Niemiecki naukowiec Mikołaj Kopernik w 1543 roku w Norymberdze wydał dzieło „De revolutionibus orbium coelestium”, w którym wykazał, że to Ziemia krąży wokół Słońca, a nie odwrotnie. Od tego czasu heliocentryczna teoria była obowiązującą. Aż do roku 2018 roku, kiedy na Twitterze podważył ją polski nacjonalista Krzysztof Bosak. Dorobek naukowy jednego z liderów Ruchu Narodowego nie jest powszechnie znany. Wiadomo jedynie, że Krzysztof studiował architekturę, ekonomię, dziennikarstwo i filozofię. Co prawda, żadnego z tych kierunków nie ukończył, jednak rozstrzał jego zainteresowań jest doprawdy imponujący. Kilka dni temu dowiedzieliśmy się, że ten 36-letni narodowy człowiek renesansu pasjonuje się również astronomią. „Nie ma fizycznych dowodów na to, które (Słońce wokół Ziemi, czy Ziemia wokół Słońca – red.) krąży wokół którego” – napisał na Twitterze, odnosząc się do twórczości dr hab. Piotra Sułkowskiego z Uniwersytetu Warszawskiego.
Szarża Bosaka na dorobek Mikołaja Kopernika nie odwróciła właściwości ruchu ciał niebieskich, ani nie zmieniła spojrzenia narodu na te kwestie. Nacjonalista stał się oczywiście pośmiewiskiem mediów społecznościowych. Okazało się, że Krzysztof zwyczajnie nie zrozumiał tekstu w serwisie Zapytaj Fizyka, na który się powołał. Prof. Sułkowski wyłożył w nim różnice pomiędzy inercjalnymi i nieinercjalnymi punktami odniesienia i dlaczego te pierwsze są wyróżnione, a więc rzecz jasna potwierdził kopernikańskie założenia.
To oczywiście tragedia, że facet z kilkunastoletnim doświadczeniem w działalności politycznej, były parlamentarzysta, obecnie aspirujący do pozycji lidera danej opcji politycznej, ma poważne problemy z dekodowaniem tekstu źródłowego. I można by to skwitować przypuszczeniem, że Bosak miał po prostu słabszy dzień, kaca czy inną dolegliwość, która wywołała chwilową pomroczność. Gdyby nie fakt, że jego wynurzenia korespondują z innymi pseudonaukowymi bzdurami wygłaszanymi przez kolegów i jego samego.
Warto zadać sobie pytanie: co nacjonaliści wnieśli do życia politycznego? Przede wszystkim agresję – ślepą, głupawa, skierowana przeciwko słabszym, rozbudzająca uśpione demony i uprzedzenia – antysemityzm, rasizm, niechęć wobec ludzi innego wyznania czy nienormatywnej orientacji seksualnej. Uruchomieniu takich emocji towarzyszyć musi głoszenie nieprawdy. Wiadomo – ignorancja to siła.
Nacjonaliści odrzucają wiedzę naukową, wskazując, że jej obowiązywanie jest wynikiem działań mrocznych sił – lobby homoseksualnego, które sprawiło, że Światowa Organizacja Zdrowia w latach 70. wykreśliła homoseksualizm z listy chorób; lewackiego, które zasięgiem swoich macek obejmuje edukacje, a także sieje spustoszenie w Watykanie, czego przejawem jest empatia Franciszka wobec uchodźców, a nawet Episkopacie Polski. Kolega Bosaka z Marszu Niepodległości, Jacek Międlar dorzuca jeszcze, że oprócz terroru gejów i lewaków, mamy jeszcze do czynienia z „żydowską okupacją”. Ale to nie wszystko.
Bosak i jego kompani kwestionują całe dyscypliny naukowe, jak choćby gender studies. Uważają, że nauczanie o płci jako konstrukcie społecznym podważa etyczne (i naturalne) fundamenty naszego społeczeństwa. W ramach kontrakcji wymyślili propagandowy wytrych „ideologia gender”. Jeszcze dalej od brzegu racjonalności odbiła łódź Mariana Kowalskiego, lidera niedawno powstałego Ruchu 11 Listopada – pierwszej polskiej „partii biblijnej”, która głosi, że świat powstał kilka tysięcy lat temu za sprawą inicjatywy Pana Boga.
Głupoty, które „narodowcy” serwują społeczeństwu można by wymieniać godzinami. Niektóre z nich podzielają zresztą politycy i publicyści z innych obozów. Konserwatyści, a także zdecydowana część liberałów pozostaje zjednoczona z nacjonalistami w negacji dorobku naukowego Karola Marks. Wyzysk i walka klas jak centralne kategorie analizy społecznej są zastępowane pierdołowatymi bajeczkami o narodzie, zoologicznym antykomunizmem, czy kultem przedsiębiorczości. Te same liberalne ośrodki, które zachłystują się ze śmiechu opisując jak Krzysztof Bosak „wstrzymał Ziemię i ruszył Słońce”, w swoich biuletynach propagandowych dostarczają absurdy podobnej próby.