Powstałe w 1995 r. na mocy porozumień w Dayton państwo Bośnia i Hercegowina ze stolica w Sarajewie zaakceptowali w pełni tylko bośniaccy muzułmanie w przeciwieństwie do Serbów i Chorwatów. Konstytucja kraju uznaje prymat przynależności etnicznej nad zasadami społeczeństwa obywatelskiego, a państwo funkcjonuje od kryzysu do kryzysu, z trudem unikając rozpadu. Doświadczenia wojny w Bośni przechodzą powoli w niepamięć. Niegdyś zwaśnieni – można sądzić na amen – bośniaccy Serbowie i Chorwaci współpracują zgodnie nad … zmianą statusu kraju. Rozpad Jugosławii został brutalnie dokonany, ale nie rozwiązał problemów, jakie miał za zadanie rozwikłać. Stworzył jedynie nowe.
Dramatyczna sytuacja gospodarcza i pandemiczna depresja powodują, iż Bośnia, będąca de facto na utrzymaniu Unii Europejskiej, pogrążona jest w marazmie i wielopłaszczyznowym kryzysie. Przedstawiciele poszczególnych wspólnot orientują się na różnych kuratorów – a na pewno nie na Brukselę. Reprezentant muzułmanów w trójosobowym kierownictwie BiH Izetbegović jr. jeździ co chwila do Erdogana lub podejmuje jego rewizyty. Turcja nie tylko ochoczo wspiera bośniackich wyznawców islamu (co, nawiasem mówiąc, robią też saudyjscy wahhabici), ale też opowiada o swojej historycznej odpowiedzialności na Bałkanach – łatwo się domyślić, co się za tym kryje.
Turcja chce „brać odpowiedzialność za Bałkany”. Erdogan z wizytą w Czarnogórze i Bośni
Chorwat Cović gości co raz to w Zagrzebiu, a Serb Dodik układa się nie tylko z Belgradem, ale i Rosją, która nie rezygnuje ze swoich historycznych wpływów w regionie. Popierają go także Chiny, inwestujące swój kapitał w serbskiej enklawie BiH.
Zbliżające się w październiku 2022 r. wybory skłaniają Chorwatów i Serbów do zanegowania obecnej struktury bośniackiego państwa. Nie chcą więcej zbiorowego, trzyosobowego kierownictwa państwa ani Wysokiego Komisarza Unii, który wchodzi dodatkowo w skład tej kolektywnej prezydentury. Populacje Serbów i Chorwatów dążą wyraźnie ku dalszej kantonizacji Bośni, a nawet do jej rozpadu na trzy niepodległe elementy, odzwierciedlające etniczno-tożsamościowe żywioły.
Według zachodnich mediów i Wysokiego Komisarza UE głównym problemem BiH jest reprezentant Serbów w kolektywnej prezydenturze. Reprezentant Chorwatów Dragan Cović wskazuje, że problemy są dużo głębsze, a dodatkowo zarzuca Wysokiemu Komisarzowi Schmidtowi stwarzanie napięcia. Według Covicia niemiecki wysłannik Brukseli patrzy na Bośnię z brukselskiego punktu widzenia właśnie, absolutnie ignorując ludzkie, wewnętrzne problemy obywateli. Do tego Dodik i Cović zarzucają przedstawicielowi muzułmanów Izetbegoviciowi manipulacje podczas wyborów w kantonie muzułmańsko-chorwackim. Chorwaci grożą blokadą – jeśli nie uzyskają satysfakcjonujących ich zmian ustrojowych – wyborów w 2022 r. Bardzo podobne postulaty formułują zwolennicy Dodika. Grożą oni utworzeniem w ciągu ½ roku niezależnych od Sarajewa struktur politycznych i administracyjnych, chcą, by ogólnobośniacka agencja antykorupcyjna SIPA, agencja wywiadu oraz wymiar sprawiedliwości nie miały prawa działania w serbskim kantonie. Władze Republiki Serbskiej zrobiły nawet pierwsze gesty dowodzące, że nie żartują, organizując w górach niedaleko Sarajewa ćwiczenia swoich sił specjalnych policji, z udziałem śmigłowców i transporterów opancerzonych. Do eskalacji napięcia w BiH doszło w trakcie negocjacji prowadzonych przez reprezentującą UE Angelinę Eichhorst (dyrektor w Europejskiej Służbie Działań Zewnętrznych, EEAS) i specjalnego wysłannika USA ds. reformy prawa wyborczego w BiH Matthew Palmera. Tu bośniaccy Serbowie i Chorwaci wystąpili wspólnie przeciwko tym inicjatywom i rozwiązaniom.
Równolegle trwa inna odsłona kryzysu politycznego – w lipcu br. Serbowie wycofali swoich przedstawicieli ze wspólnych organów państwa w związku z wprowadzeniem do Kodeksu Karnego BiH – decyzją ustępującego Wysokiego Przedstawiciela UE dla BiH Valentina Inzki – kar za kwestionowanie ludobójstwa w Srebrenicy oraz gloryfikowanie zbrodniarzy wojennych. Nowelizacja ta jest wymierzona tylko w Serbów, gdyż nie zabrania admirować uznawanych za zbrodniarzy przedstawicieli Boszniaków (np. Nasera Oricia).
Tłem dla tarć jest coraz trudniejsza sytuacja gospodarcza i rosnąca frustracja społeczna w Bośni. Powoduje to spadek poparcia dla całej elity politycznej i wzrost akceptacji dla poglądów skrajnych, w tym wahhabickiej wersji islamu. Napięcia odwracają bowiem uwagę od bieżących problemów związanych z nieefektywnością administracji państwowej, powszechną korupcją czy nieskutecznym zarządzaniem pandemią. Serbscy politycy jawnie już popierają koncepcję Covićia rozbicia kantonu boszniacko-chorwackiego na dwa oddzielne elementy. Bośnia stałaby się wtedy luźną konfederacją trzech organizmów, de facto niezależnych: serbskiego, muzułmańskiego i chorwackiego. A to nieuchronnie wpłynęłoby i na inne bałkańskie strefy konfliktu.
Konstytucja BiH została narzucona przez USA. Nie została nigdy przyjęta w powszechnym glosowaniu obywateli tego kraju. Na domiar złego konstytucyjny zapis o pozycji i roli Wysokiego Komisarza UE mającego nadzorować funkcjonowanie „daytonowskiej BiH” czyni taką osobę wyjętą spod jakiejkolwiek kontroli podstawowych organów państwa. Często komisarze zwyczajnie narzucali bośniackim politykom swoją, czyli waszyngtońsko-unijną wolę. Przeważnie odbywało się to kosztem autonomii dla Serbów i Chorwatów na rzecz scentralizowanego państwa (najbardziej odpowiadającego muzułmanom ze względu na fakt, że stanowią w państwie grupę największą). Ponadto ostatnie zmiany w składzie Trybunału Konstytucyjnego – niwelujące dotychczasową równowagę sił w tym organie, a dające przewagę muzułmanom – dodatkowo wzmacniają frustracje wśród Serbów i Chorwatów. W tym kontekście należy rozumieć wypowiedzi i działania Milorada Dodika i Dragana Covicia.
Bałkany to miękkie podbrzusze Europy. Wojny na kanwie „rozbijania Jugosławii” pozostawiły głębokie rany. I te rany mogą się otworzyć.