezydent Nigerii, Muhammadu Buhari, obiecywał, że do końca 2015 roku w porozumieniu z sąsiadami – m.in. z Kamerunem, który właśnie z powodu udział w koalicji antyterrorystycznej stał się celem ataków, rozprawi się z sektą. Jak widać, Boko Haram wciąż jest jednak zdolne do działania, również poza granicami Nigerii. Kolofata ze względu na położenie jest częstym celem terrorystów. Ostatni atak, również przeprowadzony przez samobójcę w Kolofacie, miał miejsce w grudniu (siedem ofiar śmiertelnych), poprzedni we wrześniu (dziewięć osób zmarło).
Ze względu na to, że grupa często wykorzystuje do zamachów kobiety, ukrywające materiały wybuchowe pod burkami – pełnym strojem, używanym przez niektóre muzułmanki, zasłaniającym całe ciało i twarz – władze Kamerunu i Czadu w zeszłym roku zdecydowały się na wprowadzenie zakazu noszenia takiego stroju w miejscach publicznych. Za nimi podobne prawodawstwo wprowadził Gabon i Kongo, mimo że nie działa na ich terenie Boko Haram ani żadna inna grupa terrorystyczna, wykorzystująca kobiety do zamachów.
[crp]