Site icon Portal informacyjny STRAJK

Bolek czyli o czym właściwie mówimy?

Fotografia J. Samolińskiej

Justyna Samolińska, foto: Bojan Stanisławski

O tym, że Lech Wałęsa w 1970 roku coś podpisał, wiemy od stu lat. Nie wiedzieliśmy, że Czesław Kiszczak miał coś w szafie, ale też – powiedzmy sobie szczerze – nikt chyba nie był tym faktem szczególnie zaskoczony. Śmieszyć może generałowa, która myślała, że IPN jej zapłaci. Śmieszyć może Jarosław Kaczyński, którego akolici po latach bliższej i dalszej współpracy z Wałęsą robią z niego marionetkę Służby Bezpieczeństwa, mnie osobiście bawią też trochę ci od „Je suis Bolek”. Ale na Boga – Lech Wałęsa nie jest aktywnym politykiem od kilkunastu lat, niczego nowego się o nim nie dowiedzieliśmy i pewnie niczego się ze stuprocentową pewnością nie dowiemy, co więcej – jeśli się dowiemy, to to już nie będzie miało żadnego znaczenia. Tymczasem kartony akt TW Bolka w niebieskich workach wkładane do bagażnika ipeenowskiego auta widzę włączając telewizor, otwierając gazetę i własną lodówkę.

I oczywiście rozumiem, że różni politycy Prawa i Sprawiedliwości czekali latami, żeby z triumfem na twarzy wylać z siebie żółć na dawnego kolegę; rozumiem też doskonale, że pokazywanie przemian ’89 jako fikcyjnych, III RP jako kraju zarządzanego przez te same, co za czasów PRL, służby specjalne, a Lecha Wałęsę jako marionetkę Kiszczaka – jest częścią przyjętej narracji. Czasem mam wrażenie, że jakakolwiek słuszna krytyka tzw. '”25 lat wolności” udaje się PiS-owi wyłącznie przypadkiem, sprawa Bolka doskonale to pokazuje. Kaczyński i spółka nie mają transformacji za złe tego, że doprowadziła do ogromnych nierówności ekonomicznych, demontażu sektora usług publicznych, czy upadku społecznej solidarności. Denerwuje ich, że to nie oni mieli władzę przez większość czasu.

Przede wszystkim mam jednak przekonanie, że cała sprawa Lecha Wałęsy to idealny temat zastępczy, który spadł PiS-owi z nieba. Ci uciążliwi dziennikarze przestaną ciągle przypominać o tych lekach dla seniorów, o tym obniżeniu wieku emerytalnego. Nie będą drwić z pierwszego dziecka bez 500 zł, czepiać się Beaty Szydło i jej uścisków z Cameronem, obcinającym Polakom zasiłki na Wyspach, pytać o plany wprowadzenia odpłatności za niektóre usługi medyczne. Jest Bolek! Można na niego wskazywać palcem i krzyczeć, że zdrajca i kapuś; można sobie przypinać wąsate przypinki i rozdzierać szaty w jego obronie, że symbol i bohater. Można się kłócić o grafologów, wracać wspomnieniem do strajków w ’70 roku, do pierwszej „Solidarności”, do Magdalenki i wojny na górze, opowiadać, kto kiedy był aresztowany, a kto nie był i dlaczego, rozliczać się z zasług, orderów i bohaterstwa. Wreszcie sobie pogadać, zamiast ciągle zajmować się tą pieprzoną polityką i liczyć te cholerne pieniądze w budżecie.

[crp]
Exit mobile version