Palestyńczycy z Zachodniego Brzegu przystąpili do strajku generalnego. Domagają się przerwania bombardowań Strefy Gazy. Do protestów, nazwanych strajkiem godności, dołączają również Palestyńczycy mieszkający w Izraelu.

Do strajku powszechnego wezwały zgodnie wszystkie palestyńskie partie polityczne aktywne na Zachodnim Brzegu. Odłożyły na bok codzienne podziały, a efekt był bezprecedensowy. Stanęły szkoły, małe prywatne biznesy, w tym sklepy i stragany, nie działają urzędy. Władze Autonomii Palestyńskiej oficjalnie poparły protest – Strajk Godności (idhrab al-karama, równoczesne nawiązanie do bitwy pod Karamą stoczonej w 1968 r. między bojownikami Organizacji Wyzwolenia Palestyny a armią izraelską). Palestyńczycy, którzy codziennie dojeżdżają do pracy w Izraelu (głównie na budowach), również w znacznej części dziś się nie pojawili.

Jerozolimskie Stare Miasto, zwykle tętniące życiem, dziś świeci pustkami: palestyńscy właściciele na głucho zamknęli swoje sklepy. Podobnie w innych miastach Izraela. Jak donoszą korespondentki Middle East Eye, w Hajfie pracują kawiarnie i restauracje należące do Izraelczyków. Te, które prowadzą Palestyńczycy, nie przyjmują klientów.

Palestyńczycy organizują również uliczne demonstracje. Po kilkaset osób wyszło protestować w Ramallah, Betlejem, Tulkarm, Nablusie i Bejt El; policja rozpędziła część zgromadzeń, rozpylając gaz łzawiący. Po południu protesty rozpoczęły się także w miastach poza Zachodnim Brzegiem, na terytorium Izraela. W Hajfie na niektórych budynkach zawisły palestyńskie flagi. Podczas protestów na Zachodnim Brzegu śpiewano: Powrócimy do Hajfy, Jaffy, Ramly i Ludd! wyliczając miasta na terytorium Izraela, z których w czasie Nakby wypędzono palestyńskich mieszkańców. Część przemawiających potępiała również inne kraje arabskie za ich układanie się z Izraelem i niezdolność do powstrzymania jego polityki wobec Palestyńczyków.

Demonstracje Palestyńczyków na jerozolimskim Starym Mieście oraz w jego sąsiedztwie, przed Bramą Damasceńską, również zostały rozpędzone przez izraelską policję. Filmująca zatrzymanie jednego z demonstrantów dziennikarka Middle East Eye została uderzona pałką, a funkcjonariusz zdarł jej z głowy hidżab. Według informacji Al-Dżaziry 84 demonstrantów ucierpiało wskutek użycia gazu łzawiącego przez policję, pięć osób zostało trafionych gumowymi kulami, a pięć kolejnych – ostrą amunicją.

Ponad 2o0 zabitych

Według stanu z wtorkowego popołudnia w bombardowaniu Gazy zginęło 213 Palestyńczyków, w tym 61 dzieci. Ponad 1500 osób jest rannych. 17 maja podczas kolejnego ataku zniszczony został budynek, w którym działało biuro katarskiego Czerwonego Półksiężyca. Palestyńskie media pokazują również, jak bomby spadały na drogi prowadzące do szpitali. Te z powodu skrajnych trudności z elektrycznością i wodą z trudem pomagają wciąż napływającym rannym. Również 17 maja uszkodzona została klinika Lekarzy Bez Granic – organizacja poinformowała o zniszczeniu części budynku. Na miejscu na szczęście nie było ofiar śmiertelnych. To piętnasty szpital lub przychodnia w Gazie, który ucierpiał wskutek bombardowania lub ostrzału.

Według ONZ już 58 tys. Palestyńczyków opuściło swoje domy, by próbować ocalić życie podczas bombardowań. 47 tys. osób koczuje na terenie szkół wzniesionych w północnej Gazie z funduszy ONZ. Część z nich nie ma do czego wracać – do tej pory, według szacunków ONZ, zrównane z ziemią zostały 132, zwykle wielopiętrowe, budynki w strefie. Kolejne kilkaset jeszcze stoi, ale to ruiny.

Po stronie izraelskiej życie straciło 12 osób, a około 300 odniosło rany. Ostatnie ofiary to dwójka robotników z Tajlandii, którzy pracowali w fabryce opakowań na południu Izraela. Zakład został 18 maja trafiony rakietą wystrzeloną przez Hamas.

Rozejm?

Przywódcy kolejnych państw, a także Unii Europejskiej mówili we wtorek o potrzebie natychmiastowego zawieszenia broni. Król Jordanii Husajn II, egipski prezydent Abd al-Fattah as-Sisi oraz francuski prezydent Emmanuel Macron zadeklarowali wspólne prowadzenie rozmów w tej sprawie. Do pokoju wzywa Rosja, zaś Unia Europejska (największy handlowy partner Izraela i zarazem dostarczyciel pomocy humanitarnej do Palestyny) zamierza wystosować oficjalne wezwanie, poparte przez 27 ministrów spraw zagranicznych wspólnoty. Nie ma jednak mowy o sankcjach czy innych środkach nacisku.

Swoją trzecią już rozmowę telefoniczną z premierem Izraela Benjaminem Netanjahu odbył prezydent USA. Joe Biden wyraził poparcie dla pomysłu zawieszenia broni, ale nie zażądał, by Izrael przerwał dotychczasowe działania.

Redakcja nie zgadza się na żadne komentarze zawierające nienawistne treści. Jeśli zauważysz takie treści, powiadom nas o tym.

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz także

Koalicji Lewicy może grozić rozpad. Jest kłótnia o „jedynkę” do PE

W cieniu politycznej burzy, koalicja Lewicy staje w obliczu niepewnej przyszłości. Wzrasta…