Obchody Dnia Niepodległości Brazylii, które miały być wielką demonstracją poparcia dla prezydenta Jaira Bolsonaro, pokazały raczej, że jego popularność nie jest tak wielka, jak by sobie tego życzył. Jednak brazylijska lewica ostrzega: skrajnie prawicowy prezydent władzy łatwo nie odda. Przed wyborami, które według sondaży gładko przegrywa, wiele jeszcze może się zdarzyć, łącznie z próbami zamachu stanu.

6 września ponad 150 polityków, intelektualistów i działaczy socjalistycznych i socjaldemokratycznych wyraziło w liście otwartym obawę, że prezydent Brazylii zamierza przekształcić obchody święta państwowego w zamach stanu. Politycy, wśród których byli m.in. były prezydent Ekwadoru Rafael Correa, były prezydent Paragwaju Fernando Lugo, lider Nieuległej Francji Jean-Luc Melenchon czy były lider Partii Pracy Jeremy Corbyn wskazali, że Bolsonaro od pewnego czasu  skrzykiwał swoich zwolenników do stolicy kraju. Celem miało być zastraszenie politycznej opozycji w brazylijskim Kongresie oraz Sądu Najwyższego. Jedni i drudzy nie chcą zgodzić się na reformę prawa wyborczego, które Bolsonaro nazywa „komunistycznym”.

Część obserwatorów obawiała się nawet, że Bolsonaro zamierza poprowadzić swoich zwolenników do ataku na Sąd Najwyższy w stylu zwolenników Trumpa, którzy na początku roku wdarli się na Kapitol. Jednak osób zdecydowanych pomóc Bolsonaro w walce z „komunistami, lewicą i całym aparatem ukrytych interesów” (wyrażenie prezydenta) przyjechało znacznie mniej, niż ten się spodziewał. Nie znaczy to, że demonstrantów nie było wcale. W Sao Paulo na ulice wyszło 125 tys. sympatyków alt-prawicy. W Brasilii – nieco mniej. Maszerowali członkowie różnych grup skrajnej prawicy, zwolennicy niekontrolowanego dostępu do broni, ultrakonserwatywni ewangelikalni chrześcijanie, a także aktywiści antyszczepionkowi. Sądu Najwyższego jednak nie zaatakowali.

Sondaże: Bolsonaro przegra wybory prezydenckie

Jair Bolsonaro odgraża się, że jeśli jego reforma wyborcza zostanie zablokowana, to po prostu nie rozpisze kolejnych wyborów, zaplanowanych na 2022 r. W jednym z publicznych wystąpień oznajmił, że władzę może mu odebrać tylko Bóg. Generowanie kolejnych kryzysów to od dawna jego metoda na rządzenie i konsolidowanie swojego elektoratu. Można się zatem spodziewać, że wojownicza retoryka wymierzona głównie w Sąd Najwyższy – sędziowie zdaniem prezydenta od dawna knują przeciwko niemu – nie ustanie.

Sondaże pokazują jednak, że zdeklarowanych wyborców Bolsonaro ma coraz mniej. Badania opinii publicznej z mijającego lata dają mu 24 proc. zaufania społecznego, najmniej od momentu, gdy wygrał wybory. Według części sondaży przegrałby z lewicowym kandydatem, o ile będzie nim były prezydent Lula, nawet w pierwszej turze. Bardziej ostrożne, ale i tak jednoznaczne jest opublikowane 1 września badanie opinii publicznej przeprowadzone przez ośrodek PoderData. Pokazuje ono, że w II turze Lula zebrałby 55 proc. głosów, podczas gdy Bolsonaro – jedynie 30 proc.  10 proc. ankietowanych zamierza skorzystać z opcji skreślenia obydwu kandydatów, 5 proc. jeszcze się zastanawia.

Co zrobi wojsko?

– Prezydent nie ma dostatecznej siły, by przeprowadzić klasyczny zamach stanu, pucz wojskowy. Nie ma wystarczającego poparcia – mówi w rozmowie z TeleSur Olivier Stuenkel, profesor zajmujący się stosunkami międzynarodowymi ze szczególnym wskazaniem na Brazylię i jej sąsiadów. W jego przekonaniu, wojsko nie będzie chciało obalać konstytucyjnego porządku, nawet jeśli jego liczni przedstawiciele weszli do administracji prezydenckiej i są w rządzie.

Partia Pracujących zapowiada, że będzie próbowała przeprowadzić impeachment Bolsonaro, jednak i to jest mało prawdopodobne. W brazylijskim parlamencie skrajnie prawicowy prezydent ciągle może jeszcze liczyć na głosy mniejszych liberalnych partii prawicowych i centroprawicowych, które wolą jego niż lewicę. Brazylię, zmagającą się z pandemią, bezrobociem i kryzysem gospodarczym, czekają kolejne miesiące napięcia i chaosu.

Redakcja nie zgadza się na żadne komentarze zawierające nienawistne treści. Jeśli zauważysz takie treści, powiadom nas o tym.

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz także

Ławrow: Zachód pod przywództwem USA jest bliski wywołania wojny nuklearnej

Trzy zachodnie potęgi nuklearne są głównymi sponsorami władz w Kijowie i głównymi organiza…